Celeste
Skończyłyśmy naszą schadzkę na pomoście. Przedłużyło się nieco. Było po drugiej, a ja miałam o 15 być w domu.
- Na pewno dasz radę? Trochę się zagadałyśmy.
- Oczywiście, że tak. Obiecałam, że zdążę do trzeciej.
Chloe uściskała mnie.
- Dziękuję, że spędziłyśmy wspaniały czas razem. Chyba właśnie zdałam sobie sprawę, że zawsze potrzebowałam takiej przyjaciółki jak ty.
- Nie pierwszy, nie ostatni- puściłam jej oczko- Zadzwoń wieczorem.
- Na pewno. Do usłyszenia.
---
Na moje szczęście i moich sprawnych nóg, w 20 minut dotarłam do domu.
- Jestem!- krzyknęłam.
- Nareszcie! Co tak długo?- zapytał Spencer.
- Byłam z Chloe.
- Córką mojego kumpla?- potaknęłam- wow, jestem wyraźnie zaskoczony. Chloe jest sympatyczna i mądra, ale nigdy nie widziałem jej z nikim. Zawsze była samotna. Mało z kim rozmawia.
- Dziwię się, bo to naprawdę świetna dziewczyna, która powinna tylko, odganiać się od dużej ilości znajomych.
- Masz rację. Cieszę się, że poznałaś kogoś- uśmiechnął się- a teraz skoro wszyscy są, możemy ruszać, na najlepsze gofry w mieście!- krzyknął, niczym wiking.
---
Słynne gofry znajdowały się niedaleko jakiegoś parku, wejścia na plażę, oznakowanego literą B, oraz, powiedzmy, że około 2 km dalej niż przystań.
- Mieliście racje- oblizałam bitą śmietanę z ust- to są najlepsze gofry jakie jadłam!
Gaby spojrzała na mnie, po czym wskazała wzrokiem na Spencera. Obie doznałyśmy nagłego ataku śmiechu.
- Z czego te śmiechy?- zapytał niczego nie świadomy blondyn.
Wygrzebałam z torby małą puderniczkę i mu ją podałam. Spencer przyjrzał się sobie w lusterku.
- O mój Boże! Siedzę tu z bitą śmietaną na nosie i brodzie, brudny od truskawek i z sosem na czole, a wy się śmiejecie?! Mogłyście powiedzieć!- jęknął zażenowany.
- Nie, uwierz...że to...- nie mogłam pohamować śmiechu- wygląda o wiele lepiej na tobie niż tym pysznym gofrze i nie warto tego ścierać.
- Ha Ha, przekomiczne. Celeste, leć po jakieś chusteczki. Są przy kasie.
- Już przynoszę- powiedziałam dalej się śmiejąc.
Wstałam i podeszłam do kasy. Stał za nią przesympatyczny chłopak w jasnej koszuli. Bez problemu podał mi chusteczki i przy tym zagadał. Wydawał się nie szkodliwy.
- Dziękuję bardzo.
- Nie ma problemu, szczególnie dla tak ślicznej dziewczyny- mrugnął.
Odeszłam, zarumieniona i uśmiechnięta do niego.
- Masz!- wróciłam do stolika.
- Nareszcie, chciałem już wysyłać po ciebie CBŚ. Co ty, do Chin, po te chusteczki leciałaś?
- Żartowniś się włączył, widzę. Gabriela siedzisz bliżej, trzepnij go porządnie po łepetynie.
Uśmiechnęła się nieśmiało.
- Przykro mi, nie chcę stracić pracy- uniosła dłonie w geście kapitulacji.
Taa, jasne, praca....- pomyślałam.
- Zero zrzeszenia kobiet- mruknęłam.
- Może przejdziemy się do wesołego miasteczka?- spojrzał na mnie wujek- obiecałem ci to, pamiętasz? Więc, dotrzymuję słowa. I tak, nie mamy, co robić.
- Tak- ochoczo pokiwałam głową- Gaby, co ty na to?
- Nie mam nic przeciwko.
- Więc, chodźmy.
Spencer uparł się i zapłacił za nasze słodkości. Wbrew moim i Gaby słowom, wyjął pieniądze, a nam kazał schować swoje, pokazując przy tym groźną minę.
Na mnie to nie działa, drogi Spencie, ale awantury przy ludziach nie zrobię...
CZYTASZ
Pozory Mylą...
Fiksi RemajaW świecie pełnym nienawiści ciągle musimy mieć nadzieję. W świecie pełnym zła, wciąż musimy być odporni. W świecie pełnym rozpaczy, nadal musimy mieć odwagę. W świecie zanurzonym w nieufności, my ciągle musimy mieć siłę, by wierzyć. To w...