Celeste
W środku zastałam mężczyznę w służbowym odzianiu. Wydawał się znudzony tym co robi. Zajadał się w najlepsze donutami, popijając słodkości parujacą kawą, której zapach roznosił się na kilometr.
- Witam, w czym mogę służyć pomocą?
- Dzień dobry, przywieziono tu Williama Holta.
Mężczyzna wystukał w komputerze nazwisko.
- Tak, a pani jest kimś z rodziny? Bo jeśli nie, to nie można nam udzielać informacji. To poufne.
- Jestem narzeczoną Williego- prowizorycznie złapałam się za brzuch- Wie pan, dla przyszłej młodej mamy, wiadomość, że ojciec jej dziecka został aresztowany jest nie lada nowiną. A lekarz kazał mi się nie denerwować.
Mężczyzna z łysiną spojrzał na mnie, jakby niedowierzając.
Faktycznie, moja figura nie pokrywała się z tym, że jestem w ciąży, ale cóż, musiałam jakoś się do niego dostać.
Improwizować...
- Czy mogę rozmawiać z osobą zajmującą się jego sprawą?
- John Ricky, właśnie schodzi z służby...
- Proszę go zatrzymać, musi mi pan pomóc. Dla nas i naszego dziecka- błagałam.
Łysawy westchnął i wstał.
Po chwili wrócił z mężczyzną ubranym do wyjścia.
- Zostawię was.
Zostałam sama z nowo przybyłym mężczyzną.
- Przepraszam, że panu zajmuje czas, ale to ważne. Czy to pan zajmuje się sprawą Williama Holta?
Ciemnowłosy potaknął i pokazał mi odznakę. Wydawał się młody, młodszy od Spencera, ale kilkanaście lat starszy od Willa.
- John Ricky. Mam nadzieję, że jest pani kims z rodziny, bo naprawdę chcę pomóc, ale jeśli...
Pierwsze moje wrażenie to: "uprzejmy i pomocny, poza tym nie owija w bawełnę, a przechodzi do sedna sprawy".
- Jestem jego narzeczoną. Celeste Daye- przedstawiłam się- Proszę mi o wszystkim powiedzieć.
- Znaleziono u pani narzeczonego narkotyki. Jak się okazało pan Holt był już wcześniej karany. Sprawa jest o tyle trudniejsza. Za siedem dni odbędzie się rozprawa. A wtedy zostanie wydany wyrok.
- Przecież to nie jego! On nie...
- Pan Holt powiedział co innego. Przyznał się. Mamy to na piśmie.
- Słucham?
- William Holt do wszystkiego się przyznał.
Co, do cholery? Czy on oszalał?
- Nie...
- Otóż to.
- Jeśli tak to...- przełknęłam ślinę, bliska łez- Ile mu grozi?
- Od dwóch do sześciu miesięcy wstępnie. Ale proszę być dobrej myśli. Ma dobrego adwokata. Nie powinienem tego mówić, ale nie wygląda mi na kryminalistę. To miejsce do niego nie pasuje. Zaprowadzę panią do chłopaka, ale dosłownie na chwilkę. Może pani dotrze do narzeczonego, bo po złożeniu zeznań, nie odzywa się do nikogo. Chodź to zrozumiałe.
Pokiwałam ochoczo głową.
- Chciałabym móc go zobaczyć.
- Spełniam marzenia- uśmiechnął się- proszę za mną- wstał, więc zrobiłam to samo.
CZYTASZ
Pozory Mylą...
Teen FictionW świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję. W świecie pełnym zła, wciąż musimy być odporni. W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę. W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć. To w...