Rozdział 19 : Rześki poranek

5.5K 952 315
                                    

BAEKHYUN

- Gej party sobie urządzacie? - zapytała Jimin zakładając ręce na klatkę piersiową.

Myślałem, że mnie za chwilę krew jasna zaleje. Moja jakże kochana kuzynka nie musiała wiele robić, aby wyprowadzić mnie z równowagi. To był ten typ człowieka, który potrafił wkurwić samą swoją egzystencją...

- Taa... Wybacz, ale nie jesteś zaproszona. - rzuciłem zalewając herbatę wrzątkiem.

Ciężko sobie wyobrazić jak bardzo mnie kusiło, aby cisnąć zawartością czajnika w twarz tamtej mendy, jednak powstrzymałem się od wykonania zamachu terrorystycznego na Chince nie chcąc wylądować w sądzie.

- Nie żebym chciała przyjść. - prychnęła.
- Hmm, żałuj, będziemy się pieprzyć do białego rana, więc w twoim przypadku radzę zainwestować w zatyczki do uszu. - oznajmiłem chcąc zrobić krewnej na złość.
- Ja pierdolę. - sapnęła brunetka.
- Nie pierdol, bo rodzinę powiększysz. - zaśmiałem się uszczypliwie. - A więcej ludzi twojego pokroju na tym świecie nie trzeba.
- Pieprzony gej. - rzachnęła pod nosem myśląc, że nie usłyszę.

Wywróciłem teatralnie oczami na jakże mocne słowa Jimin. Boże, teksty jak z podstawówki. Kto ją przepuścił do gimnazjum? Kto ją w ogóle ze żłobka przepuścił dalej?

- Ciebie akurat rodzice nie dorobili. - zauważyłem.
- A ciebie adoptowali.
- Uff! Co za ulga! Nie jestem z tobą spokrewniony.
- Farbowana ciota.
Tak, to właśnie najostrzejsze teksty Jimin...
- Plastikowa suka. - wymieniałem niewzruszony.
- Ten eyeliner chyba ci mózg wypalił.

Wziąłem głęboki wdech starając się nie wybuchnąć i zachować krztę godności.
Teraz szmata przesadziła. Może obrażać mnie, ale nie mój ukochany eyeliner, którego cenię sobie niczym życie. Bez niego nie pokazuję się światu na oczy, więc nikt, ale to nikt, nie może mówić o nim źle!

- ... Sehun cię zdradza z Luhanem.
- CO?! - wrzasnęła Xiao, a ja już wiedziałem, że wygrałem tą walkę.
- Gówno! Jeden zero, szmato! - zaśmiałem się w twarz studentki, po czym chwyciłem w dłonie tacę z gotową herbatą i z dumnie wypiętą piersią opuściłem kuchnię mijając w przejściu zbitą z tropu Jimin.

LUHAN

Usłyszałem pisk Jimin, dzięki czemu na moich ustach od razu pojawił się lekki uśmiech. Tak, Baekhyun znów wygrał walkę z moją siostrą na wyzwiska, czego w sumie od początku byłem pewien. Co jak co, ale tej kluski nie dało się zgasić.

Nie musiałem długo czekać, aby usłyszeć zbliżające się do mojej sypialni kroki, a następnie ujrzeć w drzwiach mojego kochanego kuzyna z herbatą w rękach i satysfakcją wypisaną na twarzy.

- Twoja siostra jest jak rześki poranek. - westchnął rozmarzony chłopak wchodząc w głąb pomieszczenia. - Nienawidzę rześkich poranków. Preferuję budzenie się po południu. - dodał stawiając tacę na pościeli tuż obok mnie.
- Przypomniałeś jej, że jest beznadziejna? - zapytałem z nadzieją, podnosząc się do siadu i biorąc jeden z gorących kubków herbaty do rąk.
- Nie... Ale powiedziałem jej, że jest niedorobiona, sztuczna, a Sehun ją z tobą zdradza. - odpowiedział. - Ach! I że jest szmatą. - dodał z uśmiechem siadając na łóżku.
- Jestem z ciebie dumny, Baekkie. - poklepałem chłopaka po głowie chwaląc jego dzielny czyn, a następnie ostrożnie napiłem się gorącego napoju.
- Czerpię samą przyjemność z wyzywania twojej siostry, jednak wątpię w wasze pokrewieństwo genetyczne. - oznajmił.
- Przypominam ci, że to twoja kuzynka. - mruknąłem, delektując się lipton.
- Nawet nie wiesz jak owy fakt mnie obrzydza. Czasem nie mogę przez to spać po nocach. - wzdrygnął się student o karmelowych włosach.
- Nie martw się, na pewno ją podmienili w szpitalu. Chociaż, biorąc pod uwagę fakt, że to mnie rodzina nie toleruje, może mnie podmienili...? - zamyśliłem się.
- Nie wiem, nie wnikam, ale wolę być kuzynem adoptowanego dziecka niż tamtego przychlasta. - westchnął brunet rozsiadając się wygodniej na materacu.
Podsunąłem pod nos chłopakowi czekoladę, którą dostałem wcześniejszego dnia od Sehuna, po czym znów napiłem się herbaty.
- Ostatni raz chodzę po deszczu... - załkałem pociągając nosem z powodu dręczącego mnie kataru.
- No ja myślę. Skąd w ogóle pomysł na takie spacerki? - zapytał Byun biorąc kawałek słodyczy do ust.
- Wyobraź sobie, że wracałem od rodziców. - prychnąłem, wpatrując się w kuzyna.
- O nie. Tylko nie wujaszek i cioteczka. - westchnął załamany. - Po co ty u nich w ogóle byłeś? Po wyrok śmierci?
- Sehun mnie namówił. Chciał, żebym odbudował relacje z rodzicami... - odpowiedziałem. - Hehe... on jest przyszłym psychologiem. - powiadomiłem.
- O kurwa. - zapluł się nagle młodszy. - Psycholog? - sapnął. - I co, może rozmawia z tobą o twoich problemach? - zaśmiał się ciemnooki.
- No... Tak, rozmawia. To źle? - zapytałem niepewnie.
- Sam nie wiem. - wzruszył ramionami. - Nie chcę, abyś mnie skarbie źle zrozumiał... ale co, jeśli ty robisz sobie tymi rozmowami nadzieję, a on traktuje cię jak osobę do praktyk, która ma całkiem sporo problemów na karku? - uniósł w górę jedną brew.
- Nie... - pokręciłem głową czując, jak zaczynają mi drżeć dłonie ze zdenerwowania.

Zawahałem się zaczynając poważnie rozważać słowa Baekhyuna. Sehun był na studiach psychologicznych, potrzebował praktyk, aby być jak najlepszy w swoim fachu, a ja rzeczywiście miałem problemów jak piasku na Saharze, których nie kryłem przed narzeczonym mojej siostry.

- O Boże. - zakryłem usta dłonią uświadamiając sobie bolesny fakt.

Jestem tylko pacjentem w oczach Sehuna...

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz