26

3.8K 136 19
                                    

-córcia, musimy porozmawiać- stwierdziła mama, kiedy wszyscy siedzieliśmy przy stole. Jedliśmy śniadanie, jak każdego dnia i znowu była ta niezręczna atmosfera. Mama jednak postanowiła ją przerwać, z czego bardzo się cieszę, bo można z tego powodu naprawdę oszaleć.

-najwyższy czas- westchnęłam. Chcę już wiedzieć, o co chodzi, bo najwyraźniej każdy o tym wie oprócz mnie. Zawsze ja o wszystkim dowiaduje się na samym końcu. Tylko dlatego, że jestem najmłodsza. To nie jest fair.

-nie mówiliśmy ci o tym, bo nie mieliśmy pewności, ale teraz ją mamy- tym razem tata się odezwał. Wzroki rodziców były skierowane na mnie, Nathan jako jedyny przy tym stole na mnie nie patrzył.

-chyba nie macie zamiaru brać rozwodu?- spytałam przestraszona. To by tłumaczyło tą dziwną atmosferę. Jednak nie chcę, aby się rozstawali. Zawsze wydawało mi się, że mama i tata się kochają i że są perfekcyjną parą.

-co? Jak na to wpadłaś?- tata zmarszczył brwi. Ok, czyli się nie rozstają. Chociaż jedna dobra rzecz. Będę miała obydwóch rodziców.

-nie odzywaliście się do siebie przy stole- powiedziałam trochę ciszej. Może jednak się myliłam i źle wszystko zrozumiałam. Jednak to nie zmienia faktu, że nie odzywali się do siebie.

-nie mamy zamiaru się rozwodzić Destine- stwierdził tata, chociaż tyle dobrego. Rozwód naszych rodziców byłby tematem numer jeden w mieście, gdyby się rozstali.

-dobrze, ale nazywajcie mnie Dess- poprosiłam, nienawidzę, gdy ktoś mówi do mnie pełnym imieniem. Nie wiem, dlaczego rodzice pokrzywdzili mnie takim imieniem. Jednak oni nienawidzą zdrobnienia mojego imienia. Uważają, że Destine brzmi lepiej niż Dess. Mogliby, chociaż to e zamienić na y. Destiny brzmi o wiele lepiej -więc co chcecie mi powiedzieć?- uniosłam brew. Mama i tata spojrzeli na siebie i złapali się za ręce. Wyglądali na szczęśliwych i to bardzo.

-jestem w ciąży- oznajmiła mama, a ja najpierw nie wiedziałam, jak mam zareagować, ale po chwili uśmiech pojawił się na mojej twarzy i mnie też ogarnęło szczęście.

-co?! W którym miesiącu?!- zapytałam, a raczej wykrzyczałam podekscytowana. Zawsze marzyłam o młodszym rodzeństwie. W końcu nie będę tą najmłodszą.

-dopiero pierwszy- odpowiedziała mama. Ona pewnie by chciała, aby dziecko już teraz się urodziło, ja też bym chciała. Będziemy wszyscy musieli jeszcze osiem miesięcy czekać.

-dlaczego Nathan wiedział o tym wcześniej?- spytałam urażona. Powinniśmy dowiedzieć się w tym samym czasie.

-bo usłyszał, jak o tym rozmawialiśmy, mieliście obydwoje dowiedzieć się dopiero, jak będzie pewne- tłumaczyli się, a ja muszę im w to uwierzyć.

-ok- uśmiechnęłam się do nich. W ogóle dziwne, że Nathan przez cały ranek ani jednym słowem się nie odezwał. Zawsze mi dogryza i nie przestaje gadać, ale dzisiaj jest jakiś cichy. Może był wczoraj znowu na imprezie i ma kaca?

-Natuś- spojrzałam na mojego brata, a on zaczął zabijać mnie wzrokiem. Ok, na sto procent ma kaca -idziemy?- spytałam z uśmieszkiem. Nathan kiwnął tylko głową i wstał od stołu. Nic nie mówiąc, wyszedł z kuchni.

-a z nim co jest?- spytała zdezorientowana mama.

-nie wiem- wzruszyłam ramionami. Też wstałam od stołu i poszłam po mój plecak, po czym poszłam do samochodu Nathan'a i czekałam na niego w środku. Nie chcę narzekać, ale jeżeli Nate się nie pośpieszy, spóźnimy się do szkoły. Wzięłam więc telefon i wybrałam jego numer.

-pośpiesz się idioto- powiedziałam, gdy tylko odebrał połączenie i od razu po tym się rozłączyłam. Już po chwili Nathan w końcu wyszedł z domu i wsiadł na miejsce kierowcy.

-nie nazywaj mnie idiotą, bo będziesz do szkoły chodziła na nogach- odezwał się, dopiero gdy byliśmy już pod szkołą.

-co z tobą jest nie tak? Masz kaca?- zaczęłam zadawać pytania. Nie sądzę, że odpowiedziałby mi szczerze, ale spróbować nie zaszkodzi. W końcu jesteśmy rodzeństwem, czasami potrafimy normalnie porozmawiać.

-nie mam kaca- odpowiedział jakoś dziwnie spokojnie. Myślałam, że odezwie się do mnie jakoś głupio, ale tego nie zrobił. Mam uczucie jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale tego nie zrobił -Dess mogę o coś zapytać?- spytał, gdy otworzyłam drzwi od samochodu, a ja na niego spojrzałam, dając mu znać, że może pytać -zresztą nieważne- machnął ręką i wyszedł z samochodu, więc ja także wyszłam.

-jesteś dziwny- stwierdziłam i poczekałam na niego, abyśmy razem weszli do szkoły -cieszysz się z tego, że mama jest w ciąży?- spytałam. Przy stole nie okazywał żadnych uczuć co do tego. Może wcale się nie cieszy? Chyba ja już wystarczająco go wkurzam i to mu wystarczy.

-jasne, że się cieszę- spojrzał na mnie i lekko się uśmiechnął. Był dzisiaj jakiś zamyślony. Ciekawe, o czym tak myśli. Nigdy go nie widziałam zamyślonego, więc chyba musi to być coś poważnego.

-jakoś tego nie okazujesz. Dziwnie się zachowujesz- stwierdziłam i odeszłam w stronę mojej szafki. Tak, jak myślałam, niczego mi nie powie. Więc nie mam po co dalej pytać, o co chodzi.

-Dess- usłyszałam głos Luke'a, który stał nagle zaraz obok mnie -osoba, której szukałem- dodał jeszcze, jak zawsze ze swoim głupim uśmieszkiem.

-z jakiej to okazji?- uniosłam brew zdziwiona tym, że Hemmings mnie szukał. To raczej rzadko się zdarza.

-widziałem wczoraj coś ciekawego- stwierdził, ale mnie to za bardzo nie obchodzi. To, co Hemmings widzi, zazwyczaj nie jest ciekawe i powinien zatrzymać to dla siebie.

-i dlaczego ma mnie to interesować?- spytałam.

-bo to chodzi o twojego brata- odpowiedział na moje pytanie, a ja muszę przyznać, że zaczęło mnie jednak interesować to, co ma do powiedzenia.

-i co związane z Nathanem niby jest ciekawe?- zadałam kolejne pytanie. Nie pokażę mu, że jednak mnie ciekawi co chce mi powiedzieć. Jeżeli wczoraj coś zobaczył, to może być to powód, z którego jest taki dziwny.

-był wczoraj na imprezie- zaczął mówić, jednak gdy akurat miało robić się ciekawsze, ten przestał mówić.

-a dalej...?- chciałam, żeby mówił dalej.

-zresztą nieważne- uśmiechnął się do mnie -nie zapomnij o dzisiejszych korepetycjach- przypomniał mi.

-co dzisiaj przerabiamy?- spytałam, Hemmings postanawia, co będziemy przerabiać, bo ja nigdy nie wiem, a on lepiej wie, w czym potrzebuje więcej pomocy, bo mnie w końcu wszystkiego uczy.

-biologia- poruszył znacząco brwiami -albo może matma, rozmnażanie się- dodał ze swoim głupim uśmieszkiem.

-z tobą nigdy- powiedziałam z obrzydzeniem. Znaczy, taki zły to on nie jest, bo jest naprawdę przystojny, ale przecież nigdy tego nie przyznam.

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz