Ninety- Two.

7.4K 368 8
                                    

Will

- Nie uważasz, że to, co powiedział ten człowiek jest dziwne?- zapytała Celeste niespodziewanie.

- Uważam, że Spencer powiedziałby, gdyby było to coś poważnego.

- Masz racje. Przecież ja nawet nigdy tego człowieka na oczy nie widziałam- powiedziała poirytowana- Ale mam wrażenie, że Spenc, nie mówi mi wszystkiego. Mam nadzieję, że to jedynie moja niewiara.

- Postaram sie z nim pogadac. Może coś z niego wydostanę, a tymczasem śpij, księżniczko, bo to był trudny i cieżki dzień.

Po pogrzebie spędziłem cały dzień z blondynką. Była przybita, więc zostałem na noc.

Starałem się wywoływać uśmiech na jej twarzy. I robić tak, żeby choć na chwilę zapomniała o tym, co się wydarzył, a skutkuje w jej życiu. I odbije się na jej przyszłości.

Spencer ostrzegł mnie, że jeśli "śpiąc" u nich, nadużyję jego gościnności i podpadnę mu w związku z Celeste, pogniewa się na mnie i wykopie na zbity pysk.

Musiałem więc być "grzeczny".

Poprawiłem rękę, kładąc ją nad głową. Dziewczyna mruknęła sennie i wtuliła w moje nagie ramię.

- Dobranoc, przystojniaku. Mam nadzieję, że jak rano wstanę obudzisz mnie śniadaniem do łóżka.

- Masz to jak w banku. A teraz zasypiaj- pocałowałem ją w czoło.

---

Obudziłem się około dziewiątej. Celeste spała smacznie, więc uwolniwszy się z jej ramion, zeszłem na dół. Zastałem w kuchni Gaby i Spencera. Nie odzywali się do siebie, ale robili coś znacznie ciekawszego. Obścikiwali się i całowali jak para rozbrykanych nastolatków. Wyglądali obok siebie znośnie, jakby mięli za sobą długi staż w związku.

Miałem okazję wypytać go o tą całą sprawę. Był widocznie w dobrym humorze.

Ale najpierw....

Chrząknąłem dobitnie.

- Cześć- powiedziałem na wstępie- Nie przeszkadzajcie sobie- machnąłem ręką.

Odskoczyli od siebie i zaczeli poprawiać ubrania.

- O Will, jak się spało?- powiedział skrępowany blondyn- Wiesz, że urwę ci głowę jak się dowiem, że posuneliście się o krok dalej?- zapytał niby groźnie- Cholera, myślalem, że śpicie- mruknął.

- Tak, wiem. Celeste śpi, ale coś mi się wydaje, że to wy- wskazałem na tą dwójkę- posuneliście się krok na przód- rzekłem z uśmiechem. Wydawało mi się nawet jak Spencer odetchnął z ulgą na wieść, że blondynki nie ma obok- Nie ważne, zresztą. Możemy pogadać?- zapytałem.

- Jasne- spojrzał na Gaby. Kobieta pokiwała głową.

- Pójdę zrobić śniadanie- powiedziała i już jej nie było.

- O co chodzi?

- Wiem, że to nie moja sprawa, ale zastanawia mnie wczorajsza sytuacja. Wiesz, z tym facetem.

Spencer wciągnął powietrze. Jego wzrok znacząco się przyciemnił. Wstał raptownie i przez framugę spojrzał na schody.

- Chodź- nakazał mi iść za sobą.

Wprowadził nas do pokoju obok kuchni i zamknął drzwi.

- Rozumiem, że to jest poważniejsza sprawa?- usiadłem w fotelu naprzeciwko mężczyzny.

Spencer założył ręce za głowę z frustracji, po czym potarł twarz. Wydawał się zmęczony...życiem i przytłoczony tym, co ma mi powiedzieć.

- A jak myślisz?

- Myślę, że możesz mi powiedzieć. Celeste też to nie obeszło. Martwi się.

- Will, powiem ci, ale nie możesz...przynajmniej teraz...nic jej powiedzieć. Obiecaj mi to, młody. Znamy się nie od dziś.

- Spencer, nie mogę. Nie okłamię Celeste. Nie zrobię tego. Przepraszam, do cholery!

- Musisz. Ona dużo przeszła. Chyba nie chcesz, żeby to ją dobiło?- grał na moich uczuciach- William, pomyśl, jak by zareagowała na wieść, że jej ojciec po siedemnastu latach obudził się i chce wkroczyć do jej życia? Ona doskonale pamięta, co zrobił jej i matce. To byłby cios. Chcesz oglądać jak cierpi? Codziennie widzieć na jej niewinnej twarzy ból i strach. Chcesz tego? Bo ja nie. I chcę temu zapobiec.

- Ojcem?!- syknąłem.

- Tak, ciszej, bo może wstała już.

Ściszyłem głos.

- Ten sam, który zostawił Cel i Catalinę, tuż po jej urodzeniu?

- Rozumiem, że z tobą o tym rozmawiała?- potaknąłem- Tak, to on. Bydlak wrócił z nadzieją, że złagodzi ojcowską reputację i wpije się w jej łaski. Łajdak- splunął.

- Nie lubisz go, co?

- Czy go nie lubię? Will, chłopcze, przy pierwszej lepszej okazji chciałbym go zarżnąć żywcem za to co zrobił. Mało nie straciłem siostry i siostrzenicy przez niego! Drugi raz do tego nie dopuszczę!

- Jak to?

- Ten idiota zadał się z największą w kraju mafią. Rozprowadzał narkotyki, brał udział w nielegalnych akcjach i pił.
Podpadł im, więc ścigali jego rodzinę.

- Dlatego zniknął?

- Po części, tak. Kiedy się dowiedziałem o jego "interesach" zażądałem od niego, żeby zniknął z życia Cataliny. Na domiar złego doszło do mnie, że Cat jest w ciąży, więc zapłaciłem mu sumę na uregulowanie długu u mafii i nakazałem wyjazdu. Opierał się, ale zrozumiał, że tylko tak pomoże kobiecie, którą rzekomo kochał. I dziecku.

- Czyli...on nie zostawił ich z własnej woli?

- Nie.

- Dlaczego jej nie powiesz? Ona cierpi- warknąłem- Pozwoliłeś na to, żeby żyła z myślą, że ojciec ją porzucił?

- Tak było lepiej?

- Uwierz mi, że nie.

- Will, chciałbyś znać ojca, który bawi się w dilerkę i kontakty z mafią?!- zapytał ironicznie.

- Jeśli miałbym myśleć, że ojciec mnie zostawił jak śmiecia, to tak. Wolałbym go poznać i sam stwierdzić czy zasługuje na moją szansę.

- Nie rozumiesz...

- Doskonale rozumiem- wstałem z fotel- I wiesz co? Właśnie w tej chwili zmieniłem zdanie, co do ciebie. Lubiłem cię, ale po tym co zrobiłeś, nie potrafię na ciebie spojrzeć tak jak wcześniej. Muszę iść- złapałem za klamkę. Miałem.po dziurki w nosie tej rozmowy. W dodatku fakt, że muszę kłamać przed blondynką, robił ze mnie jeszcze większego dupka. Czułem się, jakbym ją zdradził.

Wychodziłem, kiedy usłyszałem jego cichy głos.

- Robiłem to dla nich. Nigdy nie pozwoliłbym ich skrzywdzić.

- Prawdopodobnie już to zrobiłeś- trzasnąłem drzwiami.

Pozory Mylą...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz