Epilog

5.5K 935 558
                                    

SEHUN

Dźwiganie ciężkich pudeł wypełnionych przeróżnymi rzeczami, począwszy od ubrań i kończąc na kolekcji płyt, nigdy nie należało do lubianych przeze mnie czynności, jednakże tamtego dnia nie narzekałem.

Dlaczego? Choćby dlatego, iż wnosiłem po schodach kartony z rzeczami należącymi do mnie i Luhana, który dreptał tuż za mną po schodach, z zadowoleniem niosąc jedynie srebrny klucz do naszego azylu oraz plecak przewieszony przez ramię.

Cała moja relacja z Xiao rozwijała się powoli, dlatego i tym razem, musiało minąć dziesiątki randek, wspólnie oglądanych filmów, wypadów na kawę oraz zostawania na noc... bym w końcu stwierdził, że skoro tak bardzo lubimy swoje towarzystwo, to warto zamieszkać razem.

Jak można było się spodziewać, propozycję wynajęcia wspólnego lokum Luhan usłyszał ode mnie na dachu opuszczonego bloku - „miejsca wyznań”, gdzie ujawniłem blondynowi swoje uczucia.

Jak Han zareagował na pytanie o mieszkaniu pod jednym dachem? Wnioskując po obecnych wydarzeniach, pozytywnie, choć nie ukrywam, że miał mnóstwo wątpliwości, a mówiąc wątpliwości, mam na myśli Baekhyuna.

Starszy nie chciał zostawiać swojego kuzyna samego, bojąc się, iż nie da on sobie rady, aczkolwiek po długiej rozmowie, podczas której Byun namawiał Lu do przeprowadzki, Xiao w końcu się zgodził.

Wiedziałem, że życie w jednym domu będzie ważnym krokiem w naszym związku, ale nie bałem się tego. Uśmiech sam cisnął mi się na usta, na myśl, że od dziś codziennie będę się budził i zasypiał przy moim chłopaku.

Nie chciałem wprowadzać Lu do swojego mieszkania, w którym niegdyś mieszkała jego siostra. Chcieliśmy oderwać się od wszelkich wspomnień z Jimin, dlatego postanowiliśmy kupić nowe lokum, znajdujące się mniej więcej w połowie drogi od mojej uczelni i Vivienne.

Po pokonaniu dziesiątek schodów, w końcu dotarliśmy na odpowiednie piętro. Luhan obszedł mnie i zapukał energicznie do drzwi, które zaraz otworzyła nam starsza pani, trzymająca mop w dłoni. Na nasz widok od razu się rozweseliła.

- Ach, są już panowie! Właśnie skończyłam dla panów myć podłogi, także mieszkanie jest czyste jak łza. - Uśmiechnęła się, otwierając szerzej drzwi i wpuszczając nas do środka.

Kiedy tylko znalazłem się w przedpokoju, postawiłem na ziemi pudła i wyprostowałem się, pozwalając moim plecom oraz ramionom nieco odpocząć.

Pani Chong zaczęła oprowadzać nas po swoim, od teraz już byłym mieszkaniu, pokazując jeszcze raz każdy z pokoi, które Luhan wprost pożerał wzrokiem. Nic dziwnego. To on, były student architektury, znalazł dla nas ten urokliwy azyl.

- Także... Wszystko jest załatwione, papiery podpisane, pieniądze przelane, mieszkanie posprzątane... ale mi się zrymowało. - Zaśmiała się pod nosem kobieta, nakładając na siebie płaszcz. - Ja będę uciekać do mojej wnuczki. W razie potrzeby dzwońcie. Do widzenia! - pożegnała się z nami, machając ręką, a po chwili opuściła nasze lokum.

Mimo iż w samochodzie stojącym pod blokiem zostało jeszcze mnóstwo rzeczy, postanowiłem się nieco powłóczyć z ukochanym po mieszkaniu.

Naprawdę byłem zadowolony ze wspólnego gniazdka. Panował w nim niezwykły, ciepły klimat. Podłoga w pokojach była wyłożona jasnymi, nieco przestarzałymi panelami, jedną ze ścian w kuchni połączonej z salonem i sypialni, zachowanych w odcieniu bieli zastępowało skupisko okien, przez co do pomieszczeń dostawała się duża ilość promieni słonecznych, a z racji tego, że znajdowaliśmy się na poddaszu, sufit przebijały drewniane belki, z których na długich kablach zwisały lampy.

- To miejsce jest idealne - oznajmił Lu, wchodząc do naszej sypialni i siadając na materacu dwuosobowego łóżka.
- To miejsce jest idealne, my jesteśmy idealni - mówiłem, zajmując miejsce obok mojego chłopaka. - Po tylu przejściach... w końcu stworzyliśmy naszą małą, stabilną perfekcję - stwierdziłem, patrząc na blondyna ze spokojem w oczach.

Bo tego obojgu nam od początku było trzeba. Naszej małej, niezachwianej, cudownej stabilności. Stabilności, którą mogliśmy sobie nawzajem zapewnić. Nas.

Na ustach starszego pojawił się szeroki uśmiech, który od razu odwzajemniłem. Nie minęła chwila, a Lu zbliżył się do mnie i przytulił się do mojego boku, zamykając na chwilę oczy.

- Sehun... - szepnął bardzo cicho.
- Hmm? - zamruczałem, obejmując Luhana jednym ramieniem oraz obserwując jego osobę.

Nic się nie zmienił. Od kiedy go poznałem, wciąż był tak samo piękny, tak samo dobry, tak samo cudowny, a nawet jeszcze lepszy. Z każdym kolejnym dniem stawał się dla mnie coraz bardziej idealny.

- Kocham cię - powiedział, równie cicho, jak wymówił moje imię, zerkając na mnie z dołu.
- Ja ciebie też - odpowiedziałem, pochylając się nad starszym, aby lekko pocałować jego czoło. - Ale teraz lepiej bierzmy się za przyniesienie reszty rzeczy do mieszkania i względne rozpakowanie się. Wieczorem chłopaki przychodzą na parapetówkę - przypomniałem, odgarniając kilka złotych kosmyków z brązowych oczu Chińczyka.
- Dobrze. - Pokiwał z entuzjazmem głową.

THE END

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz