Celeste
Usiadłyśmy za ławką rezerwowych pływaków. Chloe usiadła po mojej lewej stronie.
Czułam, jak ludzie mi się przyglądają. Cóż się dziwić, skoro pudrem ledwie udało mi się zakryć siniaka pod okiem i delikatnie opuchnięty nos.
- Ten cały Uniwersytet wydaje się ogromny- powiedziałam- Myślałam, że przesadzasz, ale zdecydowanie cofam to.
Zdążyliśmy przyjść w momencie, w którym przedostatni zawodni kończył wyścig, a Will kucał przygotowany do startu. Przylegające spodenki kąpielowe, podkreślały jego umięśnioną sylwetkę. Na włosach miał gogle. Umięśniony brzuch, w kształcie litery V, zgrabnie chował się tuż pod spodenkami.
Pewnie pracował na niego latami- pomyślałam- Ale efekt jest nieziemsko pociągający...I pomyśleć, że to wszystko może, albo jest moje...
- O patrz, Will startuje!- podniecała się Chloe, która od pewnego czasu wydawała się rozpromieniona- Dawaj Will!- krzyczała.
- Widzę, Chloe, nie musisz mi wrzeszczeć do ucha...
- O..O...Zobacz wyprzedził kogoś...O spójrz! Chyba wygra!- podniecała się, na co się zaśmiałam- Tak, to jest mój brat- opadła, kiedy rzeczywiście wygrał i tym samym doprowadził swoja drużynę do zwycięstwa.
- Proszę Państwa, nie odchodźcie zbyt daleko, bo za 30 minut rozpoczniemy wyścig indywidualny w którym zmierzą się najlepsi. Konkurencja jest obstawiona, więc zapowiada się emocjonujące wydarzenie. W swoim, ale również moich kolegów, imieniu serdecznie zapraszam. Wspomnę również...- zaczął mówić nie na temat, ale nie słuchałyśmy go, bo Chlo zaciągnęła mnie w kierunku brata w celu pogratulowania mu.
- Will!- przeciskała się przez tłum- William!
Dotarłyśmy do bruneta, otoczonego kolegami z drużyny i trenera.
- Dzień dobry, panu- przywitała się- porywam mojego brata na chwilkę- puściła oczko.
- Nie na długo, bo ma wyścig- rzekł- Chloe, nie męcz mi zawodnika. Will skarżył się, że nie dajesz mu w domu wypocząć...
- Co?- syknęła- To ta małpa, mi nie daje spać- walnęła w pierś brata- Cel, wesprzyj mnie- zwróciła się do mnie, gdzie dotychczas stałam na uboczu.
Zawstydzona podeszłam bliżej.
- Ach tak...Poznaj Jasona Travisa, jednego z najbardziej rozchwytywanych ludzi w tej dziedzinie. Wielokrotnego pływaka i olimpijczyka.
Przywitałam się. Wyglądał na około czterdzieści lat. Przystojny, aczkolwiek dojrzały mężczyzna.
- A więc ty jesteś tą dziewczyna, o której Holt tak myśli i nie może się skupić na treningach?- palnął znienacka.
Zamarłam. Wtrąciła się brunetka.
- O nie nie nie, to nie moja Cel. Ten dupek może pomarzyć- posłała mu ostre spojrzenie- To inna laska, która de facto miała tu być. No Will? Jakoś nie kręci się teraz wokół ciebie? Gdzie ona jest?
Will poruszył się niespokojnie.
- No bo...
- Co? Tak szybko cię przejrzała braciszku?- zarechotała- No nie gadaj, że to koniec?
- Nie, Chlo, po protu nie mogła tu być- posłał mi dyskretne spojrzenie. Albo mi się przewidziało, albo posłał mi oczko.
- Rozumiem- udawała smutna- Przyszłam ci pogratulować, Wam!- spojrzała na resztę- Świetna robota! takie rzeczy chce się oglądać, prawda Celeste?
- Tak- odpowiedziałam bez namysłu- Byliście świetni- powiedziałam, choć bezczelnie patrzyłam na jedną osobę.
Nieoczekiwanie podszedł do mnie jakiś chłopak. Mniej więcej wzrostu Willa, podobnej postury, włosy miał zaczesane do tyłu i mokre. O jasnych oczach, które pod światło wydawały się wręcz komputerowo zrobione. Intensywnie jasne.
- My się chyba nie znamy- uśmiechnął się- A skoro nie masz nic wspólnego z Willem, nie ma przeszkód żebyśmy się bliżej poznali- Kaiden Hard, a ty jesteś Celeste...- uniósł brwi.
- Celeste Daye- dopowiedziałam.
- Piękne imię pięknej dziewczyny- powiedział wiarygodnie. Zarumieniłam się. Nie ze wstydu, a z zażenowania, że osoba, która ze mną jest, musi tego słuchać i niepotrzebnie się denerwować. Jesli o mnie chodzi, może czuć się bezpiecznie.
Usłyszałam ciche warknięcie, stłumione napadem kaszlu. Spojrzałam na bruneta, który obserwował każdy ruch Kaidena, a następnie przenikliwie mnie obserwował. A raczej moją reakcję.
- Musimy lecieć- powiedziała Chloe- Powodzenia chłopaki! Będziemy patrzeć z góry na was!
Pomachała i łapiąc mnie, pociągnęła na widownię.
- Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy Celeste Daye- powiedział zmysłowym głosem Hard, po czym wszedł do szatni.
Nie uszło mojej uwadze jak Will miażdży wzrokiem kolegę z drużyny, po czym obserwuje go do końca. Zerknął przelotnie na mnie, więc posłałam mu uśmiech. O dziwo nie odwzajemnił go, tylko spuścił spojrzenie i wydawał się nieobecny duchem.
CZYTASZ
Pozory Mylą...
Teen FictionW świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję. W świecie pełnym zła, wciąż musimy być odporni. W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę. W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć. To w...