**
Christian
Stałem pod ratuszem i czekałem na Archera Maynsa. Niecierpliwiłem się i choć nie dałem tego po sobie poznać denerwowałem się jak sam skurczybyk. Mało kto wie, że jestem typem perfekcjonisty i wszystko muszę zapiąć na ostatni guzik. A ja coś obiecuję, dotrzymuję słowa. Zawsze.
- Lawrence!- usłyszałem głos dobiegający z oddali.
Obróciłem się tak, że stałem twarzą w twarz z najgorszą parszywą szmatą na świecie. Gnojem, który mnie wpieprzył, a jak wiadomo, swoich się nie sprzedaje. On zdradził mnie, niegdyś swojego najlepszego kumpla, obecnie osobę, która czeka na jego przewrotkę, żeby go udupić.
- Kopę lat!- powiedziałem z krzywym uśmiechem.
- Czego chcesz?- nie owijał w bawełnę- Bo z tego co pamiętam, jakiś czas temu gardziłeś rozmową ze mną i chciałeś mi wbić nóż w plecy- zacharczał.
- Masz rację i nadal mam ochotę to zrobić, ale potrzebuję towaru- skłamałem- Podobno masz jakiś świeżutki prowiant.
- Skąd te nowiny? Z tego, co wiem, nie mówiłem o tym nikomu oprócz swoim- zmrużył oczy- A ty do nich zdecydowanie nie należysz.
- Nie śmiem wątpić, ale też mam swoje wtyki, nie zapominaj.
Pstryknąłem guziczek przy pasku. Dyskretnie.
No dalej, wygadaj się, mięczaku...
- Nie uszło moim uszom również, że ktoś znowu ci podpadł i kibluje. Nie straciłeś determinacji, Mayns- syknąłem.
- Ktoś ci doniósł nieprawdziwe informacje, przyjacielu. Jestem czysty jak łza- dostrzegłem, że odwraca wzrok. To jego gest charakterystyczny, kiedy zaczyna się irytować.
- Rzeczywiście, możliwe, ale wątpię w to, sądząc po tym, że Holt siedzi w więzieni, broniąc siostry, którą rzekomo chciałeś załatwić w zemście za ojca.
Archer walczył ze sobą.
- Holt załatwił mojego ojca, a ja chciałem tylko w odwecie zemścić się na jego bliskiej osobie. Padło na głupiutką Chloe. Łatwo było, powiem szczerze. Dziewczyna się zadurzyła.
- Nie masz wyrzutów sumienia? Aż tak nisko spadłeś, żeby wplątywać w to dziewczynę?- parsknąłem.
- Wet za wet- warknął- Ale co ty możesz o tym wiedzieć...
- A więc się przyznajesz?
- Piśniesz komuś, a gwarantuję, że bliscy odwiedzą cię dopiero na najbliższym cmentarzu. Tak, to prawda, że ich wrobiłem. Miałem dość, że Holt panoszy się i zbiera laury. Zapragnąłem zemsty. Nadarzyła się okazja, kiedy poznałem jego siostrę. Nie powiem, była miła, ale strasznie słaba. Łatwo udało mi się ją zmanipulować. I kiedy zaprosiłem ją na imprezę, podrzuciłem jej do torby kilka działek i zwiałem, wiedząc, że z nią raczej się już nie zabawię.
- Ambitne, nawet jak na ciebie.
- Masz rację, ale teraz powinienem się cieszyć, prawda? Dopiąłem swego, Holt nareszcie trafił tam, gdzie powinien.
Powiedział to, co chciałem usłyszeć.
Brawo! Nareszcie...
- Muszę spadać- powiedziałem.
- A co z działką? Przecież, po to...
- Wiesz, rozmyśliłem się. Usłyszałem to, co chciałem, może innym razem. Właśnie przypomniałem sobie, że KTOŚ może mnie znowu wsypać do rodziców, a wtedy odbiorą mi wszystko. Po co ryzykować?- dałem mu do namysłu.
- Masz rację, lepiej uważać z kim się zadaje. Pamiętaj, Lawrence, jeden przekręt, już nie żyjesz, jasne?- pogroził palcem.
Cóż, w takim razie nie żyję.
- Jasne- zasalutowałem- Nara, Mayns.- powiedziałem i odszedłem.
Obracałem się za siebie dopóki nie dotarłem do zaułka, w którym stało moje auto.
Na szczęście miałem przyciemniane szyby, więc nawet jeśli przebiegły Mayns postanowi mnie śledzić niczego się nie domyśli.Jest za głupi.
- I jak?- obskoczyła mnie Celeste.
- Załatwione- wyjąłem ostrożnie mały guziczek i podałem go bratu- Wszystko mamy czarno na białym, przyznał się.
- Tak!- dziewczyna wyrzuciła ręce do góry w geście triumfu.
Ta sprawa musiała być dla niej bardzo ważna, skoro cieszy się jak głupia. Choć nie powiem, że ten widok nie jest przyjemny dla oczu.
Przyznam się, że Celeste Daye miała zostać moją nową zabawką, ale kiedy odtrąciła mnie i zbeształa, coś mnie w środku ruszyło i wiedziałem, że to nie jest dziewczyna taka jak wszystkie. Wprawdzie zazdrościłem Holtowi, ale wiedziałem, że nie czuję do niej nic, poza podziwem i czymś, co mogę uznać za nicią porozumienia czy sympatią.
Ta dziewczyna była zadziorna, otwarta, ale i potrafiła się postawić. To mi imponowało, że z tak drobnej, delikatnej dziewczyny wydobywa się tyle energii...i pogardy.
A kiedy pewnego wieczoru, rodzice zachwycali się nią i zagrozili, że jak nie znajdę sobie takiej dziewczyny, jak siostrzenica pana White, odbiorą mi moje cudeńko (czyt.auto), zabiorą mi część kasy i wyślą do szkoły z internatem, o0biecałem, że do końca wakacji zobaczą mnie z przemiłą i ułożoną dziewczyną, ale chyba ich marzenie się spełniło, kiedy przyszedłem do domu z Celeste Daye, ideałem ich ideałów.
- Załatwione, teraz tylko musimy złożyć dowody na komisariacie. Zajmę się tym- rzekł John- W najgorszym przypadku twój chłopak- spojrzał na dziewczynę- wyjdzie w dzień rozprawy, ale nie zabawi tam dłużej, jak mniemam.
Potaknęła zadowolona.
Odpaliłem auto i postanowiłem odwieźć blondynkę do domu, a następnie pojechać z Johnem na piwo. Należało nam się, a John zaczyna pracę rano, więc jeden kufel z młodszym bratem w tą czy we wtem nie zbawi go.
CZYTASZ
Pozory Mylą...
Fiksi RemajaW świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję. W świecie pełnym zła, wciąż musimy być odporni. W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę. W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć. To w...