!!!

4.8K 108 6
                                    

Kochani!

Przepraszam, że tak długo się nie odzywałam, ale wakacje, później zaczęła się szkoła, ostatnia klasa.. Sami rozumiecie zapewne o co mi chodzi. Zatem, chciałam ogłosić, że na czas nieokreślony dalsze pisanie "Pozory mylą"(IIcz.) przerywam.

Nie mam konkretnego uzasadnienią, po prostu juz pomysłów na kontynuacje, a nie chcę pisać tego na siłę.

Ale mam coś w zamian. W ramach pewnej rekompensaty!

Pracuje nad czymś nowym (TAK, ZNOWU) utrzymanym w klimacie książki, o której wspomniałam wyżej. Chciałabym włożyć w tą książkę całe podziękowanie za to jak mnie odbieracie, za wszelkie komentarze czy wiadomości. To jest tak niesamowicie przemiłe, Nie wyobrażacie sobie ile przyjemności mi tym dajecie.

A więc, do rzeczy, książka, której tytułu nie zdradzę, ma w moim przekonaniu być emocjonujacą przygodą pędzącą niczym pendolino, łzawą historią wyjętą z życia codziennego, pięknym obrazem skromnej dziewczyny i jej nie mniej skromnego aczkolwiek tragicznego życia oraz śmierci. Jednakże najbardziej zależy mi, żebyście znaleźli w niej całą mnie i potrafili znaleźć i siebie.

To naprawdę (mam nadzieję ciekawa) i poruszająca historia.

Na dowód przedstawiam mały i ma nadzieję (nie)przyjemny przedsmak. Piszcie co sądzicie.

*

Wcześniej....

- Zostaw ją!- krzyknęłam zalewając się potokiem gorzkich łez. Patrzenie na umierającą matkę jest ostatnią rzeczą, jaką powinna widzieć dwunastoletnia jeszcze dziewczynka. I to w dodatku wychowywana bez ojca.

- Zamknij się gówniaro- warknął mężczyzna okładając pięściami moją rodzicielkę. Był tak wściekły, jak w dniu, kiedy znalazłam w jego szafce biały proszek w woreczku.

- Skrzywdzisz moją mamusię!- pisnęłam- nie krzywdź jej. Złapałam go za rękaw i nie puszczałam.

- Smarkulo, przysięgam, że jeśli mnie w tej chwili nie puścisz to nie dość, że twoja piękna matka na tym ucierpi, to zadbam o to, żeby zamienić twoje życie w piekło...Więc, malutka zostaw Pana i zmykaj zabawić się jakąś barbie.

Krzywo się do mnie uśmiechnął, głaskając po włosach. Miał zaczerwienione oczy.

W strachu udałam się na górę. Jednak przystanęłam na szczycie, oparłam się główką o balustradę i obserwowałam obraz krwawiącej matki nad którą znęca się mój ojczym. Gdy sprawy przybrały dramatyczny obrót sięgnęłam po telefon i wybrałam numer alarmowy.

- Halo? Tu numer alarmowy. W czym mogę pomóc?

- Halo-pisnęłam- moja mamusia....proszę jej pomóc...jest ranna- szlochałam w słuchawkę.

- Halo? Jest tam kto? Proszę podać adres? Za chwile wyślę pomoc.

- Halo? Proszę... Biały dom na rogu za wejściem głównym na plażę, numer...7... Szybko..mamusia...- wyjrzałam zza poręczy. Moja mama szamotała się ostatkiem sił. Była taka słaba. Niespodziewanie mężczyzna wrzucił ja do basenu- on ją wrzucił do wody...

Słuchawka wypadła mi z małej rączki. Kobieta mówiła coś jeszcze, ale ja nie byłam w stanie z nią rozmawiać. Patrzyłam zahipnotyzowana, jak mój drugi tata podtapiał mamusię. Ona machała rękoma nad powierzchnią wody, kiedy chwycił ją brutalnie za włosy i szarpnął pod niebieską taflę.

Zaniosłam się płaczem.

Ojczym chyba mnie usłyszał, bo wbiegł po schodach na górę. Jego mina wyrażała tylko jedno, a mianowicie to, że wiedział o moim telefonie.

Złapał mnie za włosy i szarpnął do góry.

- Nawet nie wiesz coś ty zrobiła, mała suko!- syknął- Rusz dupę!- szarpnął mną i popchał w kierunku schodów.

Zapierałam się, jednak był silniejszy. I tak bardzo się go bałam. Byłam bez szans.

- Narozrabiałaś, mała, to teraz poniesiesz tego konsekwencje. No chodź, bo zaraz wpadną tu psy- przybliżył wstrętną twarz do mojej- Dzięki tobie, skarbeczku

Wyprowadził mnie na chama z domu.

- Przypatrz się, gówniaro, naciesz oczy- złapał moją twarz i skierował na dom, w którym przez dwanaście lat mieszkałam z mamusią.

Zaniosłam się szlochem. Płakałam, krzyczałam i wyrywałam się jak opętana.

Jakaś kobieta przechodząc obok, nie pomogła. Szła jedynie bokiem, zapewne w obawie o samą siebie. Cóż się dziwić skoro Andre sam w sobie wyglądał jak przestępca, którym, o ironio, był. Recydywą, o którym czytaliśmy na lekcji z panią psycholog.

Powtarzano mi, że jak na swój wiek jestem dojrzała i rozumiem pewne rzeczy lepiej niż moje koleżanki. Nawet niż ta przemądrzała Aria.

Nikt nie pomógł. Nikt nie znalazł w sobie tyle odwagi, żeby uratować dręczoną dziewczynkę. Mnie.

Obraz topiącej się mamusi migał mi przed oczami.

- Mamusiu! Mamo!- krzyknęłam i wyrywając się ojczymowi, kierowałam w stronę domu.

- Mamusiu! Proszę, boję się- zaszlochałam biegnąc i potykając się o własne nogi.

W pewnym momencie poczułam ból w okolicy łopatki. Upadłam i zgięłam się z bólu.

- Mamusiu....Zostaw mnie!- wyrwałam się mężczyznie.

Ostatnią rzeczą jaka zobaczyłam był Andre wycierający zakrwawiony kij bejsbolowy o rękaw poszarpanej bluzy. Następnie czułam jak podnosi mnie z ziemi. Moje opadnięte powieki zdążyły jeszcze z trudem uchylić się i zobaczyć, że zmierzamy w kierunku przeciwnym niż dom.

- Przykro mi, kochanie...Sama narobiłaś sobie bagna, skarbie.

Wiedziałam, co te słowa mogą oznaczać.

To koniec.

Skończę jak mamusia.

*

Czekam na odp. I pozdrawiam.

BlackAngel98dr

Pozory Mylą...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz