2. 1

3.6K 118 49
                                    

  *5 lat później*

Ostatnie pięć lat były ciężkie, ale jakoś dałam radę. Poradziłam sobie z ukończeniem szkoły, jednak nie poszłam studiować. Nie wyjechałam tak jak Nathan. Zostałam z rodzicami, bo bardzo mnie potrzebowali. Poszłam do pracy i zarabiam sama na siebie, ale nadal mieszkam u rodziców. Dorosłam i wiem teraz już co to dorosłość. Nathan od trzech lat nas już nie odwiedził. Obiecywał, że będzie przyjeżdżał, kiedy będzie mógł, ale był tu tylko raz, odkąd wyjechał. Nie słyszałam też nic o Luke'u. Zniknęli z mojego życia i już się z tym pogodziłam. Każdy z nas ma własne życie, ale boli mnie to, że mój własny brat nie kontaktuje się ze mną. Z tego, co wiem, rozmawia z mamą, chociaż raz w tygodniu, ale do mnie ani razu się nie odezwał. Od trzech lat nie widziałam mojego brata. Już za niedługo od czterech.

Dzisiaj był taki sam dzień jak każdy inny, właśnie wróciłam z pracy do domu. Akurat ściągałam swoje buty, kiedy zauważyłam czteroletnią dziewczynkę, która się do mnie szeroko uśmiechnęła i od razu mnie przytuliła. Była naprawdę piękna. Jednak, mimo że jest moją siostrą, ani trochę nie wygląda jak ja. Jest bardzo podobna do Nathan'a. Ma po nim ciemne włosy i swoje piękne duże oczęta.

-Dess!- krzyknęła zadowolona, a ja odwzajemniłam jej uśmiech. Kocham tą dziewczynkę. Jest naprawdę przeuroczą i bardzo grzeczną dziewczynką. Może i wygląd ma po swoim bracie, ale charakter ma po mnie. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego.

-cześć piękna- wzięłam ją na ręce, co ona uwielbiała.

-mamusia chce ci coś powiedzieć- oznajmiła mi, a ja kiwnęłam głową i poszłam z nią do kuchni, gdzie moja mama zawsze przesiaduje. Sama nie wiem czemu.

-co jest?- spytałam, sadzając Alison na blat obok mamy, a ta od razu się do niej wtuliła. Alison uwielbiała się przytulać i przytulała naprawdę każdego.

-zdziwisz się- stwierdziła, podając mi do ręki jakąś kopertę. Od razu wyciągnęłam już wcześniej przez mamę otworzony list i gdy go otworzyłam, faktycznie się zdziwiłam. Mój brat zapraszał nas na swój ślub, który będzie za trzy miesiące. Jak to Nathan bierze ślub? Nawet nie wiedziałam, że ma dziewczynę.

-co?- przeczytałam cały list od początku. Po prostu w to nie wierzę. Nathan nie był w stanie wytrzymać z jedną dziewczyną przez miesiąc, a teraz nagle dostajemy zaproszenie na jego ślub. -dziwię się, że w ogóle nas zaprosił- prychnęłam, rzucając zaproszenie na blat. Byłam na niego zła.

-nie mów tak, Nathan jest po prostu zajęty- westchnęła. Mama nie lubiła, gdy źle o nim mówiłam i gdy okazywałam moją złość na niego.

-jakoś ma czas, żeby odezwać się do ciebie, a nie może odezwać się do własnej siostry?- zapytałam oburzona. Taka jest prawda. -a co z Alison? Widziała go tylko raz i nawet go nie pamięta- dodałam.

-sama wiesz, że nie mógł sobie tak wyjeżdżać, kiedy mu się podobało- nadal próbowała go tłumaczyć, ale mnie nie obchodziło, co miała do powiedzenia na jego obronę, bo nic go nie usprawiedliwia.

-tak, a gdzie był w dniu pogrzebu taty?!- krzyknęłam już, bo nie wytrzymałam. Na pogrzeb własnego ojca nie przyjechał. Jakby w ogóle go nie obchodziło to, że umarł. Nigdy tego nie zrozumiem. Nikt nie może ode mnie oczekiwać, że to zrozumiem. Jest tak zajęty własnym życiem, że ma gdzieś swoją rodzinę, więc czemu ja mam jechać na jego ślub? Nie było go przy mnie przez ostatnie pięć lat, a bardzo go potrzebowałam.

Nawet nie czekając na odpowiedź od mamy, wyszłam po prostu z domu i wsiadłam w pierwszy autobus, jaki przyjechał. Nie lubię kłócić się z mamą, ale ona na siłę próbuje bronić Nate'a, mimo że wie, że to ja mam rację. Nie oczekuję od niej, że odwróci się od Nathan'a tak jak on od nas, ale nigdy nie powiedziała mu tego, że ma mu za złe, że go tu nie było. Myślał, że w ciągu pięciu lat raz nas odwiedzi i będzie dobrze? Alison i ja zasługujemy na to, aby mieć przy sobie brata a mama zasługuje na to, aby jej syn ją wspierał. Jednak to jest Nathan'owi obojętne.

Mam teraz wyrzuty sumienia, że tak nakrzyczałam na mamę, ale wkurza mnie to, że nadal widzi w Nathan'ie perfekcyjnego syna. To ja jestem ciągle przy niej. Ja jej pomagam z Alison. Ja chodzę do pracy, aby jej pomóc finansowo. Nathan nic nie robi. To ja jestem tutaj, ale najwidoczniej mamie to nie wystarcza.

Po paru minutach stałam przed drzwiami mojej przyjaciółki, która prawie od razu mi otworzyła. Przywitałam się z nią tak jak zawsze i razem usiadłyśmy w jej salonie.

-kawę, herbatę czy może lody i filmy?- spytała. Ona naprawdę zna mnie najlepiej na świecie i zawsze wie, kiedy czuję się źle. Nie muszę jej nic mówić, bo ona wszystko po mnie widzi.

-jak na razie wystarczy jakaś czekolada- zaśmiałam się. Przyjaciółka usiadła obok mnie, bo wiedziała, że to z czekoladą to tylko żart.

-więc mów co tam znowu nie tak- odparła, lekko się do mnie uśmiechając.

-znowu zdenerwowałam się na mamę, bo broniła Nathan'a. Wyobraź sobie, że będzie brał ślub i wysłał nam zaproszenie- opowiedziałam jej, a ta była tak samo zdziwiona, jak ja. Cindy zna wszystkie moje problemy, tak samo, jak ja znam wszystkie jej problemy. Mam uczucie, że odkąd szkoła się skończyła, nasza przyjaźń się wzmocniła i to bardzo. Odpowiada mi to, bo naprawdę zaniedbywałam naszą przyjaźń. W czasie gdy moja przyjaciółka miała problemy, ja ich nie zauważyłam, bo za bardzo byłam pochłonięta moimi własnymi. Jej przygoda z Cameron'em skończyła się tak, że byli przez rok w związku, ale Cindy coś się odwidziało i zdradziła go, po czym go zostawiła. To, co zrobiła, nie było w porządku i nie popieram tego, ale to nic nie zmienia w naszej przyjaźni. Cameron po tym wszystkim stwierdził, że powinnam być po jego stronie, a nie po stronie Cindy i zerwał ze mną kontakt tak samo, jak zerwał kontakt z Cindy.

-Nathan i ślub?- zdziwiła się -masz zamiar pojechać?- kolejne pytanie z jej strony.

-nie wiem, nie sądzę. On nie przyjechał, gdy go potrzebowałam, więc czemu ja mam jechać na jego ślub?- wzruszyłam ramionami. Naprawdę nie wiem co mam zrobić. Czy mam jechać, czy nie? Powinnam potraktować go tak samo, jak on mnie, ale to jednak mój brat i nie mam serca, aby takie coś zrobić. Sama nie wiem. Muszę wszystko dokładnie przemyśleć.

-no niby tak, ale to w końcu twój brat i, mimo że jest, jaki jest, uważam, że powinnaś pojechać- stwierdziła -jak tam Ali?- spytała, zmieniając temat, co mi w sumie odpowiadało.

-dobrze- odpowiedziałam- na szczęście nie sprawia żadnych problemów- dodałam -a co tam u ciebie? Jak tam ten twój Alvaro?- spytałam. Ostatnio kręciła coś z jakimś Hiszpanem.

-nic- wzruszyła ramionami -jestem młoda i nie będę ograniczać się w związkach- zaśmiała się, a ja rozbawiona pokręciłam głową. Cindy naprawdę dużo się zmieniła i nie szuka związków na stałe. Nigdy bym się tego po niej nie spodziewała, ale ludzie się zmieniają. Obydwie się zmieniłyśmy.

-jesteś naprawdę puszczalska- zażartowałam. Z najlepszą przyjaciółką można tak żartować, to jest najlepsze.

-mówi ta, która straciła dziewictwo w klubowym kiblu- stwierdziła. Dobra jednak nie powiedziałam jej o wszystkim. Sama nawet nie wiem czemu, jej o tym nie powiedziałam.

-nie straciłam wtedy dziewictwa- oznajmiłam jej, a ona zmarszczyła swoje brwi.

-jak to nie?- zapytała zdezorientowana. Powinnam wcześniej jej powiedzieć, wiem o tym. -kiedy w takim razie?- kolejne pytanie. Spytała jednak podejrzliwie, bo myślała, że robię sobie z niej żarty.

-dzień, zanim Nate wyjechał do Londynu- odpowiedziałam na jej pytanie, a jej oczy powiększyły się ze zdziwienia.

-co?!- krzyknęła -wcześniej straciłaś dziewictwo niż ja i nic nie powiedziałaś?!- udawała oburzoną, ale wiem, że nie ma mi tego za złe. -powiedz, chociaż z kim- poprosiła, a ja naprawdę zdziwiłam się tym, że nawet się nie domyśla, z kim to było.

-blondyn z niebieskimi oczami i kolczykiem w wardze- odpowiedziałam, nie wymieniając jego imienia.

-co kurwa?! Pieprzony Hemmings cię rozdziewiczył?!- znowu krzyknęła, a ja kiwnęłam głową, przytakując przy tym. Wtedy mój telefon zaczął wibrować, a ja wyciągnęłam go z kieszeni od spodni i zobaczyłam, że dostałam sms'a od mamy.

-muszę spadać, mama idzie do pracy, a ja muszę zająć się Ali- oznajmiłam jej i podniosłam się z jej narożnika. Pożegnałam się z przyjaciółką i wróciłam do domu. Zanim mama wyszła do pracy, przeprosiłam ją za to, że na nią nakrzyczałam. Gdy mama wyszła, zajęłam się Ali. Jak zawsze.




Jestem chora i mi się nudzi, więc już dzisiaj zaczynamy drugą część :-)

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz