1

11.9K 272 53
                                    

Poniedziałek. Znowu nadszedł ten przez wszystkich znienawidzony dzień. Tak bardzo, jak nie chciało mi się wstawać, musiałam jednak to zrobić. Jeżeli dobrowolnie bym nie wstała, moja mama by mnie do tego zmusiła. Więc podniosłam się i akurat wtedy mama weszła do pokoju.

-śniadanie gotowe- oznajmiła mi i wyszła z mojego pokoju.

Poszłam szybko pod prysznic, ubrałam się, zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół do reszty rodziny. Przywitałam się z każdym i usiadłam na moje miejsce. Każdy przy stole ma swoje stałe miejsce, po prostu tak się przyjęło.

-a ty co taka szczęśliwa siostra?- zapytał mnie brat -czyżby to szczęście było spowodowane szkołą??- zadał kolejne pytanie, przez co miałam ochotę mu przywalić, co też zrobiłam. On po prostu uwielbiał się ze mnie nabijać i mi dokuczać. Myślał, że jak jest starszy, to może sobie na wszystko pozwolić.

-ała, nie bij mnie- udawał, że go zabolało i potarł miejsce, w które uderzyłam. Bo mu uwierzę, że go to bolało.

-zachowujecie się, jak dzieci- mama wywróciła oczami. Denerwowało ją, jak się sprzeczaliśmy, ale każde rodzeństwo tak robi.

-może dlatego, że Dess jest dzieckiem- stwierdził złośliwie Nathan, a ja uderzyłam go jeszcze raz w to samo miejsce, co wcześniej.

-sam jesteś dzieckiem- kłóciłam się z nim, czy rodzeństwo zawsze musi być takie wkurzające?

-ja jestem już pełnoletni, ty nie, więc to ty jesteś dzieckiem- nie miał zamiaru odpuścić i już miałam coś powiedzieć, ale tym razem ojciec się odezwał.

-kłóćcie się może, jak odejdziecie od stołu?- uniósł brew.

-ustąpię mu, bo jestem tą mądrzejszą- stwierdziłam i sięgnęłam po bułkę z sałatą, serem i pomidorem. Moja mama robi najlepsze bułki na świecie. Tak samo, jak kanapki, ale to prawie to samo. Nathan tylko prychnął na moją wypowiedź, ale nic nie powiedział. Jedynie pokręcił głową na boki i dalej jadł bułkę, którą zaczął jakiś czas temu jeść.

-Nathan, wiesz, że podwieziesz mnie do szkoły?- uniosłam brew. Nie chce mi się iść na nogach, a fakt, że Nathan ma własny samochód, ułatwia sprawę.

-nie- sprzeciwił się.

-tak- znowu zaczęłam się z nim kłócić.

-nie- dalej zostawał przy swoim.

-Nathan, bądź chociaż raz miły dla siostry i zabierz ją do tej szkoły- odparł tata. On zawsze jest po mojej stronie, więc to też ułatwia wszystko. Mama jest bardziej za Nathan'em, ale to nie znaczy, że mnie mniej kocha albo, że tata kocha mniej Nathan'a. Kochają nas tak samo.

-ale ona zawsze jest taką zołzą dla mnie- powiedział.

-proszę- poprosiłam i zrobiłam minę zbitego pieska, która zawsze działała na mojego kochanego braciszka.

-ok- westchnął, a na mojej twarzy pojawił się zwycięski uśmiech. To było do przewidzenia.

Już najedzona, wstałam od stołu i poszłam na górę po swój plecak i zeszłam z powrotem na dół.

-Nathan czeka na ciebie w samochodzie- oznajmiła mi mama, a ja szybko pożegnałam się z rodzicami i pobiegłam do samochodu mojego brata.

-dłużej się nie dało?- zapytał, gdy zapięłam pasy, na co ja mu tylko wystawiłam środkowego palca, po czym Nate ruszył w stronę szkoły. Wyciągnęłam telefon i przeglądałam Instagram, kiedy przyszła do mnie wiadomość od jakiegoś nieznanego numeru.

Nieznany: cześć Amanda :* tutaj Luke, dobrze się z tobą wczoraj bawiłem :-)

-znasz ten numer?- zapytałam brata i pokazałam mu numer osoby, która do mnie wysłała wiadomość. Nie rozpoznaje tego numeru. Brat pokręcił w odpowiedzi swoją głową.

-a co?- zapytał, ale postanowiłam mu nie mówić, o co chodzi, więc w ogóle mu nawet nie odpowiedziałam. Nie muszę się przecież przed nim tłumaczyć.

Postanowiłam nie odpisywać, bo ten cały Luke pewnie tylko pomylił numery. Jednak to imię Luke wydawało mi się znajome, ale jest dużo osób, które mają takie imię, więc nie mogę wiedzieć, kto to tak naprawdę jest. Miałam zamiar zignorować tą wiadomość, ale parę minut później dostałam kolejną.

Nieznany: może to kiedyś powtórzymy? :*

Wywróciłam oczami na kolejną wiadomość. Naprawdę mnie nie obchodzi fakt, że się ze sobą zabawiali. Postanowiłam jednak odpisać tej osobie, aby zostawiła mnie w spokoju. Nie jestem żadną Amandą.

Ja: odwal się, nie jestem żadną Amandą.

Myślałam, że jak przeczyta moją odpowiedź, zostawi mnie w spokoju, ale wygląda na to, że nie ma zamiaru uwierzyć w to, że pisze do złej osoby.

Nieznany: nie wygłupiaj się. Wiem, że ci się też podobało.

Ja: odpieprz się, okay?

Nieznany: no Amanda, nie udawaj teraz, że mnie nie znasz.

Ja: nie muszę udawać, bo cię nie znam człowieku!! I nie jestem żadna Amanda!!

Nieznany: kim w takim razie jesteś?

Ja: po prostu zostaw mnie w spokoju.

Po tej wiadomości schowałam telefon do kieszeni od moich spodni i wysiadłam z samochodu, bo byliśmy już pod szkołą, Nathan już dawno wysiadł i czekał, aż ja w końcu zrobię to samo.

-idź pierwsza, nie mogą mnie zobaczyć z taką pokraką- zażartował i zamknął drzwiczki od samochodu.

-zaraz ci dam pokrakę- zagroziłam mu i ruszyłam w stronę szkoły. Jak ja nie lubię szkoły. Nathan był zaraz obok mnie. Gdy byliśmy już na posesji szkoły, stwierdził, że musi popisać się przed swoimi przyjaciółmi i pchnął mnie tak, że upadłam w krzaki. -Nathan ty idioto!- krzyknęłam na niego. Teraz to naprawdę przesadził. Jednak mój ukochany brat postanowił mnie zignorować i po prostu odszedł ze swoimi przyjaciółmi. Właśnie gdy miałam się o własnych siłach podnieść, ujrzałam wyciągniętą rękę w moją stronę, którą chwyciłam i za jej pomocą podniosłam się z trawy. Zabiję go. Normalnie go zabiję. Otrzepałam się z brudu i potem spojrzałam na osobę, która pomogła mi wstać.

-mojego brata tutaj nie ma, więc nie wkurzyłeś go tym- odezwałam się, gdy ujrzałam Hemmings'a i po prostu odeszłam, oczywiście nie dziękując. To Hemmings, on nie pomaga ot tak. Na pewno chciał wkurzyć Nathan'a, ale się spóźnił. Weszłam do budynku i ruszyłam w stronę mojej szafki, z której wyciągnęłam potrzebne mi książki na matematykę, którą zaraz mam. Nathan'owi jeszcze za tą akcję się odpłacę. Niech nie myśli, że tak po prostu mu odpuszczę. Mówi, że to ja zachowuje się jak dziecko, ale ja, chociaż nie próbuje moim znajomym zaimponować tym, że poniżam mojego brata. Kto tu jest bardziej dojrzały, on czy ja?

Widząc jaki syf mam w mojej szafce, postanowiłam go trochę ogarnąć. Mam jeszcze trochę czasu do matmy, więc się przez to nie spóźnię.




Więc zaczynamy z ulepszoną wersją 'Love Me.' Luke i Dess jednak trochę inaczej się poznają :-D mam nadzieję, że ta wersja opowiadania wam się też spodoba :-)

Następny dodam jutro :-)

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz