Celeste
Droga do klubu była szybka i przyjemna. Na miejscu usiadłam przy tym samym stoliku, co wczoraj. Zostawiłam swoje rzeczy i podeszłam do lady, złożyć zamówienie.
Przejrzałam ofertę i zdecydowałam się na smoothie. Podeszłam do kasy.
- Dzień dobry, poproszę smoothie truskawka- banan.
Za kasą stała ładna brunetka w kręconych włosach do łopatek, delikatnym makijażu i znudzonym wyrazie twarzy.
- To wszystko?- zapytała mechanicznie.
- Tak.
- W takim razie 3$.
Włożyłam rękę do torebki, do której schowałam portfel i wygrzebałam....
Co jest u licha!
Nigdzie nie miałam portfela, a pamiętam, że go tutaj włożyłam przed wyjściem.
Ale....
Skąd to się tutaj wzięło?! Wyjęłam z torebki zmięte już 300$.
Jak on to...Cholerny spryciarz!
No tak, pobiegłam po bluzę, torba została na dole.
Ugh! Ja już sobie z nim porozmawiam, kiedy wrócę.
- Proszę- podałam pieniądze w ostateczności, nie chcąc robić scen.
Dziewczyna wydała mi resztę i kazała czekać przy stoliku na napój.
Wróciłam na swoje miejsce. Czekanie umilił mi, bądź nie, widok grupki osób nad wodą. Pośród nich stał brunet, który pomógł mi w parku. Pomagał teraz zapiąć jakiejś dziewczynie kamizelkę, a ona nie zwracała uwagi na nic, tylko na jego umięśniony tors. Wpatrywała się jak w obrazek. W pewnym momencie przejechała palcem po jego torsie.
Biedna dziewczyna, tak łatwo daje się nabrać- zrobiło mi się jej szkoda.
Chociaż, przyglądając się dłużej, wyglądała jak typowa, choć tleniona Barbie, więc nic dziwnego, że ciągnęło ją do Kena. Swój do swego, lgnie.
- Twój napój- usłyszałam głos obok.
Dziewczyna, która przyjęła moje zamówienie, postawiła przede mną smoothie. Co dziwne, trzymała dwie szklanki napoju, jedną dla mnie, a drugą...dla siebie. Bez żadnych ceregieli usiadła naprzeciwko mnie.
- Mogę?- zapytała, widząc moje spojrzenie.
- Jasne- rzekłam.
- Jestem Chloe. A ty musisz być Celeste, siostrzenica pana White?
- Skąd ty...
Wskazała za siebie, gdzie przy wejściu stał przyjaciel mojego wujka. Obserwował nas. Nawet pomachał mi.
Ach tak, to jego córka, cóż się dziwić, pewnie jest mu mnie szkoda, i wysyła do mnie kogoś z kim mogłabym pogadać.
To miłe, ale nie skorzystam.
- Wiesz- zaczęłam- jeśli twój ojciec cię tu na chama wypchał, nie musisz mnie zabawiać. Możesz wrócić do pracy.
- Aż tak to widać?- zaśmiała się dziewczęcym głosem.
- Niestety..
- Wiesz, tak naprawdę nie chciałam tu przychodzić, ale ze względu na ojca, jestem. Jednak... marna chwila rozmowy z tobą, utwierdziła mnie, że dobrze zrobiłam. Wydaje mi się, że nie jesteś jak te wszystkie skąpo ubrane plażowiczki, przychodzące tu tylko, dla chłopaków. Tak więc, zacznijmy jeszcze raz. Chloe Holt- podała mi rękę.
CZYTASZ
Pozory Mylą...
Teen FictionW świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję. W świecie pełnym zła, wciąż musimy być odporni. W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę. W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć. To w...