Celeste
Narzuciłam na siebie ulubione leginsy sportowe, krótki top i obuwie. Zawsze, wszędzie je ze sobą zabieram, w razie możliwości małego spalania tłuszczu i relaksu. Włosy spięłam w wygodną kitkę, do której dopasowałam sportową opaskę na gumce. Wzięłam ze sobą jeszcze bidon z wodą i wyszłam na świeże powietrze.
Porozciągałam każdą partię mięśni, żeby uchronić się przed kontuzją. Kiedy już czułam palący ból, wybiegłam z podjazdu i skierowałam się ta samą drogą, którą wcześniej szliśmy.
Moim założeniem na dzisiaj było dobiegnięcie do przystani i z powrotem, czyli jakieś 10 km. Całkiem niezły dystans jak na amatorkę.
Biegłam dłuższy czas poznając ową okolicę. Mijałam przeróżne budynki, domy, kawiarnie, sklepy z pamiątkami. Nawet przychodnię i kosmetyczkę.
Może mój bieg nie należał do najszybszych, ale nie o to mi chodziło, robiąc to. Nie przygotowywałam się do żadnego maratonu. Bardziej miałam na celu wykreowanie kondycji i formy, bo jak się pod tym w zupełności podpisuję, że "Sport to zdrowie".
Niespełna 30 minut później byłam niedaleko przystani. Niedaleko, ponieważ, w drodze powrotnej zdążyłam zauważyć mały park obok. Znajdowała się tam mała fontanna, kilka ławeczek i alejka. I tam właśnie chciałam się znaleźć, aby w spokoju odpocząć.
Usiadłam na ławce, zmęczona. Dawno nie biegałam i czułam, że na nowo będę musiała wdrożyć się w rytm. Było mi ciężko pokonać, niespełna 5 km. A to u mnie, dość nietypowe.
Popiłam porządny łyk napoju. Doskwierał niemożliwy skwar. Pot lał się strumieniami po moim dekolcie. Słońce grzało niemiłosiernie, aż zaczynało kręcić mi się w głowie. Mam nadzieję, że to nie udar słoneczny. Cholerka, nie wzięłam na taką pogodę żadnego nakrycia głowy...
Gdzie ja mam głowę? O czym ja myślę?
Wykończona i senna, oparłam się o ławkę i miałam wracać, kiedy zdałam sobie sprawę, że nie dam rady i muszę ponownie odpocząć.
Położyłam się na ławce. Nogi oparłam o poręcz, a sama ułożyłam się na całej długości.
Zamknęłam oczy.
I nie słyszałam już nic. Odcięło mnie.
----------------------------------------------------------------
Poczułam na sobie cień sylwetki. Ktoś nade mną stał i coś mówił.
Nie słyszałam, nie widziałam. Musiałam zasnąć.
Niespodziewanie poczułam lekkie potrząsanie w okolicy ramienia.
Otwarłam ociężałe powieki.
Nade mną pochylał się chłopak. Przystojny jak cholera.
Czy to demon seksu? A ja śnię?
Ponownie zamknęłam oczy. Ponownie poczułam szarpnięcie.
Wreszcie odzyskałam słuch, wzrok i zamroczenie minęło.
- Hej, nie zamykaj oczu...Słyszysz mnie?
- O co ci gościu chodzi...- otwarłam oczy, wzburzona jego nagłą reakcją i szarpaniem- Kim ty, do cholery, jesteś?
- Prawdopodobnie osobą, która uratowała twój tyłek. Leżałaś tu dłuższy czas i nie wstawałaś, a kiedy podszedłem byłaś zaczerwieniona i miałaś lekkie dreszcze. Musiałaś doznać lekkiego udaru.
- Dzięki, ale....
Spojrzałam na niego i...zdałam sobie sprawę, że to ten sam chłopak, który trenował na plaży. Brunet. Wysoki. Umięśniony, ale nie jak kulturysta, a sportowiec. Ten sam, którego Lan, nazywał swoim synem. A Spencer- łobuzem.
CZYTASZ
Pozory Mylą...
Teen FictionW świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję. W świecie pełnym zła, wciąż musimy być odporni. W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę. W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć. To w...