8

5.6K 183 12
                                    

-co dzisiaj robisz Dess?- zapytała Cindy. Dzisiaj jest czwartek, więc idę do Luke'a, a to znaczy, że nie będę miała czasu, żeby się z nimi spotkać. Chciałabym, ale nie mogę.

-idę do Hemmings'a- odpowiedziałam, a wszyscy moi przyjaciele westchnęli. To będzie dopiero drugie spotkanie z nim, więc nie mogę tak tego opuszczać.

-nie możesz odmówić albo przełożyć na jutro?- westchnął Cameron. -odkąd ten Hemmings daje ci korepetycje, nie masz dla nas czasu- dodał niby urażony.

-to dopiero nasze drugie spotkanie idioto- zaczęłam, bo oni naprawdę są głupi -i dlatego nie mogę odmówić ani przełożyć. Tu chodzi o moje oceny. Bez niego nie zdam- tłumaczyłam. Muszę zdać, bo nie chce powtarzać klasy, a Luke i tak po tym roku kończy szkołę -poza tym Luke potrzebuje piątki i weekendy na imprezowanie- dodałam. Znając go, to właśnie tak jest.

-dlaczego ty musisz się dostosować, a on do ciebie nie może?- zapytała Kacey i tu miała rację. Przecież ja też mam coś w tej sprawie do powiedzenia, a on praktycznie sam wszystko ustalił. Ja się tylko na wszystko zgodziłam. Wtedy do głowy przyszedł mi jeden ważny argument, który go usprawiedliwia.

-Luke jest moim nauczycielem i on może w każdej chwili zrezygnować, a wtedy to się dla mnie źle skończy- odparłam zgodnie z prawdą. Bez niego jestem po prostu niczym. W kwestii szkoły oczywiście. Najbardziej matmy.

-dlaczego musisz być taka głupia?- zapytał ironicznie Nick. Tak, dziękuję za te miłe słowa. Pokręciłam głową na boki i wyciągnęłam mój telefon. Zauważyłam wiadomość od Luke'a. Jak się okazało, chłopak też mieszka w Sydney. Przecież w Sydney jest tyle Luke'ów, że nigdy się nie dowiem, którym on jest.

Luke: Anna?

Ja: Luke?

Luke: to z tym rozmiarem buta i stanika nadal aktualne? 🙄

Ja: bałeś się kiedyś o własne życie?

Luke: nie 🤗

Ja: to teraz powinieneś zacząć :)

Luke: chyba mnie nie zabijesz? 😮

Ja: nad tym jeszcze się zastanowię, Luke.

Reszta lekcji minęła całkiem spokojnie. Dzisiaj na szczęście nie wpadłam na Hemmings'a, ale parę razy widziałam go ze swoimi przyjaciółmi. Właśnie szykowałam się, aby iść do Luke'a, kiedy Nathan wparował do mojego pokoju.

-gdzie się wybierasz siostra?- zapytał, a ja nawet nie obdarowując go wzrokiem, dalej pakowałam te cholerne książki. Nie wiem jaki przedmiot będziemy dzisiaj przerabiać, więc muszę ze sobą targać wszystkie te ciężkie książki. Zabiję za to Hemmings'a. Jak tylko go zobaczę, jest martwy.

-idę do Hemmings'a- odpowiedziałam na jego pytanie. Mimo że nadal jestem zła o to, że wparował mi do pokoju, gdy był u mnie Luke, to nie ignorowałam go. Dałam mu do odczucia, że jestem zła, ale normalnie z nim rozmawiałam. Nie potrafiłabym się tak po prostu do niego nie odzywać.

-nie może on tutaj przyjść?- zadał kolejne pytanie. Dlaczego każdemu przeszkadza tak, że Hemmings jest moim korepetytorem i że dlatego musimy się spotykać i u mnie i u niego? Zaczyna mnie to wkurzać.

-nie możesz się po prostu odczepić?- westchnęłam. Nie mam ochoty psuć sobie dnia rozmowami o Hemmings'ie. Niech wszyscy mnie zostawią w spokoju i będzie dobrze.

-nie rób się taka agresywna. Tylko się zapytałem- bronił się. Pewnie, żeby nie pogarszać sytuacji, wyszedł z mojego pokoju i jak prosiłam, odczepił się ode mnie. Gdy już byłam gotowa, oznajmiłam rodzicom, że wychodzę do Luke'a na korepetycje i wyszłam z domu. Ruszyłam w stronę domu Hemmings'a. Dokładnie wiem gdzie mieszka, bo często tam bywałam, jak byłam mniejsza. Nasi rodzice się przyjaźnili, zresztą do dzisiaj się przyjaźnią tyle, że teraz z Nathan'em nie musimy z nimi chodzić na kawkę do Hemmings'ów. Hemmings i Nathan na początku się lubili, ale na początku liceum coś musiało się stać, że przestali się tak nagle przyjaźnić. W czasie kiedy szłam, wyciągnęłam telefon i sprawdziłam moje wiadomości.

Luke: nic byś mi nie zrobiła, za bardzo mnie lubisz :-)

Ja: ja cię nawet nie znam :c

Luke: tym bardziej mi nic nie zrobisz :*

Kiedy już stałam przed drzwiami wejściowymi do domu Hemmings'ów, schowałam telefon i nacisnęłam na dzwonek. Czekałam może z dwie minuty, dopóki Luke we własnej osobie nie otworzył mi drzwi.

-hej- przywitał się ze mną. To ja powinnam się pierwsza z nim przywitać, a nie on ze mną. Mama mnie tak nauczyła. Twoi goście witają cię pierwsi, a ty jako gość witasz się pierwsza. Głupie to ale niby tak jest.

-cześć- odparłam, a ten wpuścił mnie do środka.

-moich rodziców nie ma, więc jesteśmy sami- oznajmił mi. Czy teraz ciągle tak będzie, że będziemy sami, gdy będziemy się spotykać? Bo trochę to dziwne moim zdaniem. -napijesz się czegoś albo jesteś głodna?- zapytał. Szczerze myślałam, że Luke nie ma manier i by nie pomyślał o tym, aby się mnie zapytać. Myliłam się. Ostatnio Hemmings naprawdę mnie zaskakuje i to pozytywnie.

-nie, dzięki- odmówiłam grzecznie -przez ciebie musiałam targać ze sobą te ciężkie książki, bo nie wiedziałam jaki przedmiot dzisiaj przerabiamy- westchnęłam. Jak tu już jestem, to możemy trochę porozmawiać.

-mogłaś zadzwonić, żebym pomógł ci nieść- wyszczerzył się do mnie. Dobrze wie, że nie mam jego numeru i bym nie mogła tego zrobić. Moi rodzice mają jednak ich numer domowy, więc jednak mogłabym zadzwonić.

-nie zgodziłbyś się pewnie- wzruszyłam ramionami -usiądziemy gdzieś czy masz zamiar tak stać?- uniosłam brew. Czas leci, a ja chce się uczyć. Znaczy, nie chce się uczyć, ale chce wyjść stąd jak najszybciej.

-możesz tutaj rozłożyć swoje rzeczy- wskazał na narożnik, przed którym stała szklana ława. Kiwnęłam głową i ruszyłam w tamtą stronę -zaraz przyjdę- odparł i zostawił mnie samą, więc tak jak powiedział, rozłożyłam swoje rzeczy na ławie, usiadłam na narożniku i czekałam na Luke'a. W międzyczasie wyciągnęłam telefon i odpisałam na wiadomości.

Ja: jesteś pewny? :)

Odpowiedź przyszła niemalże od razu. Czasami mam wrażenie, jakby tylko czekał na odpowiedź z mojej strony.

Luke: tak :-) Nikt by nie ruszył tej ślicznej buźki :-D

Ja: wmawiaj sobie dalej.

Luke: nie muszę ;-)

Akurat, kiedy miałam odpisać, do salonu wrócił Hemmings. Podszedł do narożnika, na którym usiadł obok mnie, ale z solidarnym dystansem.

-więc co dzisiaj przerabiamy?- zapytał, a ja sama nie wiedziałam, od czego chcę zacząć, więc wzruszyłam ramionami. -z którego przedmiotu sobie nie radzisz?- westchnął -oczywiście oprócz matmy, bo z niej jesteś naprawdę koszmarna- dodał

-dziękuję- sztucznie się do niego uśmiechnęłam -z fizyki- odpowiedziałam od razu. Fizyka i Matma. Definitywnie te dwa przedmioty.

-to dzisiaj przerabiamy fizykę- odparł.


Obiecany rozdział :-)
następny w piątek :-)

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz