36

3.4K 125 11
                                    

-widzimy się po szkole?- zapytał Will. Nie wiedziałam, czy powinnam powiedzieć mi prawdę o tym, że spotykam się z Luke'iem czy coś zmyślić. Z drugiej strony jesteśmy dopiero parę godzin parą, a ja już mam go oszukiwać? Nie spodoba mu się to ale muszę mu to powiedzieć. Też nie chcę, aby mnie okłamywał, więc ja tego też nie będę robić.

-spotykam się z Luke'iem po szkole- oznajmiłam mu i obserwowałam jego reakcję. Tak jak myślałam, nie ucieszył się z tego powodu. Zdenerwował się tym. Rozumiem też dlaczego.

-znowu rozmawiacie ze sobą?- spytał spokojnie, a ja kiwnęłam twierdząco głową. W końcu, gdybyśmy ze sobą nie rozmawiali, to bym się z nim nie spotykała.

-to nie będzie trwało długo. Jak ci napiszę, możesz do mnie przyjść- wymyśliłam na szybko.

-dobrze- uśmiechnął się do mnie i złożył pocałunek na moich ustach. Will zaprowadził mnie na moje następne lekcje i zanim się obejrzałam, byłam już w parku z Luke'iem, który mnie na powitanie przytulił.

-na pewno chcesz mi o wszystkim powiedzieć?- spytałam, dla pewności, a on kiwnął głową. Więc dzisiaj dowiem się o co mój brat i Luke przez tyle lat się kłócili. Tyle razy pytałam Nathan'a o to i nigdy nie chciał mi powiedzieć czemu. Luke też nie chciał mi powiedzieć, a teraz tak po prostu mi to powie?

-pamiętasz James'a?- spytał. Od razu wiedziałam, o kogo mu chodzi. Kiedyś Nathan, James i Luke byli we trójkę najlepszymi przyjaciółmi. Jednak James w wieku trzynastu lat zginął w wypadku samochodowym. Od tamtej pory Nathan bardzo się zmienił. Zawsze był grzeczny, ale po tym zaczął się buntować i cały czas coś odwalał. Podobno James wybiegł na ulicę i wtedy potrącił go samochód.

-pamiętam- na jego myśl się uśmiechnęłam. On jako jedyny z przyjaciół mojego brata się ze mną bawił. Jego znajomi zawsze tylko spędzali czas z Nathan'em i nie pozwalali mi się z sobą bawić.

-w dniu wypadku byliśmy z Nathan'em i James'em przy ulicy i się bawiliśmy- zaczął mówić. Widziałam po nim, że ciężko mu jest o tym mówić. W końcu to był też jego najlepszy przyjaciel -w czasie zabawy zrobiłem coś, co nie spodobało się Nathan'owi i wtedy popchnął mnie. Upadłem na ulicę i gdy wstawałem, akurat samochód jechał prosto na mnie. Nie zauważyłem go. Jednak James go zauważył i szybko do mnie podbiegł i odepchnął mnie. Wtedy samochód uderzył w niego- jego głos na końcu się załamał, a gdy spojrzałam na jego twarz, zobaczyłam spływające łzy po jego policzkach -uratował mi życie, a w zamian sam zginął na miejscu- powiedział przez płacz. Widząc, w jakiej rozsypce blondyn jest, mocno go przytuliłam, a on odwzajemnił mój gest. Nie wierzę w to. Nie wiedziałam, że Nate i Luke byli przy tym wypadku. Nie wiem, jak długo tak staliśmy przytuleni do siebie, ale gdy blondyn trochę się uspokoił, oderwał się ode mnie i otarł swoje policzki z łez.

-ale nadal nie rozumiem, dlaczego Nathan był na ciebie zły- powiedziałam, chociaż domyślałam się, że może obwiniać Luke'a o wszystko, mimo że to Nate był winny temu wszystkiemu.

-obwiniał mnie o jego śmierć. Uważał, że gdybym wtedy się nie przewrócił, nic by się nie stało- odpowiedział na moje pytanie. Nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego Nathan zrobił w ogóle coś tak głupiego. Jeszcze obwiniał Luke'a o to, że James zginął. To nawet nie była jego wina. Naprawdę będę musiała szczerze z nim porozmawiać. -ale nie bądź na niego o to zła. Nie był sobą. Stracił najlepszego przyjaciela i nie myślał nad tym, co robi i mówi- Luke nadal go broni. Dlaczego? -ja nie mam do niego o to pretensji, nigdy nie miałem. Po prostu grałem w jego grę- dodał jeszcze.

-dlaczego nikt nie wie o tym, że wy też tam byliście?- zadałam kolejne pytanie. Muszę po prostu wiedzieć.

-moi i twoi rodzice ustalili, że nie będą nas w to wciągać i przekonali kierowcę, aby zeznał, że James sam wbiegł mu pod koła. Zresztą dla niego i tak było to na rękę, bez zastanowienia się zgodził. Miał tylko Nathan'a i mnie nie wsypać- odpowiedział.

-nie wierzę w to wszystko- powiedziałam przybita tym, co usłyszałam. Jeden wypadek za drugim.

-wiem, że to teraz nie na miejscu, ale chciałem cię ostrzec przed Will'em. Uważaj na niego. Nie znasz całej prawdy o nim- powiedział, na co wywróciłam oczami. Myślałam, że już ustaliliśmy, że przestanie wtrącać się w moją i Will'a relacje. Już ten temat przerabialiśmy.

-Luke, jeżeli nie podasz mi konkretnego powodu, to przestań mi o tym mówić- westchnęłam. Mam tego dosyć. -ja ci też nie mówię, żebyś zerwał z Amandą- dodałam.

-nie jestem z Amandą- zmarszczył brwi.

-przecież wczoraj kłóciłeś się o to z Cameron'em- przypomniałam mu.

-tylko ją przeleciałem, ale nie byliśmy nigdy razem- powiedział, jakby to było oczywiste.

-ale Will powiedział, że...- zaczęłam, ale już nie dokończyłam, bo zrozumiałam, że powiedział tak, abym się od niego oddaliła. Naprawdę ich nie rozumiem -mam dosyć tego, że ty próbujesz mnie oddalić od Will'a, a on próbuje oddalić cię ode mnie- westchnęłam. Zachowują się jak dzieci, które kłócą się o jakąś zabawkę. Tylko problem jest w tym, że ja nie jestem zabawką.

-uwierz mi, że najchętniej powiedziałbym ci, o co chodzi, ale on sam powinien ci to powiedzieć- odparł -obiecuję, że już więcej nie będę się wtrącał w wasz związek- dodał.

-mam taką nadzieję- powiedziałam -muszę już iść, muszę jeszcze porozmawiać z Nathan'em i spotkać się z Will'em-

-odprowadzę cię- zaproponował, a ja się zgodziłam. Nie miałam powodu, aby się nie zgadzać. Ruszyliśmy więc w drogę powrotną do mojego domu.

-idziesz z nim na bal?- spytał -chociaż nie wiem, po co pytam, to oczywiste, że pójdziesz z nim- sam sobie odpowiedział na to pytanie.

-a ty kogo zabierasz?- spytałam. Jestem ciekawa, kogo zabierze. Tyle dziewczyn chciałoby z nim iść, a on może wybrać tylko jedną.

-nikogo, nie idę na bal- wzruszył ramionami.

-dlaczego?- zmarszczyłam brwi. Nie będzie miał drugiego takiego balu, więc dlaczego nie chce iść?

-nie mam z kim pójść- stwierdził.

-żartujesz chyba- prychnęłam -każda dziewczyna ze szkoły chciałaby z tobą pójść- dodałam.

-ale ja wolałbym iść z tobą- posłał mi uśmiech. Nie wiem czemu, ale na tą wypowiedź Hemmings'a, na mojej twarzy pojawił się rumieniec, a na ustach widniał uśmiech.

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz