24

4K 129 15
                                    

-otworzysz Luke'owi jak przyjdzie?- spytałam mamę, gdy tylko weszłam do domu -idę wziąć prysznic- podałam też powód, dla którego nie będę mogła otworzyć. Po szkole poszłam z Cindy na kawę i całkiem zapomniałam o korepetycjach. Mam dokładnie dwie minuty do siedemnastej, a muszę się umyć, bo miałam na ostatniej lekcji wf. Nie czekając na odpowiedź ze strony mamy, poszłam na górę, odłożyłam plecak w moim pokoju, wzięłam ciuchy oraz bieliznę na zmianę i poszłam pod prysznic. Próbowałam szybko się z tym uporać, ale postanowiłam jeszcze umyć włosy, więc wyszłam spod prysznica dopiero po piętnastu minutach i do ubrania się potrzebowałam jeszcze pięć minut. Włosy zostawiłam, aby same wyschły. Nie chciało mi się ich teraz suszyć. Gdy byłam już gotowa, wyszłam z łazienki i pokierowałam się do mojego pokoju. Gdy do niego weszłam, Hemmings siedział już przy moim biurku i na mnie czekał.

-mogłaś chwilę poczekać, byśmy razem wzięli prysznic- powiedział, z tym swoim uśmieszkiem, a ja tylko spiorunowałam go wzrokiem. Dlaczego ja się z nim w ogóle zadaję? Chyba codziennie będę zadawać sobie to pytanie, ale nigdy nie znajdę na nie odpowiedzi.

-w twoich snach- prychnęłam.

-w moich snach robimy o wiele lepsze rzeczy- poruszył znacząco brwiami. Dlaczego każdy chłopak musi być taki zboczony?

-dobrze, że sny się nie spełniają- stwierdziłam i usiadłam obok niego na wolnym krześle. Jeżeli mam być szczera to nie chce mi się uczyć. Przez ostatnie tygodnie, kiedy byłam pokłócona z Hemmings'em nawet nie chciał zrobić przerwy na pięć minut. Zresztą nawet się o żadne przerwy nie pytałam.

-może poszlibyśmy na lody?- zaproponował, a ja popatrzyłam na niego ze zmarszczonymi brwiami.

-ostatnio, gdy chciałeś gdzieś iść, zrobiłeś mi aferę i się pokłóciliśmy- przypomniałam mu. Nie chce, żeby to się powtórzyło, kiedy tylko zobaczy William'a. Jednak gdybyśmy znowu się pokłócili, ja bym się już nie prosiła o to, żebyśmy się pogodzili.

-to się już nie powtórzy- zapewniał mnie, ale ja nadal nie wiedziałam, czy mam się zgodzić. Nie chce mi się uczyć, ale trochę szkoda mi znowu odpuszczać korepetycje. Potrzebuje tych korepetycji, bo moje oceny nadal nie są perfekcyjne.

-możemy się, chociaż godzinę pouczyć?- zapytałam. Godzina wystarczy.

-jak chcesz- wzruszył ramionami. Wyciągnęłam więc rzeczy do matematyki i Hemmings zaczął mi tłumaczyć zadania. Tak, jak się umówiliśmy, o godzinie osiemnastej wyszliśmy z mojego domu i poszliśmy do najbliższej lodziarni.

-jaki smak chcesz?- zapytał.

-śmietankowy- odpowiedziałam.

-poproszę dwa śmietankowe lody- złożył zamówienie i wyciągnął portfel, aby zapłacić.

-ja sama za siebie zapłacę- powiedziałam, jednak on zignorował moją wypowiedź i sam zapłacił za obydwa lody. Hemmings wziął od sprzedawczyni obydwa lody i podał mi jednego -oddam ci te pieniądze- dodałam. Skoro nie dał mi zapłacić za mojego loda, chociaż oddam mu za niego pieniądze.

-przesadzasz- stwierdził -biedny nie jestem- dodał jeszcze.

-przestań cały czas chwalić się pieniędzmi- wywróciłam oczami. Każdy wie, że jest obrzydliwie bogaty i nie musi na każdym kroku o tym przypominać, bo mnie to irytuje. Nie chodzi o to, że jestem zazdrosna czy coś, bo moja rodzina nie jest biedna, też jesteśmy bogaci, ale nie chodzę i nie chwalę się tym. Bo po co mi to?

-nie chwalę się, tylko mówię, że nie potrzebuje twoich pieniędzy. Od tych lodów nie zbankrutuje- stwierdził. On zawsze ma jakąś wymówkę.

-tak, tak. Czy nie można z tobą chociaż raz normalnie porozmawiać bez tego, że będziesz się wywyższał?- zapytałam zirytowana.

-wcale się nie wywyższam, nie moja wina, że jestem lepszy od was wszystkich- powiedział z udawaną powagą, za co dostał ode mnie z pięści w ramię.

-powiedz mi tak szczerze, dlaczego tak bardzo nie lubicie się z Nathan'em? Przecież kiedyś się przyjaźniliście- po prostu chcę wiedzieć, o co chodzi. Nathan nigdy nie chciał o tym rozmawiać. Nie rozumiem tego. Byli ze sobą naprawdę blisko, a pewnego dnia po prostu ot tak, zaczęli się nienawidzić.

-to nie jest historia na dzisiaj- stwierdził. Mogłam się domyślić, że on też nie będzie chciał mi powiedzieć, o co im poszło.

-jesteście idiotami- stwierdziłam i przyśpieszyłam w kroku. Nawet nie zauważyłam, kiedy znaleźliśmy się w parku, który jest oddalony od mojego domu o jakieś piętnaście minut. Usiadłam na jakieś wolnej ławce, a parę sekund później Hemmings usiadł obok mnie.

-chcesz wafelka?- zapytałam, widząc, że już zdążył zjeść swojego loda. Nienawidziłam wafelków. Były jak na mój gust za słodkie.

-sama go zjedz- powiedział.

-nie lubię- stwierdziłam i dałam mu wafelka.

-ale wszędzie jest twoja ślina, zarazisz mnie jeszcze jakąś chorobą- zaśmiał się, a ja kolejny raz dzisiaj uderzyłam go w ramię.

-zaraz moja pięść zarazi twoją twarz- warknęłam na niego.

-uspokój się, przecież tylko żartowałem- westchnął i zaczął jeść wafelka, którego mu dałam.

-a powiesz mi, dlaczego nie rozumiesz się z William'em?- spytałam i spojrzałam na niego wzrokiem pełnej nadziei, że chociaż to mi powie.

-co ty taka ciekawa jesteś?- wywrócił zirytowany oczami. No tak, czemu miałby mi powiedzieć, dlaczego nie rozumieją się z William'em, jeżeli nie chce mi powiedzieć, dlaczego się nie lubią z Nathan'em?

-zapomnij o tym- westchnęłam oburzona. Skrzyżowałam ręce pod biustem i odwróciłam głowę w inną stronę, tylko żeby nie patrzyć na Hemmings'a.

-nie obrażaj się jak mała dziewczynka- odezwał się, jednak ja go zignorowałam. Jeżeli nie chce ze mną rozmawiać, nie musimy rozmawiać. Przez parę minut tak siedzieliśmy i nie rozmawialiśmy. -dobra, jak masz się tak zachowywać, to ja stąd idę- odparł i wstał z ławki. Nawet na mnie nie patrząc, zaczął odchodzić.

-mówiłeś, że nie będzie żadnych kłótni!- krzyknęłam za nim, a on stanął w miejscu, odwrócił się i podszedł z powrotem do ławki.

-to ty obrażasz się jak małe dziecko, nie ja- zarzucił mi, co było całkiem trafne, ale przecież się do tego nie przyznam.

-może nie powinniśmy nigdzie razem wychodzić, bo zawsze źle się to kończy- stwierdziłam i wstałam z ławki.

-może masz racje, chcesz za dużo wiedzieć- powiedział głupio się do mnie uśmiechnął.

-to ty o niczym nie chcesz mówić- oburzyłam się i zaczęłam zmierzać w stronę domu, a Hemmings poszedł za mną, mimo że jego dom jest w drugą stronę.

-przestaniemy się w końcu sprzeczać?- wzdychnął poirytowany.

-nie wiem, przestaniemy?- odpowiedziałam pytaniem na jego pytanie.




Postanowiłam jeszcze dzisiaj dodać 24 🙂 następny dodam w następnym tygodniu ☺.

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz