Sixty- Nine.

7.3K 418 18
                                    

Will

Obserwowałem jak Celeste ostrożnie podchodzi do każdego z akwariów i nawiązuje coś, na znak porozumienia, ze zwierzętami. Jest przy tym taka ufna i naturalna.

Znajdowaliśmy się w budynku, swoją drogą ogromnym, który z zewnątrz przypominał zwykły budynek, zaś w środku szklaną kulę, odgrodzoną szybą, od sufitu do ziemi, za którą istniał drugi, morski świat.

- Will, skąd ich tutaj tyle?

- Ludzie z Instytutu znajdują je i zabierają tutaj, gdzie poddawane są leczeniu i wtedy wypuszczane na wodę. Wyleczone. Te tutaj- wskazał na stworzenia- są jeszcze niepewne, dlatego zostają. Holy, miał uszkodzoną płetwę. Znaleźli ją przy rafie. Reszte spotkał podobny los. Ale są w dobrych rękach.

- Żałuję, że nie potrafię pływać- mruknęła- Mam ochotę wejść tam i popływać...

- Och, żałuj. Miałem w planach zabrać cię tam- wskazałem na wodę- ale zważywszy na twój lęk, wycofałem się z tego. Twoja strata- puścił mi oko- Choć nie ukrywsm, że mam zamiar zawalczyć z twoim strachem i przełamać twój lęk do wody. Kiedyś mi się to uda.

- Powodzenia- mruknęła i spoważniała.

- Coś cię trapi, prawda?

- Nie no coś ty, tylko mój pieprzony lęk zabiera mi tyle rzeczy. Pestka. Przez strach tra­cę naj­lep­sze chwi­le w swoim życiu- wywróciła oczami.

Złapałem ją za ramiona.

- Każdy ma jakiś lęk- rzekł- Nie jesteś jedyna.

- Tak, ty napewno masz jakieś wady-ponownie przewróciła oczyma, a ja próbowałem ukryć parsknięcie.

Czy ona dawała mi do zrozumienia, że ma mnie za ideał?

- Celeste, nie ma ideałów- złapałem pasmo jej włosów w swoje palce i zawinąłem- Chodź tobie do tego niedaleko.

Teraz to ona wybuchła gromkim śmiechem.

- Jesteś dupkiem, wiesz?

- To ja już nic nie rozumiem. Mówisz swojej dziewczynie komplement, jest źle. Nie mówisz jeszcze gorzej- pokręciłem głową.

- Fatalnie kłamiesz. A tak poza tym...czy ty nazwałeś mnie swoją dziewczyną?- dźgnęła mnie palcem w tors.

Nie dałem jej dokończyć, a zamknąłem jej usta swoimi. Przez chwilkę się opierała, lecz niedługo potem oddała w niego zaangażowanie. Objęła mnie za kark i głaskała po końcówkach włosów. W pewnym momencie złapałem jej uda i uniosłem, owijają swój pas. Zaskoczona wydala zduszony okrzyk. Wsadziłem jej za ramiączka sukienki dłonie i gładziłem po gładkiej skórze, okrężnymi ruchami. Zadrżała, ale się nie odsunęła. Chyba się jej spodobało, bo wczepiła palce w moje włosy i choć to niemożliwe, ale przybliżyła się jeszcze bliżej.

Na sekundę się od niej odsunąłem i odparłem nasze czoła o siebie.

- Czy taka odpowiedź wystarczy?

Pokręciła głową, zarechotała i ponownie wpiła się w moje usta.

Dzięki niej, jej dotykowi i kontakcie odleciałem gdzieś daleko. Czułem jak każdego dnia odlatuję kilka metrów dalej, do innego, dotąd nieznanego mi raju.

Pozory Mylą...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz