Will
Dochodziła godzina 10. Strażnik zaprowadził mnie na dół, gdzie przy aucie, jak mniemam nie służbowym, czekał na mnie John. Otworzył mi drzwi pasażera i nakazał bym wsiadł, zaś zrobił to samo na miejscu kierowcy.
- Jak się czujesz, nareszcie na wolności?- zapytał ustawiając lusterko i zapinając pas bezpieczeństwa, jednakże cały czas patrząc na mnie.
- Niespodziewanie czuję ulgę. Jest dobrze- potwierdziłem.
- A widzisz? Chciałeś się wpieprzyć na dobrych kilkanaście miesięcy o ile nie lat. Powinieneś całować po piętach osobę, która cię z tego wyciągnęła.
- Nie cofnął bym decyzji nawet teraz.
- Dlaczego skłamałeś i przyznałeś się do czegoś, z czym nie miałeś wspólnego?- dopytywał.
- Przepraszam, ale z gliną nie będę rozmawiał na ten temat.
- Nie jestem tu teraz jako gliniarz.
Trwałem w zastanowieniu. Jeśli rzeczywiście mówi prawdę, to znaczy, że mogę powiedzieć, co mnie skłoniło do decyzji związanej z aresztem, jednakże nie miałem zamiaru wchodzić z nim w większe szczegóły. De facto, to jest policjant.
- Jestem typem osoby, która stara się odpokutować za swoje winy. Miałem coś na sumieniu i wydawało mi się, że to dobra okazja na odkupienie. Poza tym, moja siostra nie miała o niczym pojęcia, a ten drań naraził ją na stres i nieczyste oskarżenia. Łatwiej mi było się po prostu przyznać. Zważywszy na fakt, że miałem swoje grzeszki, większość od razu mi uwierzyła. Oto cała filozofia Williama Holta.
Policjant pokręcił głową. Zaśmiał się pod nosem, zanim zwrócił się do mnie.
- Celeste miała rację, jesteś dosyć trudny.
- Znasz Celeste?
- Zdążyłem ją poznać, kiedy ty zabawiałeś się w bohatera z ciężarem winy na plecach- powiedział zaczepnie. Przejrzałem go, chciał żeby żałował i przyznał, że ostatnią rzeczą jaką bym pragnął to opuszczenie osób jakie kocham.
Odwróciłem wzrok, kierując go na szybę. Moje nerwy były na wodzy, ale bałem się, że palnę coś złego.
- Nic nie powiesz?- zapytał.
- Nie, lepiej siedzieć cicho niż żałować słów.
- Dlaczego nie myślałeś o tym, zanim dziewczyna przyszła do celi zobaczyć się z tobą a ty klapałeś buzią?
- Co pan może wiedzieć?!- warknąłem- To nie pana zasrana sprawa.
- Tak, ale w ciągu tych kilku dni, kiedy ciebie nie było przy Celeste, ja załatwiałem sprawę, żeby cię jej zwrócić, więc do cholery to jest też moja sprawa. To ja pocieszałem twoją dziewczynę, chłopie, to ja byłem wtedy przy niej i tak, mam żonę i dzieci.
Zatkało mnie. Miałem już wysnuć wnioski, ale ostatnie słowa zmieniły wszystko. Mój wyraz twarzy diametralnie się zmienił.
- Tak, wiem jak to zabrzmiało, ale uwierz mi, że nie traktuję jej tak jak myślisz. To zwykła koleżanka, może nawet blisko nam do przyjaźni, poznałem ją przed komisariatem. W każdym razie nie traktuję jej tak jak ty, no i może mój brat.
- Co?! Jaki twój brat traktuje ją jak ja? Kto do cholery...
- Nieważne, przesłyszałeś się. Jesteśmy na miejscu. Za pięć minut rozprawa, chodźmy.
- Zaczekaj- chciałem go zatrzymać, ale ten ruszył już do Sądu. Nie czekając na mnie.
CZYTASZ
Pozory Mylą...
Ficção AdolescenteW świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję. W świecie pełnym zła, wciąż musimy być odporni. W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę. W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć. To w...