Rozdział 45 : Tylko ze sobą zasnęliśmy

5.7K 952 176
                                    

BAEKHYUN

- Jacieżeś pierdzielę! - zawarczałem gardłowo, kiedy ze słodkiej drzemki zbudził mnie głośny alarm telefonu, który zapomniałem wyłączyć wczorajszego wieczoru.

Tak to już jest, kiedy zamiast myśleć nad tym, iż następnego dnia jest sobota, dzień wolny od pracy, rozkminia się, jakby to zmienić przeklętą orientację swojego przyszłego męża. Skutek? Pobudka o wczesnym ranku, zamiast po południu.

Tak czy siak, sięgnąłem na oślep po telefon leżący pod poduszką, po czym wyłączyłem budzik, wydając z siebie odgłos rozpaczy i z powrotem zatopiłem twarz w poduszce z zamiarem pójścia dalej spać.

Przysięgam, że próbowałem każdej pozycji do drzemania: na świętego, na brzuchu, boku, ale nic z tego. Po prostu nie potrafiłem ponownie udać się do Krainy Morfeusza, szczególnie przez rażące promienie słońca, które przedostawały się do mojego pokoju przez duże okno. Jebana ognista kula...

Nie mając żadnego innego wyjścia, wygramoliłem się z wygodnego łóżka w tempie leniwca, by po chwili głośno ziewnąć, przeciągnąć się niczym rasowy, leniwy kocur i pomaszerować chwiejnym krokiem do kuchni.

Kiedy już minąłem korytarz i dotarłem do docelowego pomieszczenia, podszedłem do blatu kuchennego, na którym stał czajnik i nastawiłem wodę na kawę. Czekając na zagotowanie się cieczy, oparłem się plecami o blat, na co mój wzrok niemal od razu padł na leżący pod stołem, rozbity kubek.

Ściągnąłem brwi, nie wiedząc, co na podłodze robi roztrzaskane naczynie. Ja na pewno go nie stłukłem, a gdyby to zrobił Luhan, na sto procent posprzątałby po sobie.

A propos mojego kuzyna, wciąż byłem z nim skłócony. Nie odzywaliśmy się do siebie od czasu wieczornej sprzeczki. Źle było mi z tym, iż zrobiłem mu przykrość. Może i Lu był moim zdaniem zbyt uległy względem Sehuna, ale nie musiałem mu od razu mówić tylu przykrych rzeczy. Na pewno jest mu smutno, ma delikatne serce...

Nie potrafiąc już znieść poczucia winy, westchnąłem ciężko i ruszyłem z powrotem w stronę przyciemnionego korytarza, na którego końcu znajdował się pokój Xiao.

Trzęsły mi się dłonie. Miałem nadzieję, że Lu już nie śpi, jak to on. Mój krewny w przeciwieństwie do mnie już o siódmej w weekendy leżał na łóżku i czytał poranne wiadomości w telefonie, także miałem nadzieję, że i tym razem zastanę go z nosem w smartphonie.

Wziąłem głęboki wdech, kiedy znalazłem się przed drewnianymi wrotami prowadzącymi do sypialni blondyna, a kiedy zebrałem w sobie krztę odwagi, chwyciłem za klamkę i pociągnąłem w swoją stronę drzwi.

Spodziewałem się wszystkiego, dosłownie wszystkiego: mojego kuzyna siedzącego na telefonie, na laptopie, leżącego i gapiącego się w sufit, tańczącego na środku pokoju... ale nie śpiącego z kimś w swoim łóżku!

LUHAN

Zamruczałem z niezadowoleniem, kiedy poczułem na swojej twarzy rażące promienie słońca, które były skutkiem znajdowania się łóżka tuż przy oknie, po czym zacmokałem ustami.

Nie miałem najmniejszej ochoty tamtego dnia wstawać z posłania, przeczytać porannych wiadomości i iść do kuchni zrobić sobie kawę oraz śniadanie dla mnie i Baeka. Powód? Nieznana, niezwykła wygoda i ciepło, jakie w tamtej chwili odczuwałem.

Ziewnąłem głośno, mając zamiar przeciągnąć się na materacu, jednak nagle moje ruchy zostały zablokowane przez niezidentyfikowany, ciepły obiekt przylegający do mojego ciała.

Od razu otworzyłem oczy, nie zważając na porażenie przez poranne słońce i w ostatniej chwili powstrzymałem się od fanboyowego pisku, przyciskając dłonie do ust, patrząc z niedowierzaniem na widok, jaki miałem przed sobą.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz