16 ✅

691 62 13
                                    

#Wybaczcie tyle niewyjaśnionych jeszcze wątków, wiem, że zagmatwałam, ale od następnego rozdziału wszystko zacznie się wyjaśniać#

Drobny mężczyzna z za mocno nażelowanymi, krótkimi, brązowymi włosami z pasmami siwizny.
Przecież to KRÓL!
A to oznacza tylko jedno:
Angelina ma romans z królem.

To jakieś żarty? Jestem w ukrytej kamerze? Dobra przyznaję, nabraliście mnie! Zajebisty kawał - wyczujcie ten sarkazm. To gdzie te kamery?

Nagranie jest dowodem na zdradę króla. Ale byłby z tego skandal... lepiej, żebym usunęła wideo na wszelki wypadek, dla świętego spokoju. Klikam opcje, już mam kliknąć usuń, ale jednak coś mnie powstrzymuje. Może później się tym zajmę.

Królowa Sierra zasłużyła na lepszego męża, wiernego. Każda dziewczyna zasługuje na to, co najlepsze.
Wystraszona nie wiem co robić. Decyduję się wrócić do kuchni i ściągnąć z siebie tę drogą szmatę, która już mi ciąży. W przebraniu staję się obcą osobą dla samej siebie, dlatego chcę się pozbyć tego uczucia.

Zdejmując sukienkę, czuję się jakbym ściągała z siebie przebranie idealnej, pewnej siebie laski. Niebieskie soczewki także lądują przy toaletce. Od alkoholu nadal kręci mi się w głowie. Makijaż, wcześniej profesjonalnie wykonany, teraz jest rozmazany i w połowie starty. Oddycham z ulgą do swojego normalnego, naturalnego odbicia, a nawet zdobywam się na cień uśmiechu. Za dużo rzeczy leży mi na sercu. Potrzebuję wyspowiadać się najlepszej przyjaciółce. Wpadam z powrotem do kuchni

— Rosalie! - piszczą na powitanie dziewczyny.
—Jak było na balu? Opowiadaj! - wzajemnie się przekrzykują.

Wszystkie wiankiem otaczają mnie, odcinając drogę ucieczki. Najmłodsza z nich nagle mówi:

— Masz czerwone oczka, tak jak ja, kiedy płaczę. Coś się stało? - pyta.

— Nie, nie, wszystko w porządku. Było cudownie, jak w bajce - wzdycham szczęśliwa, siadając przy blacie, przed kopcem mąki przygotowanej do pieczenia mnóstwa ciast.

Rozmarzonym, tęsknym wzrokiem wpatruję się w daleki punkt za szybą okna, z powrotem wracam myślami do najpiękniejszego wspomnienia w moim życiu. Jego ręce na mojej talii, przenikliwe spojrzenie, uwodzicielskie ruchy, taniec jak ze snu, wspaniale pachnąca woda kolońska i na koniec najlepsze, nasz namiętny pocałunek. Momentalnie zapominam o utrzymywaniu równowagi i opadam ciałem na blat. Zasługa procentów. Najbardziej w tym małym wypadku cierpi moja twarz, bo jest teraz cała ubrudzona w mące. Wszystkie sprzątaczki wpadają w donośny napad śmiechu, z mojej kolejnej tego dnia wpadki. Także zanoszę się śmiechem nad swoją głupotą. Jedna osoba w kuchni się nie śmieje, Marie. Podchodzi do mnie z podejrzliwą miną. Zapowiadają się kłopoty....

— Dobrze młoda damo, śmiechy śmiechami, a teraz mów prawdę. Przyznaj się, ile wypiłaś?

— Ja? Nic - odwracam wzrok, wykazując nagłe zainteresowanie czekoladowym tortem obok.

— Kłamiesz - stwierdza ze spokojem, ale ja wiem, że to zaledwie cisza przed burzą.

— Nie - protestuję jak pięciolatka.

Przecież nie przyznam się przed nią do winy.

— Tak - kontynuuje moje przekomarzanki.

— Nie! - tupię nogą.

Uparcie stoję przy swojej racji.

— Nie kłóć się ze mną! Natychmiast mów prawdę, bo inaczej..

— Bo inaczej co?! Dasz mi szlaban na kablówkę, której i tak nie mamy - mówię z kpiącym uśmiechem, niech wie, że nie ma ze mną łatwo.

— A żebyś wiedziała, że szlaban! Koniec wychodzenia do ogrodów, podjadania smakołyków grubasie i spotkań z Davidem.

Zabójca w pałacu |ZAKOŃCZONE|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz