2. 4

3.1K 114 7
                                    

Wczoraj wieczorem nic ciekawego nie robiliśmy. Po kolacji położyłam Ali spać i porozmawiałam z Nathan'em. Wszystko sobie wyjaśniliśmy i obiecał, że będzie się do mnie odzywał, jak wrócę do domu. Zobaczymy czy dotrzyma słowa. Opowiedział mi, jak poznał swoją narzeczoną Jenny. Oczywiście poznał ją na imprezie studenckiej. Potem okazało się, że są w tych samych kursach i poznali się przez to lepiej, a potem zaczęli ze sobą chodzić. A już dzisiaj biorą ślub. Nadal w to nie mogę uwierzyć. Nate zawsze mówił, że to ja pierwsza wezmę ślub, bo on nie będzie się z nikim wiązał na stałe. Zawsze mówił, że jedzie na studia, bo chce się czegoś nauczyć i chodzić na te odjazdowe studenckie imprezy. Nigdy nie przeżyłam żadnej, bo nie studiowałam, ale też się do tego nigdy nie paliłam. Nie lubię imprez i nigdy ich za bardzo nie lubiłam, ale chodziłam na nie z nadzieją, że je kiedyś polubię.

Akurat szykowałam się na ceremonię. Ubrałam na siebie ciemnoniebieską sukienkę z rękawami bez ramion. Sięgała mi do kolan, a z tyłu trochę poza kolana. Teraz robiłam makijaż. Denerwuje się dzisiejszym dniem. Luke tam będzie. Po pięciu latach znowu go zobaczę i nie wiem, jak powinnam zareagować. On i mój brat bez wahania zerwali ze mną kontakt, a ja cierpiałam w czasie, kiedy oni dobrze się na tych swoich studenckich imprezach bawili i pewnie zaliczyli już każdą laskę tutaj.

-skarbie, jedziemy już- oznajmiła mi moja mama, wystawiając na chwilę głowę przez drzwi, a potem zniknęła. Szybko skończyłam się szykować i zeszłam na dół do reszty. Jenny wcześniej pojechała niż my, aby Nathan jej nie zobaczył w sukni ślubnej, to chyba oczywiste.

Po jakiś trzydziestu minutach byliśmy w końcu w kościele i poszliśmy usiąść na swoje miejsca. Ceremonia miała zacząć się za jakieś dziesięć minut. Gdy przechodziłam obok tych wszystkich ławek, spoglądałam na każdą, aby sprawdzić czy siedzi na któreś z nich Hemmings. Jakoś w trzeciej rajce w końcu go zobaczyłam. Widziałam od tyłu, jak przytulał się do jakieś kobiety. Gdy go tylko zobaczyłam, moje serce od razu zaczęło bić jak szalone. Szybko odwróciłam od niego wzrok i jak przechodziłam obok rajki, w której siedział, udawałam, że go nie zauważyłam. Nie jestem na to gotowa. Szybko poszłam do pierwszego rzędu i usiadłam na miejsce, które było przeznaczone dla mnie. Chciało mi się płakać i to nie z powodu ślubu mojego brata tylko przez to, że w końcu zobaczyłam Luke'a, a wszystkie uczucia, jakie dusiłam w sobie, nagle znowu ujrzały świat dzienny.

Parę minut później ceremonia się rozpoczęła, a ja zarzuciłam na twarz szeroki uśmiech. Mój brat właśnie się żeni. On naprawdę będzie się teraz żenił. Jestem naprawdę szczęśliwa z tego faktu. Nate zasługuje na to, aby być szczęśliwy. To mój brat, kocham go i życzę mu jak najlepiej. Znalazł w końcu swoją miłość.

Nathan stał już na swoim miejscu tak samo, jak wszyscy inni byli na swoim miejscu i teraz czekamy tylko na pannę młodą. Nie wiem, ile tak czekaliśmy, ale wszyscy zaczęli się niepokoić, bo panna młoda nadal się nie pojawiała, a ja miałam już najgorsze myśli. Co, jeżeli wystawi Nathan'a? Nie znam jej i nie wiem, jaka jest, więc nie mogę ocenić czy byłaby do tego zdolna, ale wczoraj wydawała się szczęśliwa z faktu, że weźmie ślub z Nate'm i wyglądali na bardzo zakochanych. Nagle duże drzwi od kościoła się otworzyły i jakiś facet wszedł do środka.

-ślubu nie będzie!- krzyknął i wyglądał, jakby był z tego zadowolony. Kim on w ogóle jest? -Jenny cię nie poślubi- zwrócił się do Nathan'a, który był mocno wkurzony z tego powodu. W kościele zrobiło się głośno i każdy był zdziwiony tym, że ślub jednak się nie odbędzie. Moja mama podeszła do Nate'a i zaczęła go uspokajać, bo był bardzo zdenerwowany. Nie dziwię mu się, w końcu jego narzeczona go wystawiła. Widziałam kątem oka, że Luke szedł w jego stronę, a ja nadal w szoku po tym, co powiedział ten facet, siedziałam na miejscu. Nawet się nie ruszyłam. Nie wiedziałam co mam w tej chwili czuć. Co zrobić. Wiem tylko, że chce wesprzeć mojego brata. Nie zważając na to, że była przy nim mama, Luke i dużo innych osób, po prostu wstałam i szybko podeszłam do niego. Płakał. Mój brat płakał. Pierwszy raz od bardzo dawna widzę, jak on płacze. Jednak nie próbowałam go uspokajać, nic nie powiedziałam, tylko po prostu mocno go przytuliłam. Przytuliłam go najmocniej, jak tylko potrafiłam, aby mu pokazać, że jestem przy nim. Starszy brat od razu odwzajemnił mój gest. Potrzebował po prostu porządnego przytulasa, swojej rodziny i swoich przyjaciół. Nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co mój brat teraz czuje. Tyle ludzi przyszło na ślub, który nawet się nie odbędzie, bo jego narzeczona postanowiła go wystawić. Nienawidzę jej. Szczerze ją przez to nienawidzę. Mam nadzieję, że nigdy więcej nie będzie próbowała się skontaktować z moim bratem. Pomału wszyscy zaczęli się zbierać i mówili, że przykro im z tego powodu. Każdemu było przykro, ale Nathan'owi najbardziej.

-on nigdy nie chciał, abym był z Jenny- wyszeptał tak, że tylko ja usłyszałam. Jest załamany. To, co powiedział, zaskoczyło mnie. Czyli to był ojciec Jenny. Najwidoczniej nie lubił mojego brata, to tłumaczy, dlaczego był zadowolony z tego, że ślub się nie odbędzie.

-wszystko będzie dobrze. Jesteśmy przy tobie. Możesz na nas liczyć. Na mnie- także wyszeptałam i oderwałam się od niego. Posłałam mu najszczerszy uśmiech, na jaki było mnie stać. Przez to, że płakał, mi także chciało się płakać.

Gdy wszyscy wyszli z kościoła, my także z niego wyszliśmy i wszyscy wróciliśmy do domu mojego brata. Luke też tu przyjechał. Nie zostawił swojego przyjaciela w trudnej chwili. Dziwię się, że ich przyjaźń w ogóle tyle przetrwała, bo przez tyle lat tak bardzo się nienawidzili. Jednak cieszę się, że nadal się przyjaźnią. Nathan nigdy nie miał prawdziwych przyjaciół, a wiem, że Luke jest dla niego prawdziwym przyjacielem mimo ich przeszłości. Wiem o tym, bo przecież też się z nim przyjaźniłam. Jednak to nie chodzi teraz o mnie tylko o Nathan'a, który od drogi powrotnej siedział cicho i nic się nie odzywał. Wszyscy próbowali go jakoś pocieszyć, ale na marne. Ja tylko stałam przy schodach i się temu przyglądałam. Dokładniej wpatrywałam się w blondyna.




Biedny Nate :-(
Ten rozdział miał inaczej wyglądać, ale zdecydowałam się jednak aby tak przebiegał.
Luke pomału już powraca :-)

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz