Celeste
Siedziałam od dobrych piętnastu minut czekając na Chloe. Kiedy rano się pożegnałyśmy, na zaś umówiłyśmy się na później. Miała niedługo skończyć i wybrać się ze mną na miasto. Potrzebowałam kilku kosmetyków.
Czekałam, czas biegł, a brunetki nigdzie nie było widać. Mogłam wprawdzie pójść po nią do "Przystani", jednak ławka w parku, wydawała mi się wyjątkowo miękka i kusząca do siedzenia.
Leń- pomyslałam.
Napisałam przyjaciółce wiadomość. Czekałam nie wiedząc, co ze sobą zrobić.
Położyłam głowę na oparciu i grzałam twarz, poddając ją gorącym promieniom. Przymknęłam oczy. Znużyło mnie do snu, kiedy na mojej twarzy pojawił się cień. Otwarłam wrażliwe na światło oczy.
- Hej- powiedział Christian, winowajca cienia, który uśmiechał się głupkowato.
- Czego chcesz?- zapytałam niemiło.
- Milutka- mruknął i usiadł bez pytania obok- Słyszałem o zajściu po balu. Wiem, że to po części moja wina, ale dzięki. Uratowałaś mi dupę.
- Po części? Człowieku, to była twoja wina! Mało się nie wsypałam. Mogłam się udupić, więc nie pieprz!
- Sorry mała, ale nie kazałem ci zaglądać do toalety i zabierać mojego towaru.
- Ciekawe, co powiedziałby twój ojciec albo matka, na wieść, że nieskazitelny synek znowu bierze- zaśmiałam się gorzko.
- Nie dowiedzą się, więc nie wiem- powiedział zaznaczając każde słowo, dobitnie.
- Nie byłabym tego taka pewna- prychnęłam- Jak mogłam się tak przez ciebie narazić...
- Sorry, mała. Odwdzięczę się.
- Jak? Jak chcesz cofnąć to, że zostałam w oczach najbliższych postrzegana jako ćpunka. Jak?!- warknęłam.
- Nie wiedziałem, że tak wyjdzie. Poza tym, powtarzam, że nikt ci nie kazał brać tych prochów- napił się z butelki, którą trzymał w ręku.
- Idiota- syknęłam.
- Głupia kwoka!
Wstałam od stolika. Miałam go dość.
- Dokąd idziesz?
- Z dala od ciebie- mruknęłam, rozglądając się.
- Zaczekaj- zatrzymał mnie z desperacją- Nie przyszedłem się kłócić. Mam sprawę.
Prychnęłam.
- Nie ma szans, żebym znowu ci pomogła i się wkopała.
- Nie w tym rzecz...Teraz moja sprawa jest...bardzo delikatna. Tylko ty możesz mi pomóc.
Pokręciłam głową i zaśmiałam się gorzko.
- No co ty...
Zacisnął szczękę.
- Gdybyś nie pojawiła się na tym cholernym balu rodziców, może nie byłoby tego całego cyrku- warknął.
- Porąbało cię? O co ci chodzi?
- Moi rodzice nawiali mi o tobie w domu. Znają się dobrze z twoim wujkiem i ...do cholery są tobą zaślepieni. Gadają mi tylko jaką to nie jesteś śliczną i mądrą dziewczyną. Twierdzą, że taka dziewczyna to rzadkość.
- Nie rozumiem- spojrzałam na niego.
- Celeste. Musisz mi pomóc. Musisz udawać moją dziewczynę.
Dziewczynę? Czy go do reszty popaprało?!
Kiedy tylko wypowiedział to zdanie, czułam jak przeszłość pcha się do mnie drzwiami i oknami. Wspomnienia naraz zaczęły gromadzić się i dawać o sobie znać.
Przypomniałam mi się moja historia z Jacobem.
**
- Dziwka!- syknął mi w twarz.
- Jacob, co ty mówisz?- łzy napłynęły mi do oczu.
Dlaczego on mi to robi?!
- To co słyszysz. Oszukałaś mnie. Nie jesteś pieprzoną dziewicą. Pieprzysz się na prawo i lewo. Straciłem tyle czasu z dziewczyną szukającą przygód.
- N-nie...
Łzy uwolniły się i zalewałam się nimi, kiedy cała szkoła przypatrywała się mi i chłopakowi na środku szkolnego korytarza.
- Brzydzę się tobą- warknął i odszedł.
A w raz z nim moi znajomi, koledzy, ludzie, którzy niegdyś chcieli mieć ze mną kontakt. Wraz z nim odeszła moja reputacja.
Stałam się...DZIWKĄ.
**
- Nie- otrząsnęłam się.
- Dlaczego? Przecież będziemy tylko udawać- tłumaczył- Naprawdę mi na tym zależy.
- Co? Rodzice obiecali nowe auto czy może dom z basenem?- zarechotałam nieprzytomnie.
Nie patrzyłam na niego, tylko obserwowałam swoje dłonie. Były o wiele ciekawsze.
- Nie wygłupiaj się. Nie lecę na kasę. Mam gdzieś pieniądze rodziców, bo sam potrafię zarobić na własne utrzymanie- warknął.
- Sprzedając prochy? Zabawiasz się w dilerkę?
Teraz to on prychnął.
- Zgódź się, a obiecuję, że zgłoszę się na policję i wyczyszczę cię z zarzutów. Powiem prawdę, czyje były prochy. Poza tym spełnię każde twoje życzenie...tylko błagam cię, pomóż mi, bo oni nigdy nie dadzą mi spokoju.
- Przecież to bez sensu. Wszyscy się dowiedzą, że dalej bierzesz.
- No tak, ale nie mam wyjścia. Może tym udawaniem złagodzę to.
Westchnęłam. Przecież i tak już wszystko było minęło.
- Nie ma sensu, to się już stało. Nie rozdrapuj tych ran. I tak to nic nie zmieni- mruknęłam- Przykro mi, Christian, ale nie mogę ci pomóc.
Spuścił wzrok. Wyglądał jakby nad czymś myślał. Wyglądał na zrezygnowanego. Jakby przegrał ważną walkę.
- Trudno- szepnął- Daj znać jakbyś jednak zdecydowała się zmienić zdanie.
Odszedł nie czekając na moją odpowiedź.
- To się nie uda- mruknęłam.
Byłam zdecydowana.
Otrząsnęłam się po chwili, widząc nadbiegającą i zziajaną Chloe. Była zapłakana i nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że wydarzyło się coś złego.
CZYTASZ
Pozory Mylą...
Teen FictionW świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję. W świecie pełnym zła, wciąż musimy być odporni. W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę. W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć. To w...