Rozdział 18 : Obrazek

6.2K 945 179
                                    

LUHAN

Po tym, jak potwór z horroru zabrał mojego księcia z bajki nie mogłem zrobić nic innego, jak dokończyć odcinek dramy z czekoladą w ustach i łzami na policzkach.
Dlaczego Jimin zawsze wszytko musiała mi zabierać? Jak nie zabawki w dzieciństwie, to świetnego chłopaka w połowie seansu.

Moje użalanie nad sobą nie trwało jednak długo, ponieważ już po godzinie byłem na tyle wykończony, że zamknąłem laptop, zabrałem z podłogi Harryego, który przeżył walkę z twarzą mojej siostry i tak, jak obiecałem Sehunowi, poszedłem spać.

Niestety, mój spokojny sen trwał zaledwie cztery godziny. Obudziłem się około wpół do piątej nad ranem, gdyż straszny katar i kaszel nie dawały mi spać. Zapłata za spacerki po deszczu...

Po czterech godzinach przewracania się z boku na bok wstałem w końcu z łóżka i przebrałem się w cieplejsze ubrania, ponieważ w tamtych było mi za zimno.

Odpiąłem telefon od ładowarki, do której podpiąłem go wczorajszego wieczora. Znalazłem odpowiedni numer w liście kontaktów, nacisnąłem zieloną słuchawkę.
Wystarczyło, by minęły trzy sygnały, a usłyszałem znajomy głos mojego kochanego kuzyna.

- Halooo? - ziewnął młodszy. - Lu, czemu ty nie śpisz? Człowieku, jest ósma rano... - jęknął.
- Baekhyunnie... - powiedziałem przez nos. - Przyjedź do mnie... I... I kup herbatę. - załkałem do smartphona.

BAEKHYUN

Zakończyłem połączenie rzucając telefon w róg łóżka. Kochałem mojego kuzyna, ale cholera, dzwoniąc do mnie o ósmej rano skutecznie wyczerpywał moje monstrualne zapasy dobroci.

Ziewnąłem rozkoszując się nagrzaną od ciepła mojego ciała kołdrą, którą niebawem musiałem opuścić. Zwlokłem się ociężale z materacu i podreptałem do łazienki, aby nieco się ogarnąć.
Po piętnastu minutach wyszedłem z pomieszczenia, wróciłem do swojego pokoju, ubrałem się jak zwykle bosko, po czym dość zwinne opuściłem mieszkanie.

Nie wiedziałem dlatego Luhan potrzebował mojej pomocy, ale zdawało mi się, że mówił do telefonu przez nos. Czyżby moja samotna królewna się przeziębiła? Możliwe. Cóż, normalny człowiek, wiedząc, że w domu Lu jest jeszcze jego siostra nie przejmowałby się blondynem, ale krewna Xiao to nie troskliwa, kochająca kobieta. To zło wcielone!

Nigdy nie traktowała brata z szacunkiem, jak przystało na młodsze z rodzeństwa. Wręcz przeciwnie. Nawet jako dziecko zawsze mu dokuczała, śmiała się z niego, nastawiała przeciw niemu rodziców. Jaki był tego powód? Był on banalny. Jimin była zazdrosna o urodę i wdzięk starszego, przez co mała dziwczynka dostawała kurwicy.
Raz nawet włamała się starszemu w nocy do pokoju z nożyczkami do cięcia papieru. Rano mój kuzyn obudził się praktycznie łysy. Nie wiele to jednak dało Ji, gdyż Chińczyk nawet bez włosów był on niej bardziej uroczy.

Po krótkiej jeździe autobusem i wstąpieniu do sklepu po herbatę w końcu znalazłem się pod blokiem Luhana. Wstukałem kod i wszedłem do klatki, po czym byłem zmuszony do pokonania masy schodów, które zdawały się nie mieć końca.

Odetchnąłem z ulgą, gdy stanąłem pod drzwiami do mieszkania Xiao. Poprawiłem instynktownie włosy, a następnie zadzwoniłem dzwonkiem. Zacząłem stukać podeszwą buta o podłoże czekając, aż kuzyn mi otworzy.

Drgnąłem lekko słysząc zbliżające się kroki, po których nastąpiło odkluczenie drzwi. Przybrałem wesoły wyraz twarzy, chcąc przywitać Luhana.
- Cześć Hyung! Przyniodłam her... - zacząłem potrząsnąc reklamówką z herbaty, jednak szybko przerwałem widząc, że zamiast blondyna otworzył mi wysoki, przystojny brunet. - Chwila moment! - zmarszczyłem brwi dokładnie taksując obcego człowieka od czubka głowy po stopy. - Ty nie jesteś Luhan. - zauważyłem wskazując na nieznajomego palcem.
- Cześć, Baek. - usłyszałem w pewnym momencie głos mojego krewnego, który chwilę później wychylił się zza pleców wysokiego Azjaty.
- Luhan, możesz mi wyjaśnić co to za facet? - spojrzałem na chłopaka wyglądającego jak siedem nieszczęść w rozwichrzonych włosach, za dużej, bordowej bluzie i dresowych spodniach.
- To Sehun. Narzeczony mojej siostry. - wyjaśnił Xiao.
- TO JEST CHŁOPAK JIMIN?! - wrzasnąłem zbity z tropu - Nie pierdol! - sapnąłem, po czym jeszcze raz przeleciałem przenikliwym wzrokiem po, jak się okazało, wybraniem modliszki.
- Baekhyun... - syknął starszy przez zaciśnięte zęby i zatkany nos. - Chodź do pokoju. Teraz. - nakazał, jednak ja wciąż byłem pochłonięty obczajaniem chłopaka siostry Lulu.
- Jak kurwa z obrazka Vinciego. - skomentowałem w momencie, w którym ciemnooki chwycił mnie za ramię i pociągnął w głąb mieszkania.
- Zostaw go już w spokoju i chodź zrobić mi herbatę. - załkał kierując się ze mną do kuchni tym samym zostawiając w tyle zdezorientowanego Sehuna.
- Kupiłem Lipton! - zawiadomiłem z uśmiechem.

Chwilę później znalazłem się wraz z nieco wyższym blondynem przed blatem kuchennym. Zabrałem się za wsypywanie ziółek do kolorowych kubków wysłuchując powtarzających się pociągnięć nosem, których sprawcą był Xiao.
- Jestem chory, Baek. - westchnął starszy.
- Widać. Jesteś chory, bo tamten koleś nie jest nagi w twoim łóżku, tylko kompletnie ubrany panoszy się po domu i nie zajmuje tobą, tylko ja muszę to robić. - stwierdziłem fakt oczywisty.
- Od czegoś musisz być! - fuknął blondyn. - A Sehun... Sehun i tak wiele robi. - oznajmił, przez co mój mózg przeszedł nie na te obroty, co trzeba.
- Hmmm, wiele robi powiadasz... - zachichitałem patrząc wymownie na studenta.

Luhan niemal od razu oblał się na twarzy uroczą czerwienią, rozejrzał się ze zdenerwowaniem po mieszkaniu upewniając się, że nikt nas nie podsłuchuje, po czym złapał mnie za ramiona zaczynając potrząsać.
- Baek, jakbyś ty go widział, gdy nie ma Jimin! - z gardła starszego wydostał się fanboyowy pisk. - On jest taki miły, taki kochany! Pyta mnie o wszystko, martwi się, chce ze mną rozmawiać, spędzać czas! I kibicuje Barcelonie, Baek! Czaisz? Barcelonie!
- ... To świetnie, ale wiesz, jedno mi nie pasuje. - skrzywiłem się lekko. - Skoro to jaki super gościu i w ogóle... To jakim cudem jest chłopakiem twojej zjebanej siostry? - zapytałem z pełnią powagi filtrując dokładnie wszystkie docierające do moich uszu informacje.
- Nie wiem, nie mam pojęcia czym ta jędza go otumaniła, ale mam zamiar coś z tym zrobić. - powiadomił.
- No ja myślę, takiego towaru żal przepuścić. - uśmiechnąłem się chuligańsko. - Ile on ma w ogóle lat? - zapytałem.
- Dwadzieścia dwa. Jest idealny. - rozmarzył się jasnowłosy, a po chwili głośno kichnął w rękaw bluzy.
- Ohoho! Ktoś tu poważnie zachorował na miłość. - zachichotałem. - Do łóżka. - wskazałem ruchem brody na wyście z kuchni. - Zaraz przyniosę herbatkę.
- Uwielbiam cię, Baek. - Lu uśmiechnął się z wdzięcznością, a po chwili posłusznie opuścił pomieszczenie.

Starałem się szybko i sprawnie przygotowywać gorący napój dla mnie i kuzyna, jednak znając życie, które mnie i tym razem nie zaskoczyło, dosłownie minutę później usłyszałem dźwięku uginających się pod ciężarem stóp paneli.

Podniosłem głowę w górę, a moja twarz od razu wykrzywiła się w zdegustowanym grymasie na widok stojącej w drzwiach Jimin.
- Co ty tu robisz? - zapytała zniesmaczona brunetka marszcząc brwi.
- Ciebie też miło widzieć. - parsknąłem.

Szykuje się moja ulubiona czynność życiowa - ,,wymienianie kulturalnych zdań" z kuzynką.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz