Rozdział 1 : Wojna Trojańska

8.3K 1K 212
                                    

LUHAN

Siedziałem już dokładnie czterdzieści cztery minuty gapiąc się jak idiota na łysego, starego nauczyciela, który wykładał historię architektury. Co z tego, że mieliśmy się uczyć o starożytnych rzeźbach oraz świątyniach? Koleś ubzdurał sobie Wojnę Trojańską i już chyba piątą lekcję gadał o Achillesie, a ja zastanawiałem się, czy robił to celowo, czy za każdym razem zapomniał, że już przerobiliśmy ten temat. Ale to szczegół...

Westchnąłem zrezygnowany po czym opuściłem wzrok na zeszyt, w którym ponownie zacząłem bazgrać zastanawiając się nad własnym życiem, które już samo w swojej egzystencji było przegrywem. Boże, jaki ja w ogóle wybrałem kierunek? Chyba wezmę przykład z mojej młodszej siostry i przeniosę się do Korei.

Pójdę na jakieś normalne studia, na przykład prawo, na które poszła Jimin, albo ekonomię. Bo nie mogłem się nasycić samą ochroną środowiska. Musiałem się dopchać architekturą...

A wracając do mojej siostry, jakieś trzy dni temu oświadczyła mi w mailu, że ma zamiar przylecieć do Chin. Jestem prawie pewien, że kogoś sobie znalazła i oczywiście nie może się tym nie pochwalić! Zapewne kolejny koleś w sweterku i okularkach na nosie, z toną żelu na włosach i spodniach w kant. Mogę się założyć, że jest jakimś prawnikiem, albo szefem wydziału marketingu. Co jak co, ale moja siostra nigdy nie miała gustu jeśli chodzi o mężczyzn. W przeciwieństwie do mnie...

Tak! Ja, Xiao Luhan jestem rasowym homoseksualistą, ale jeśli chodzi o moje prywatne życie towarzyskie, to jest ono o wiele bardziej ubogie niż u mojej nudnej siostry. Jestem dwudziestopięcio letnim singlem i cholera! Gdzie jest ten mój książę z bajki?! Zegar tyka, a wiecznie młodej buźki mieć nie będę. Po trzydziestce szanse na znalezienie sobie kogoś fajnego drastycznie spadną...

Z jakże intensywnego zamyślenia wyrwało mnie dopiero mocne uderzenie łokciem w ramię, przez które z niezadowoleniem zmarszczyłem nos. Instynktownie obróciłem się w bok, aby posłać mordercze spojrzenie nikomu innemu, jak mojemu kochanemu kuzynowi.

Byun Baekhyun. Lat dwadzieścia jeden. Student trzeciego roku wydziału architektury. Ja nie mam pojęcia jakim cudem on jest ze mną spokrewniony. Ciotka chyba musiała zdradzić wujka z jakimś gościem, który uciekł z psychiatryka. Co gorsza, pomimo, że koleś ma coś nie tak z głową, to posiada wręcz niewiarygodne powodzenie u płci męskiej, którego tylko pozazdrościć.

- Co? - mruknąłem znudzony odkładając na bok ławki długopis w postacie z Disney'a.
Nie wnikajcie skąd go mam...
- Yah, coś ty taki nie w humorze? Twoi starzy przyjeżdżają na weekend, czy co? - zapytał zaciekawiony student popierających głowę i dłoń.
- Ta, jeszcze tego by brakowało - fuknąłem, przeczesując palacmi jasne włosy. - Przyjeżdża moja siostra z jakimś nowym - odpowiedziałem.

Baekhyun zmierzył mnie badawczym spojrzeniem. Gdy nie odpowiadał paręnaście sekund, ponownie zwróciłem wzrok ku niemu ściągając przy tym brwi.

- No co? - sapnąłem zirytowany.
- Nowy chłopak, powiadasz... Z Korei? - dopytał, a ja kiwnąłem w odpowiedzi głową, na co brunet nagle rozpromienił się. - To tak jak ja! W Korei są niezłe dupy, Lu - zapewnił, efektownie odgarniając przy tym włosy z czoła.
- W to nie wątpię - prawie wybuchnąłem śmiechem - ale Jimin ni cholery nie ma gustu do facetów, a jakby natrafiła na jakiegoś normalnego kolesia, to szybko by go odpędziła swoim chorym charakterkiem - oznajmiłem pewny swojej tezy.
- Może tym razem jednak będzie inaczej? - poruszył znacząco brwiami.
- Nawet jeśli, to co z tego, że będzie przystojny? - wzruszyłem ramionami.
- Jak to co?! - krzyknął na całą salę, przez co większość studentów odwróciła się z zaciekawieniem w naszą stronę.

Skuliliśmy się z Baekiem czekając na krzyk ze strony wykładowcy, jednak na szczęście profesorek dalej miał nas gdzieś, kontynuując swój boski wykład.

- Jak to co? - powtórzył nieco ściszając swój ton. - Lu, a jak to będzie super przystojny, idealny model z gazetki? Taki z twojego typu?!
- To chodzi z moją siostrą. Z resztą, już go sobie wyobrażam. Jakiś dziany, szczylowaty nerd.
- Ty i ten twój optymizm... - Zacmokał z dezaprobatą, po czym uderzył mnie w tył głowy. - Pajac - dodał pod nosem.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz