2. 16

2.4K 86 10
                                    

Kolejny tydzień minął, a ja praktycznie codziennie spotykałam się z Hemmings'em. Zazwyczaj on do mnie przychodził albo spotkaliśmy się na mieście. Dzisiaj też się z nim spotykam, ale dzisiaj będzie inaczej niż zwykle. Dzisiaj mam w końcu poznać żonę Hemmings'a i jego syna. W końcu mam szansę ich poznać i jestem zdenerwowana. Jestem ciekawa, jak obydwoje wyglądają i jacy są z charakteru. Hemmings zaprosił mnie na kolacje do nich i mam nadzieję, że dobrze ona wypadnie. Mam też nadzieję, że jego żona i syn mnie polubią, bo Hemmings inaczej nie miałby łatwo.

Właśnie się szykowałam i w tym momencie brakowało mi Cindy, bo ona doradziłaby mi jak się ubrać, jaki zrobić makijaż i co zrobić z włosami. Dzięki niej też nie stresowałabym się aż tak, bo by mnie uspakajała. Brakuje mi jej, ale to ona spowodowała tą kłótnię i to ona powinna mnie przeprosić, a nie ja ją. Może powinnam przeprosić ją za to, co powiedziałam o Cameron'ie ale ja jej tylko raz o tym wspomniałam, a ona o Hemmings'ie ciągle mówiła, chociaż ją prosiłam, aby tego nie robiła. Powinna wiedzieć, że mnie też to rani, kiedy gada o nim takie rzeczy tak samo, jak ją to zraniło co powiedziałam o Cameron'ie.

Miałam do kolacji jakąś godzinę, jednak nie miałam do nich daleko. Na nogach może z piętnaście minut, więc miałam jeszcze jakieś czterdzieści pięć minut. Powinnam się pośpieszyć, bo nie chcę się spóźnić. Wolę być trochę wcześniej. Postanowiłam ubrać na siebie czarne obcisłe jeansy i czarną bluzkę. Trochę na elegancko i też tak, aby było mi wygodnie. Nie muszę przecież nie wiadomo jak się stroić, a tym bardziej nie chce mi się zakładać sukienki.

Potem poszłam wyprostować włosy i zrobiłam lekki makijaż. Taki nie za mocny i nie za lekki. Nie chciałam też przesadzać z tymi przygotowaniami, bo nie idę w końcu na jakąś uroczystość, tylko na kolację do przyjaciela, a przy okazji poznam jego rodzinę. Hemmings jest w Sydney od jakiś trzech miesięcy, a ja dopiero teraz poznam jego żonę. Może kiedyś widziałam ją już w sklepie czy na mieście, ale nie wiedziałam, że to ona, bo w końcu do dzisiaj nie wiem, jak jego żona wygląda. Hemmings nawet nigdy nie pokazał mi żadnego zdjęcia.

Gdy byłam już gotowa, psiknęłam się jeszcze jakąś ładną perfumą i zeszłam na dół. Oznajmiłam mamie, że wychodzę z domu i poszłam włożyć buty. Akurat, gdy je ubierałam, ktoś zadzwonił do drzwi. Jak tylko włożyłam buty, otworzyłam je i zdziwiłam się, gdy przede mną stała Cindy. Przyszła akurat, gdy ja wychodzę. Jednak może wcale nie przyszła do mnie tylko do Nate'a, bo ostatnio chyba coś ze sobą kręcą.

-cześć Dess- uśmiechnęła się lekko.

-cześć, Nate jest w swoim pokoju- odparłam.

-przyszłam do ciebie, chciałam porozmawiać- odpowiedziała na moją wypowiedź. Chętnie bym z nią porozmawiała, ale naprawdę musiałam już iść, bo inaczej spóźnię się na tą kolację u Luke'a.

-Cin, ja teraz nie mogę. Właśnie miałam wychodzić- westchnęłam. Głupio się czuję, że muszę jej odmówić, ale przyszła nie w porę. Nie mogę odwołać teraz tej kolacji, bo Luke będzie na mnie zły.

-gdzie?- spytała jakoś podejrzliwie, skanując mnie od góry do dołu -ładnie wyglądasz- uśmiechnęła się do mnie ciepło.

-dziękuję- podziękowałam jej -idę na kolację do Luke'a, poznam jego rodzinę- odpowiedziałam na jej pytanie, a ona kiwnęła głową na znak, że rozumie -po kolacji do ciebie przyjdę, ok?- uniosłam brew. Nie sądzę, aby ta kolacja trwała dłużej niż dwie godziny, a nawet gdyby to i tak mogę zajść szybko do Cindy, bo nie mam do niej daleko.

-ok, będę czekać- odpowiedziała, a ja się do niej uśmiechnęłam.

-Luke mieszka w tą samą stronę co ty, więc możemy przejść się razem- odparłam, wychodząc za drzwi, po czym je zamknęłam. Dziewczyna kiwnęła głową i razem ruszyłyśmy w stronę domu Luke'a i domu Cindy. Luke mieszkał jakieś parę domów dalej od Cindy. W trakcie drogi trochę rozmawiałyśmy z Cindy, ale nie wspominałyśmy kłótni. Rozmawiałyśmy raczej, jakbyśmy nigdy nie były pokłócone, ale było trochę niezręcznie, bo obydwie chciałyśmy teraz o tym porozmawiać, jednak nie opłaca nam się teraz zaczynać tej rozmowy.

Gdy byliśmy przed domem Cindy, pożegnałam się z nią i poszłam dalej do domu Luke'a. Po jakiś pięciu minutach w końcu tam dotarłam i nacisnęłam na dzwonek do drzwi. Czekałam parę sekund, kiedy Luke otworzył mi drzwi, a na jego ustach widniał wielki uśmiech.

-cześć Dess- powiedział i mnie przytulił na powitanie.

-cześć Luke- odpowiedziałam, gdy się po paru sekundach od siebie oderwaliśmy.

-wejdź- przepuścił mnie w drzwiach. Weszłam do środka i w przedpokoju ściągnęłam buty, bo Luke mnie o to poprosił. Potem poszliśmy do salonu, gdzie siedziała Luke'a żona we własnej osobie, a obok niej siedział syn Luke'a. Muszę przyznać, że jego żona jest naprawdę ładna, ale nie za bardzo w typie Luke'a. Wygląda na miłą i mam nadzieję, że właśnie taka będzie. Gdy tylko weszliśmy do środka, żona Luke'a uniosła na nas wzrok i od razu ciepło się uśmiechnęła.

-Jessica, to jest Dess. Opowiadałem ci o niej- odparł -Dess, to Jessica. Moja żona- wskazał na swoją żonę, która wyciągnęła w moją stronę rękę, którą oczywiście uścisnęłam i odwzajemniłam jej uśmiech -a to mój syn Ben- wskazał na chłopczyka, który nie wyglądał na więcej niż cztery lata.

-cześć Ben- uśmiechnęłam się do niego, wyciągając w jego stronę rękę, którą niepewnie uścisnął -jestem Dess- dodałam, a ten się tylko do mnie lekko uśmiechnął i zabrał swoją rękę, wtulając się w swoją mamy -miło was poznać- odparłam.

-ciebie też- odpowiedziała Jessica. Raczej będziemy dobrze się rozumieć.

-chodźmy do jadalni. W końcu przyszłaś na kolację, pewnie jesteś głodna- zwrócił się drugim zdaniem do mnie. Kiwnęłam głową i poszłam za Luke'iem do jadalni, a Jessica razem z Ben'em przyszła zaraz za nami. Gdy byliśmy przy stole, każdy z nas usiadł, całe jedzenie było już na stole.

-częstuj się- odezwała się Jessica, a ja nałożyłam sobie trochę zapiekanki, która była na stole -więc jak się z Luke'iem poznaliście?- spytała.

-chodziliśmy razem do przedszkola, a potem do szkoły. Luke był zaprzyjaźniony z moim bratem- odpowiedziałam na jej pytanie.

-z Nate'm?- upewniała się, a ja kiwnęłam twierdząco głową -Nate to twój brat?- zadała kolejne pytanie, a ja przytaknęłam -w ogóle nie jesteście do siebie podobni- stwierdziła i muszę przyznać jej racje. Każdy mówi, że nie jesteśmy do siebie podobni, ale niestety jesteśmy rodzeństwem.




Love Me jest na #338 miejscu w Fan Fiction :-)

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz