29

3.7K 132 1
                                    

-o co chodziło z tym sms'em?- spytał Nathan, wchodząc do mojego pokoju. Najwidoczniej dopiero wrócił do domu. Widziałam go tylko dzisiaj rano, więc chyba poszedł na wagary. To by tłumaczyło, dlaczego nie przyszedł na stołówkę, gdy go o to prosiłam. Jestem na niego trochę o to zła, ale teraz ważniejsze jest to, aby Nate nie wpakował się w żadne problemy. Chociaż przez te wagary plusów i tak nie zarobi.

-nagle się przejmujesz?- zapytałam złośliwie. Mógł chociaż odpisać, że nie przyjdzie. Byłabym też zła, ale na pewno mniej niż teraz.

-nie mogłem przyjść- westchnął, jakby to nie było coś złego. Czasami naprawdę nie rozumiem mojego brata. Kiedy nie potrzebuje jego pomocy, zjawia się, a jak potrzebuję jego pomocy, nie przychodzi.

-dlaczego?- chcę, chociaż poznać powód, dla którego nie przyszedł.

-bo nie mogłem i tyle. Powiedz mi teraz co ci Hemmings zrobił, bo jeżeli ty tego nie zrobisz, dowiem się jutro od niego- stwierdził, a ja już wiedziałam, że nie byłaby to miła rozmowa między nimi. Wyciągnąłby to z Luke'a przemocą, właśnie tego chciałam uniknąć.

-zmieniłam korepetytora i się na mnie wkurzył. Uważał, że należą mu się wyjaśnienia i gdyby nie William, nie zostawiłby mnie w spokoju- odparłam, prędzej czy później i tak by się o tym dowiedział.

-a dlaczego zmieniłaś?- kolejne pytanie z jego strony.

-bo usłyszałam na imprezie, jak mówił, że zadaje się ze mną, aby wyprowadzić cię z równowagi, żebyś coś odwalił, bo wtedy wyrzucą cię z drużyny, a on zostanie kapitanem- odpowiedziałam na jego pytanie i już po jego wyrazie twarzy widziałam, że jest o to zły na Hemmings'a. Dlatego, że miał plan, aby pozbyć się go z drużyny i, dlatego że mnie w to wciągnął i mnie zranił. Chociaż lepsze to niż gdyby założył się ze swoimi kolegami o to, że mnie przeleci -obiecaj mi, że nic mu nie zrobisz- dodałam. Muszę mieć pewność, że jutro się na niego nie rzuci czy coś. Jeżeli to zrobi i go wyrzucą z drużyny, będzie to jego wina.

-on cię tak wykorzystał, a ty go jeszcze bronisz?- uniósł brew. Wiem, że trudno mu to zrozumieć, ale on nie potrafi logistycznie myśleć, więc tego nigdy nie zrozumie.

-nie chodzi o niego tylko o to, abyś nie stracił stanowiska w drużynie, to nie Hemmings'a chce chronić tylko ciebie- westchnęłam. Wszystko trzeba mu tłumaczyć, jak małemu dziecku.

-no dobra, ale jeżeli zobaczę go przy tobie, to nie ręczę za siebie- nie byłabym w stanie go powstrzymać, więc tylko kiwnęłam głową, a mój brat lekko się do mnie uśmiechnął i wyszedł z mojego pokoju. Od razu złapałam za telefon i zauważyłam, że mam wiadomość od Luke'a, z którym już długo nie pisałam. Sama nawet nie wiem czemu, po prostu tak wyszło.

Luke: cześć Anna :-)

Ja: cześć Luke :)

Luke: dawno nie pisaliśmy, chyba dwa tygodnie.

Ja: wiem.

Luke: co tam?

Ja: po staremu, a u ciebie?

Luke: tak samo :-3 chciałbym się z tobą w końcu spotkać.

Ja: a ja z tobą nie (:

Luke: dlaczego? Myślałem, że mnie kochasz )-:

Ja: bo jesteś głupi :)

Luke: wcale nie jestem głupi.

Ja: jesteś.

Luke: nie

Ja: tak

Luke: cicho bądź.

Ja: ty bądź cicho.

Luke: ale ja naprawdę chcę się z tobą spotkać.

Ja: a ja naprawdę nie chcę się z tobą spotkać, boję się, że to wszystko między nami popsuje. Wolę jak tylko piszemy.

Luke: czemu to miałoby coś między nami popsuć?

Ja: jeżeli mieszkasz w Sydney to możliwe, że już się znamy. Może nie lubimy się?

Luke: nie widzę takiej opcji :*

Ja: ale ja tak. Dajmy sobie z tym jeszcze czasu.

Luke: no dobra :-/

Ja: przepraszam.

Luke: nie musisz przepraszać :-). Spotkamy się, jak będziesz na to gotowa. Nic na siłę

Ja: dziękuję. Obiecuję, że w końcu się spotkamy.

Luke: mam taką nadzieję :-) inaczej sam cię znajdę :-D

Ja: nie znajdziesz :-)

Luke: skąd taka pewność?

Ja: nieważne :)

Jeszcze chwilę popisałam z Luke'iem, a potem mama zawołała nas wszystkich na kolację. Zeszłam więc na dół i usiadłam przy stole.

-jak tam dzieciaki?- tata odezwał się.

-nie jesteśmy dzieciakami- Nathan wywrócił oczami. Nie lubił, jak rodzice mówili do nas dzieciaki, co robili dosyć często. Mi to zbytnio nie przeszkadza, bardziej mi przeszkadza, jak mówią do mnie pełnym imieniem.

-coś ciekawego w szkole?- zapytała mama.

-Dess ma bardzo ciekawą historię- odpowiedział, a ja zaczęłam zabijać go wzrokiem. Rodzice nie muszą o wszystkim wiedzieć.

-jaką?- spytała, patrząc na mnie zaciekawiona.

-zmieniłam korepetytora- oznajmiłam im. Wolę im sama powiedzieć, niż jak Nathan się wygada, a zresztą i tak bym musiała im w końcu powiedzieć.

-a właśnie co do tego, dzwoniliśmy dzisiaj do twojego dyrektora i powiedzieliśmy mu, że nie potrzebujesz już żadnego korepetytora- powiedzieli i zaskoczyli mnie tym, co powiedzieli. To pewnie dlatego dzisiaj żaden nowy korepetytor się u mnie nie zgłosił. Może i lepiej, w końcu mam już dobre oceny i sobie całkiem dobrze radzę -dlaczego nie chciałaś już Luke'a jako korepetytora?- kolejne pytanie z jej strony.

-nie chcę o tym rozmawiać- westchnęłam. Zabiję Nathan'a za to, że się na ten temat odezwał. Przez następne pół godziny jedliśmy kolacje i gadaliśmy o różnych rzeczach. Potem poszłam do mojego pokoju i naszykowałam się do spania. Jednak nie mogłam zasnąć, więc zeszłam na dół i włączyłam telewizor. Zaczęłam przeskakiwać z kanału na kanał, dopóki nie znalazłam jakiegoś programu, który chociaż trochę wydawał się ciekawy. Zaczęłam myśleć o Luke'u z wiadomości. Chciałabym się z nim spotkać, ale co jeżeli się znamy? W Sydney jest dużo Luke'ów, więc wcale nie musi tak być, ale mam takie przeczucie, że się znamy. Co, jeżeli to Hemmings? Lub jakiś inny Luke z mojej szkoły? Tego boję się najbardziej. Wolę nie wiedzieć, kim dokładnie jest. Zresztą piszemy już spory czas, a on nawet nie zna mojego prawdziwego imienia. Myśli, że pisze z Anną, a wcale tak nie jest. Nie wiem, czy powinnam powiedzieć mu prawdę, czy nie. Przywiązałam się do niego. Gdy zachciało mi się już spać, wróciłam na górę i położyłam się do łóżka. Jeszcze chwilę myślałam o tym wszystkim i nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz