Fifty- Three.

7.7K 410 3
                                    

Celeste

Siedziałam od dobrych piętnastu minut czekając na Chloe. Kiedy rano się pożegnałyśmy, na zaś umówiłyśmy się na później. Miała niedługo skończyć i wybrać się ze mną na miasto. Potrzebowałam kilku kosmetyków.

Czekałam, czas biegł, a brunetki nigdzie nie było widać. Mogłam wprawdzie pójść po nią do "Przystani", jednak ławka w parku, wydawała mi się wyjątkowo miękka i kusząca do siedzenia.

Leń- pomyslałam.

Napisałam przyjaciółce wiadomość. Czekałam nie wiedząc, co ze sobą zrobić.

Położyłam głowę na oparciu i grzałam twarz, poddając ją gorącym promieniom. Przymknęłam oczy. Znużyło mnie do snu, kiedy na mojej twarzy pojawił się cień. Otwarłam wrażliwe na światło oczy.

- Hej- powiedział Christian, winowajca cienia, który uśmiechał się głupkowato.

- Czego chcesz?- zapytałam niemiło.

- Milutka- mruknął i usiadł bez pytania obok- Słyszałem o zajściu po balu. Wiem, że to po części moja wina, ale dzięki. Uratowałaś mi dupę.

-  Po części? Człowieku, to była twoja wina! Mało się nie wsypałam. Mogłam się udupić, więc nie pieprz!

- Sorry mała, ale nie kazałem ci zaglądać do toalety i zabierać mojego towaru.

- Ciekawe, co powiedziałby twój ojciec albo matka, na wieść, że nieskazitelny synek znowu bierze- zaśmiałam się gorzko.

- Nie dowiedzą się, więc nie wiem- powiedział zaznaczając każde słowo, dobitnie.

- Nie byłabym tego taka pewna- prychnęłam- Jak mogłam się tak przez ciebie narazić...

- Sorry, mała. Odwdzięczę się.

- Jak? Jak chcesz cofnąć to, że zostałam w oczach najbliższych postrzegana jako ćpunka. Jak?!- warknęłam.

- Nie wiedziałem, że tak wyjdzie. Poza tym, powtarzam, że nikt ci nie kazał brać tych prochów- napił się z butelki, którą trzymał w ręku.

- Idiota- syknęłam.

- Głupia kwoka!

Wstałam od stolika. Miałam go dość.

- Dokąd idziesz?

- Z dala od ciebie- mruknęłam, rozglądając się.

- Zaczekaj- zatrzymał mnie z desperacją- Nie przyszedłem się kłócić. Mam sprawę.

Prychnęłam.

- Nie ma szans, żebym znowu ci pomogła i się wkopała.

- Nie w tym rzecz...Teraz moja sprawa jest...bardzo delikatna. Tylko ty możesz mi pomóc.

Pokręciłam głową i zaśmiałam się gorzko.

- No co ty...

Zacisnął szczękę.

- Gdybyś nie pojawiła się na tym cholernym balu rodziców, może nie byłoby tego całego cyrku- warknął.

- Porąbało cię? O co ci chodzi?

- Moi rodzice nawiali mi o tobie w domu. Znają się dobrze z twoim wujkiem i ...do cholery są tobą zaślepieni. Gadają mi tylko jaką to nie jesteś śliczną i mądrą dziewczyną. Twierdzą, że taka dziewczyna to rzadkość.

- Nie rozumiem- spojrzałam na niego.

- Celeste. Musisz mi pomóc. Musisz udawać moją dziewczynę.

Dziewczynę? Czy go do reszty popaprało?!

Kiedy tylko wypowiedział to zdanie, czułam jak przeszłość pcha się do mnie drzwiami i oknami. Wspomnienia naraz zaczęły gromadzić się i dawać o sobie znać.

Przypomniałam mi się moja historia z Jacobem.

**

- Dziwka!- syknął  mi w twarz.

- Jacob, co ty mówisz?- łzy napłynęły mi do oczu.

Dlaczego on mi to robi?!

- To co słyszysz. Oszukałaś mnie. Nie jesteś pieprzoną dziewicą. Pieprzysz się na prawo i lewo. Straciłem tyle czasu z dziewczyną szukającą przygód.

- N-nie...

Łzy uwolniły się i zalewałam się nimi, kiedy cała szkoła przypatrywała się mi i chłopakowi na środku szkolnego korytarza.

- Brzydzę się tobą- warknął i odszedł.

 A w raz z nim moi znajomi, koledzy, ludzie, którzy niegdyś chcieli mieć ze mną kontakt. Wraz z nim odeszła moja reputacja.

Stałam się...DZIWKĄ.

**

- Nie- otrząsnęłam się.

- Dlaczego? Przecież będziemy tylko udawać- tłumaczył- Naprawdę mi na tym zależy.

- Co? Rodzice obiecali nowe auto czy może dom z basenem?- zarechotałam nieprzytomnie.

Nie patrzyłam na niego, tylko obserwowałam swoje dłonie. Były o wiele ciekawsze.

- Nie wygłupiaj się. Nie lecę na kasę. Mam gdzieś pieniądze rodziców, bo sam potrafię zarobić na własne utrzymanie- warknął.

- Sprzedając prochy? Zabawiasz się w dilerkę?

Teraz to on prychnął.

- Zgódź się, a obiecuję, że zgłoszę się na policję i wyczyszczę cię z zarzutów. Powiem prawdę, czyje były prochy. Poza tym spełnię każde twoje życzenie...tylko błagam cię, pomóż mi, bo oni nigdy nie dadzą mi spokoju.

- Przecież to bez sensu. Wszyscy się dowiedzą, że dalej bierzesz.

- No tak, ale nie mam wyjścia. Może tym udawaniem złagodzę to.

Westchnęłam. Przecież i tak już wszystko było minęło.

- Nie ma sensu, to się już stało. Nie rozdrapuj tych ran. I tak to nic nie zmieni- mruknęłam- Przykro mi, Christian, ale nie mogę ci pomóc.

Spuścił wzrok. Wyglądał jakby nad czymś myślał. Wyglądał na zrezygnowanego. Jakby przegrał ważną walkę.

- Trudno- szepnął- Daj znać jakbyś jednak zdecydowała się zmienić zdanie.

Odszedł nie czekając na moją odpowiedź.

- To się nie uda- mruknęłam.

Byłam zdecydowana.

Otrząsnęłam się po chwili, widząc nadbiegającą i zziajaną Chloe. Była zapłakana i nie wiem czemu, ale miałam wrażenie, że wydarzyło się coś złego.

Pozory Mylą...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz