Eighty- Six.

6.2K 335 5
                                    

Will

Łypałem wyrokiem na Archera, który rozmawiał z Carlosem.  Greg podleciał do mnie coś marudząc. Napił się jak nigdy dotąd. Odkąd się kumplujemy tylko raz był w takim stanie. Na moich urodzinach dwa lata temu.

Odszukałem wzrokiem dziewczyn. Szły w kierunku samochodu. Celeste ubrana w zwiewną białą sukienkę do kostek wyglądała jak prawdziwy anioł. Idąc jeszcze obok brunetek, blondynka zwracała uwagę swoją anielskością.

- Hej, Willie- przedrzeźniał mnie kumpel- Daj buzi!

- Spadaj i wytrzeźwiej- odepchnąłem go ze śmiechem- Dureń!

- Kochasz mnie, prawda?

- Oczywiście, że tak- prychnąłem- jak można cię nie kochać- wywróciłem oczami.

Greg próbował mnie przytulić. Rzuciłem się na niego i siłowałem, jakbyśmy walczyli w klatce.

- Po wódce, włączają ci się gejowskie skłonności, mój przyjacielu...Trzeba to utemperować!

Siedziałem na jego nogach, zakładając mu dźwignię. Śmialiśmy się oboje. On raczej sapał i syczał z bólu, ale ja miałem ubaw po pas.

- Will! Will!- usłyszałem krzyk Em. Biegła w naszym kierunku roztrzęsiona.

Rozejrzałem się w poszukiwaniu siostry i blondynki. Celeste klęczała na ziemi, podczas gdy moja siostra kucała obok i przytulała ją opiekuńczo. Wstałem z ziemi.

- Coś się stało?

- Nie wiem, ale Celeste, ma atak paniki i musisz jej pomóc, ciebie posłucha. Miała telefon ze szpitala, ale nie mogła wydusić słowa, dlatego przybiegłam do ciebie- mówiła na jednym wdechu.

Zerwałem się i pobiegłem w kierunku dziewczyn.

- Simons, chodź!- zawołałem.

Przydasz się, przyjacielu...

Z pewnością jego trzeźwość, pomoże nam, czymkolwiek by to nie było. Telefon ze szpitala, wiąże się w 99% ze złymi wieściami.

Opadłem na ziemię obok dziewczyny. Charczała, nie mogąc nabrać przewietrza. Przyciągnąłem ją do siebie.

- Już, spokojnie, weź oddech i opowiedz mi co się stało.

- N-nie...mogę...

- Jestem przy tobie. Spróbuj wziąć wdech- pocałowałem ją w czoło- No już, Cel. Nic ci nie jest...- odgarnąłem włosy z jej twarzy i głęboko spojrzałem w piękne oczy- Ufasz mi?

Skrzywiła się, ale potaknęła stanowczo.

- Powiedz mi, a Simons zawiezie nas gdzie trzeba. Uspokój się.

- Spencer...miał...wypadek- odzyskiwała możliwość mówienia.

- Podaj adres szpitala. Pojedziemy tam natychmiast.

Podała mi trzęsącym się głosem.

- To nie daleko, ale na pieszo za długo nam zejdzie. Simons, zawieziesz nas?7

- Pewnie- zgodził się bez wahania- Wsiadajcie.

Pomogłem Celeste wsiąść a sam opadłem na miejsce pasażera obok kierowcy.

- Chloe, wytłumaczysz wszystkim, że musieliśmy coś załatwić, ok?

Potwierdziła.

Odjechaliśmy w kierunku szpitala. Dziewczyna wyglądała przez okno. Miała łzy w oczach. Martwiła się o Spencera, w sumie jak każdy na jej miejscu. Mam nadzieję, że to tylko rutynowe badanie i wszystko jest w jak najlepszym porządku.























Pozory Mylą...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz