2. 41

2K 61 20
                                    

Następnego dnia zostałam obudzona przez Luke'a, który stwierdził, że musi mnie o szóstej rano zacząć łaskotać, aby zbudzić mnie ze snu. Leniwie otworzyłam oczy, aby zobaczyć przed sobą uśmiechniętą twarz blondyna. Jak dla mnie jest zbyt szczęśliwy, więc na pewno coś musiało się stać. Potem zauważyłam, że niebieskooki miał na sobie ciuchy, więc możliwe, że gdzieś wychodził.

-cześć skarbie- cmoknął mnie w usta. Jeżeli tak będzie mi odpłacał za to obudzenie, mógłby budzić mnie codziennie. Nie ma nic lepszego niż obudzenie się obok Luke'a. Nawet nie potrafię opisać swojego szczęścia, kiedy pierwsze co z rana widzę, to uśmiechnięta twarz Hemmings'a.

-czemu jesteś taki szczęśliwy?- musiałam zadać to pytanie, bo trochę mnie ono męczy. Chcę znać powód jego szczęścia. Na pewno jego szczęście nie jest zasługą mojej osoby.

-bo mam do tego powód- stwierdził, wymijając odpowiedź na moje pytanie. Jednak widziałam, że chce mi zdradzić powód jego nagłego szczęścia, jednak najpierw postanowił się ze mną trochę podroczyć.

-jaki?- podniosłam się do siedzącej pozycji, a chłopak zrobił to samo. Dopiero teraz dokładniej zeskanowałam jego ubiór. Miał na sobie czarną koszulkę z żółtym logo Nirvany oraz czarne, podarte jeansy. Czyli jest ubrany, jak zazwyczaj. Naprawdę uwielbiam jego styl, jednak Luke'owi we wszystkim jest do twarzy. Mógłby nawet ubrać na siebie worek od ziemniaków i nadal by mi się podobał.

-Ben ma grypę- odparł, a ja nie rozumiałam, dlaczego jest to powód do szczęścia. Kto cieszy się z choroby własnego dziecka? -nie cieszę się z faktu, że Ben jest chory- od razu zaczął się tłumaczyć, widząc moje spojrzenie. -przez to, że jest chory Jessica nie może zabrać go do Melbourne póki nie wyzdrowieje- oznajmił mi, a ja ucieszyłam się z faktu, że Luke nie musi dzisiaj wyjeżdżać do Melbourne. Od razu rzuciłam mu się na szyję, przez co niebieskooki poleciał do tyłu, a z racji że był na krawędzi łóżka, spadł na podłogę, a ja spadłam razem z nim. Tak to więc Luke znalazł się na podłodze, a ja zaraz na nim. -zabijesz nas- zaśmiał się, ale w ogóle się tym nie przejęłam, bo w tym momencie byłam najszczęśliwszą osobą na świecie.

-kocham cię Luke. Tak bardzo cię kocham- wyznałam, przytulając go tak mocno, jak tylko potrafiłam. Tej miłości nawet nie da się opisać. Luke dzisiaj nie wyjedzie. Tylko to się dla mnie liczyło. Wszystkie inne rzeczy nie miały już żadnego znaczenia.

-zejdź ze mnie, bo zgniatasz mnie tym brzuchem- zażartował, a ja tylko spojrzałam na niego złowrogo. Aż tak dużego brzucha jeszcze nie mam. Jestem dopiero w szóstym miesiącu ciąży, a to oznacza, że zostały mi trzy miesiące do porodu i mój brzuch urośnie przez te trzy miesiące jeszcze bardziej.

Spełniłam prośbę Luke'a i wstałam z niego, bo zrobiło mi się trochę niewygodnie. Usiadłam z powrotem na łóżku, a Luke także wstał i usiadł na przeciwko mnie. Blondyn położył swoje dłonie na mój okrągły brzuchalek, a potem pochylił się i złożył na nim delikatny pocałunek.

-dlaczego nie chcesz wiedzieć, jaką płeć będzie miało dziecko?- spytał, gładząc rękami mój brzuch. Na początku chciałam wiedzieć, jaką będzie miało płeć. Jednak gdy byłam na wizycie i mój ginekolog zapytał się, czy chcę poznać płeć, stwierdziłam, że nie chcę wiedzieć. Sama nie wiem czemu.

-nie wiem- wzruszyłam ramionami -będę miała niespodziankę przy porodzie- dodałam. Podoba mi się ta myśl, że dopiero przy porodzie dowiem się czy będę miała synka, czy córeczkę. Będę mogła spontanicznie wybrać imię. Jedyny minus jest w tym, że nie wiem jakie kupować ciuszki i meble potrzebne dla dziecka, więc kupuje je w neutralnych kolorach.

-myślałaś już nad imionami?- kolejne pytanie z jego strony. Zaczęłam kręcić głową, bo jeżeli mam być szczera, jeszcze o tym nie myślałam. Oczywiście mam małe pomysły, ale nie spędzałam dużo czasu na rozmyślaniu nad imieniem. Jak już wspomniałam, chcę wybrać je spontanicznie. -mi osobiście podoba się Luke Junior- stwierdził.

Love Me.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz