27

3.9K 131 3
                                    

-siostraaaa!- usłyszałam wołanie, które dochodziło zza moich drzwi od pokoju. Jeżeli Nathan szuka mnie w piątkowy wieczór, nie znaczy to nic dobrego. Pewnie chce zabrać mnie na kolejną imprezę, na którą szczerze nie mam ochoty. Pewnie, gdyby nie Nate, w ogóle nie chodziłabym na imprezy, on naprawdę ma na mnie zły wpływ. Już po nie całej sekundzie chłopak stał w moim pokoju, a na jego twarzy tkwił szeroki uśmiech.

-czego?- warknęłam na niego. Chciałam właśnie iść spać, nawet ubrałam się w piżamę i nie mam zamiaru znowu się przebierać w inne ciuchy i wychodzić z domu.

-zapowiada się imprezka, a ty idziesz ze mną- stwierdził, a ja od razu pokręciłam głową na boki. Nie ma mowy, że gdzieś wyjdę. Nate sprowadza mnie na złą drogę. Jeszcze brakuje tego, żeby namawiał mnie do narkotyków, co pewnie niedługo się wydarzy. To dzięki niemu poznałam smak alkoholu i papierosów. To nie prowadzi przecież do niczego dobrego.

-nie ma mowy. Właśnie kładę się spać- powiedziałam stanowczo. Nawet Nathan nie zmieni mojego zdania. Już wiele razy dałam mu się wyciągnąć, ale nie dzisiaj. Czasami potrafił mnie nawet w środku nocy obudzić, aby wyciągnąć mnie na imprezę, a ja się na to godziłam.

-jeżeli w tej chwili nie wstaniesz i się nie naszykujesz, przeniosę tą imprezę tutaj- naprawdę byłby w stanie to zrobić, więc chyba będę musiała z nim jechać. Mój starszy brat jest naprawdę do wszystkiego zdolny, więc wierzę w to, co mówi. Mówił to tak przekonująco.

-daj mi chociaż raz spokój- westchnęłam płaczliwie. Dlaczego on nigdy nie liczy się z moim zdaniem? Przecież moglibyśmy być takim zgranym rodzeństwem, a on to wszystko niszczy. Cieszę się, że nie robi imprez u nas w domu. Gdyby nie jego przyjaciel Carter, pewnie tutaj by się wszystkie imprezy odbywały. Rodzice nawet nie mieliby nic przeciwko, czego nie mogę zrozumieć.

-przecież za to mnie kochasz. Szykuj się- posłał mi kolejny uśmiech i zniknął z mojego pokoju. Miałam ochotę się rozpłakać, ale przecież nie mam do tego powodu. Nawet nie da mi pospać. Jego zdaniem niedziela jest do odsypiania po imprezach, bo właśnie tak każdy robi. W niedziele i tak zazwyczaj nic ciekawego się nie dzieje, bo w poniedziałek już znowu zaczyna się szkoła.

Tak, jak mój brat mi polecił, naszykowałam się na tą imprezę, ale nie stroiłam się nie wiadomo jak. Nie robiłam żadnego makijażu i po prostu ubrałam na siebie czarne rurki i czarną, obcisłą koszulkę bez ramiączek. To powinno wystarczyć. Nie mam dla kogo się stroić. Założę się, że wszyscy przyjaciele Nate'a tam będą. Domyślam się, że także Hemmings i William tam będą. Jeżeli Carter urządza imprezy, jest na nich cała szkoła. Nawet chodzą na nie osoby, które nie lubią imprez. Cindy i Kacey są jedynymi wyjątkami. One wręcz nienawidzą imprez.

Gdy rozczesałam włosy, byłam już gotowa. Zeszłam na dół i rozejrzałam się za moim bratem, który okazał się przebywać w kuchni. Oczywiście miał już w ręku piwo. Wiedziałam, że na pewno już coś pił. Przecież to byłoby dziwne, gdyby Nathan chociaż raz nie ruszył alkoholu.

-pijesz i będziesz prowadził?- uniosłam brew. Nie podoba mi się to ani trochę. Nie chce, aby spowodował jakiś wypadek. Zabiłby nas obydwóch.

-nie, Carter nas podwozi- odpowiedział, kiwając w stronę okna, przez które widać samochód Carter'a, w którym chłopak siedzi i na nas czeka -idź już- polecił, a ja bez żadnego sprzeciwu wyszłam z domu i pokierowałam się do samochodu. Skoro już mam wsiąść, to wsiądę z przodu co pewnie Nathan'owi się nie spodoba, ale naprawdę mnie to nie obchodzi.

-hej Dess- uśmiechnął się do mnie, gdy tylko wsiadłam do samochodu i zapięłam pasy. Carter jakoś ostatnio był dziwny. Wcześniej nasza relacja ograniczała się tylko na cześć i na razie, a w ostatnim czasie próbuje nawiązywać ze mną rozmowę.

-hej- odpowiedziałam mu. Akurat wtedy Nate także pojawił się w samochodzie.

-ty nie pomyliłaś siedzeń?- spytał mój brat, który jak myślałam, nie jest zadowolony z faktu, że musi siedzieć z tyłu całkiem sam. Jednak jak już wcześniej wspominałam, w ogóle mnie to nie obchodziło.

-nie- wzruszyłam ramionami, a Carter ruszył w stronę swojego domu. Ostatnio często bywałam u Carter'a w domu przez to, że Nate wyciągał mnie na te wszystkie imprezy. Już po parunastu minutach byliśmy na miejscu i weszliśmy do środka domu, gdzie już odbywała się impreza. Zaczęłam się rozglądać za jakimiś znajomymi twarzami, bo Nathan i Carter jak zawsze gdzieś zniknęli i zostawili mnie całkiem samą. Gdy tylko zauważyłam Will'a od razu do niego podeszłam i się z nim przywitałam. Przez następną godzinę to właśnie z nim się bawiłam. Na Luke'a jak na razie nie natrafiłam, więc może go tu nie ma.

-idę do łazienki- oznajmiłam Will'owi, a ten kiwnął głową na znak, że zrozumiał, a ja ruszyłam do łazienki. Zrobiłam to, co miałam zrobić i gdy miałam schodzić z powrotem na dół, czyjeś głosy zwróciły moją uwagę. Rozpoznałam obydwa głosy, należały one do Will'a i Luke'a. Rozmawiali o mnie, usłyszałam moje imię. Wróciłam się więc i stanęłam przed uchylonymi drzwiami od pokoju, z którego dochodziły te głosy.

-dobrze wiesz, że nie zależy mi na przyjaźni z nią. Po prostu lubię wkurzać Nathan'a i ma to mały plus- stwierdził Hemmings, a ja miałam ochotę tam wejść i przywalić mu za to, co powiedział. Poczułam, jak w moich oczach zbierają się łzy, mówił, że to nie ma nic wspólnego z moim bratem, a jednak.

-jaki?- spytał się Will.

-jeżeli Nathan zrobi jeszcze jeden wybryk i zostanie wyrzucony z drużyny, wtedy ja zostanę kapitanem- odpowiedział wyraźnie zadowolony ze swojego planu.

-ona nie zasłużyła na takie traktowanie. Jest naprawdę w porządku- stwierdził Will, który ani trochę nie był zadowolony z tego, co blondyn planuje.

-nie udawaj takiego świętego, wiem, co ty planujesz- zaśmiał się blondyn, a ja już nie miałam ochoty tego dalej słuchać. Myślałam, że Hemmings jest inny, ale najwidoczniej się myliłam. Chciałam widzieć w nim dobro, którego nie było. Każdy mi powtarzał, abym na niego uważała, ale ja nikogo nie słuchałam i teraz tego żałuje. To przez niego rozpłakana przepychałam się przez tłum ludzi, aby wrócić do domu. Nie mam kogo poprosić, aby mnie podwiózł do domu, więc pojadę autobusem.




Dziękuję za 2k wyświetleń 💙.

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz