2. 38

1.9K 66 14
                                    

Następny tydzień poświęciłem w pełności tylko mojemu synkowi i Dess. Już dużo razy przyłapałem się na myśleniu o tym, że byłoby o wiele lepiej, gdydy to Dess była matką Ben'a. Gdy się razem bawiliśmy z Ben'em, tak bardzo chciałem, aby nasze przyszłe życie tak wyglądało. Ja, Dess, Ben i drugie dziecko w drodze. Niczego więcej bym nie potrzebował, ale niestety to Jessica jest matką Ben'a, a ojcem dziecka Dess jest Will.

To nie tak nasze życie miało wyglądać, ale już tego nie mogę zmienić i muszę się z tym pogodzić. To już dzisiaj muszę odprowadzić Ben'a do Jessici, jednak naprawdę nie chcę tego robić. Boję się, że Jessica postawi na swoim i bez mojej wiedzy po prostu zabierze Ben'a i przeprowadzi się do tego popierdolonego Melbourne.

-Ben, idziemy do mamusi- odezwałem się do mojego synka, który właśnie siedział z Dess i się z nią bawił. Blondynka naprawdę będzie wspaniałą mamą. Traktuje Ben'a, jak własnego syna i naprawdę dobrze się nim zajmuje. To oni są moją rodziną i nie chcę wybierać między Ben'em, a Dess. Jestem pewien, że właśnie tego będzie ode mnie oczekiwała Jessica.

-ale ja chcę się bawić z ciocią Dess- powiedział smutno, a mi się serce kroi z tego powodu. Widzę, że nie chce iść, ale przecież musi wrócić do swojej mamy. Nawet jeżeli ja tego też nie chcę.

-musisz do mamy wracać, na pewno bardzo za tobą tęskni- tym razem to Dess się odezwała, a chłopczyk kiwnął głową na znak, że zrozumiał i od niechcenia podniósł się z podłogi.

-pa ciociu Dess- podbiegł do niebieskookiej i mocno ją przytulił. Ben naprawdę bardzo lubi Dess, widać to po nim. Zawsze się tak cieszy, kiedy ją widzi. Mimo że jej wcale tak dobrze nie zna.

-pa Benuś- odparła dziewczyna, a chłopczyk odszedł od niej i podbiegł do mnie.

-widzimy się później- powiedziałem do mojej dziewczyny i razem z Ben'em wyszedłem z domu Will'a. Naprawdę powinienem się już stamtąd wyprowadzić. Mieszkanie z Will'em naprawdę mnie dobija, ale nie mam gdzie mieszkać. U rodziców na pewno nie będę znowu mieszkał, a także mieszkanie z Jessicą nie jest żadną opcją. Jednak jeżeli Jessica przeprowadzi się do Melbourne, będę miał mój dom z powrotem.

-mamoo!- chłopczyk od razu zaczął krzyczeć, gdy tylko weszliśmy do domu Jessici i szybko do niej podbiegł, przytulając ją.

-tęskniłam za tobą skarbie- Jessica się ucieszyła, gdy zobaczyła swojego syna. W końcu nie widziała go przez cały tydzień. Co prawda ciągle dzwoniła i pisała, aby się dowiedzieć, czy z Ben'em wszystko jest w porządku, ale wiem, jak to jest nie widzieć swojego dziecka przez dłuższy czas. -idziemy położyć się spać, jest późno- stwierdziła, a ja chciałem już wyjść z domu, kiedy zatrzymał mnie głos Jessici. -Luke, zaczekaj chwilę. Musimy porozmawiać- poprosiła, a ja kiwnąłem głową i usiadłem na narożniku. Jessica poszła położyć Ben'a spać, co nie trwało długo, bo już po dziesięciu minutach kobieta wróciła do salonu i usiadła obok mnie.

-więc o czym chciałaś rozmawiać?- uniosłem brew.

-dużo myślałam o tej całej wyprowadzce do Melbourne i rozmawiałam z moimi rodzicami. Wiem, że nie chcesz, abym brała ze sobą Ben'a, ale akurat w tej kwestii ja mam więcej do powiedzenia. To już postanowione, a ty nie zmienisz mojego zdania- stwierdziła, a mnie ogarnęła złość. Ona chyba żartuje. Nie zrobi tego, nie pozwolę na to.

-nie masz prawa zabrać mi syna!- krzyknąłem, nawet nie będę próbował się opanować, bo ta kobieta wkurwia mnie w chuj. Co ja kurwa w ogóle w niej widziałem? -jesteś popierdolona, jeżeli myślisz, że ci na to pozwolę!-

-przestań na mnie krzyczeć- wywróciła oczami -mogę ci go zabrać w każdej chwili. Nie dość, że mnie zdradziłeś, to jeszcze zostawiłeś mnie i Ben'a samych, myślisz, że komu sąd przydzieliłby opiekę nad Ben'em?- uniosła brew, a ja nie mogę w to uwierzyć, że ona mi grozi. -masz dwie opcje. Albo wyprowadzasz się z nami do Melbourne i znowu będziemy rodziną, albo zostajesz tutaj, bierzemy rozwód, a Ben'a będziesz widywał, kiedy ja tobie na to pozwolę- stwierdziła, a ja zdenerwowany wstałem z miejsca. Wiedziałem, że w końcu będę musiał wybierać między Dess, a Ben'em.

-jesteś największą suką, jaką znam, nie wiem, co w tobie w ogóle widziałem. Potrafisz tylko niszczyć mi życie- rzuciłem wkurwiony i po prostu wyszedłem z tego domu. Wiem, że trochę przesadziłem, mówiąc to wszystko, ale Jessica sobie na to zasłużyła. Ja nigdy nie kazałbym jej wybierać między jej rodziną a Ben'em.

Co ja mam teraz zrobić? Nie mogę zostawić Ben'a, ale też nie mogę zostawić Dess. To są dwie najważniejsze osoby w moim życiu i jak ja mam między nimi wybierać? Nie mogę tego zrobić. Nie mogę między nimi wybierać. To jest niemożliwe. Wkurwiony poszedłem z powrotem do domu Will'a i miałem nadzieję, że zastanę tam Dess, jednak już jej nie było, kiedy wróciłem.

-gdzie jest Dess?- spytałem Will'a, który już wrócił do domu.

-nie wiem- wzruszył ramionami -nawet nie wiedziałem, że tutaj była- dodał. Nie za bardzo mu w to wierzę, ale mniejsza z tym. Nie chcę się teraz z nim kłócić, bo wiem, że wtedy wybuchnę. -coś nie tak?- zapytał i jakoś dziwnie zaczął mi się przyglądać. Aż tak po mnie widać, że coś jest nie tak? Nie wiem, czy powinienem zwierzać się Will'owi, po tym, co ostatnio zrobił, ale to w końcu mój kuzyn. Chyba mimo wszystko mogę mu zaufać.

-Jessica postawiła mi ultimatum. Albo przeprowadzam się z nią i Ben'em do Melbourne, albo zostaję z Dess i już nie zobaczę Ben'a- oznajmiłem mu, a ten wydawał się zdziwiony. Na jego twarzy malowało się współczucie.

-nie wiedziałem, że Jess jest do czegoś takiego zdolna- stwierdził. Ja dokładnie wiedziałem, że w końcu to się stanie. Zresztą sam sobie jestem winien. To ja do tego wszystkiego doprowadziłem, a teraz mam tego konsekwencje.

-Will, ja nie wiem, co mam robić- odparłem załamany. Tego wszystkiego robi się za dużo. Już raz zostawiłem Dess, nie chcę robić tego jeszcze raz, ale jaki byłby ze mnie ojciec, gdybym porzucił własnego syna?


Następny rozdział z perspektywy Luke'a.
QOTD: ulubiny Album 5sos?
Mój to chyba ich pierwszy :-)

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz