Rozdział 24 : Jeszcze nie wszystko stracone

5.8K 917 298
                                    

Obudziłem się dość wcześnie, przywitany przez poranne promienie słońca wpadające przez obszerne okno oraz ból w czaszce, przez który instynktownie sięgnąłem ręką do mojej głowy rozmasowując palcami czoło.

Minęła chwila, zanim mój wzrok przyzwyczaił się do ostrego światła, a wszelkie koloryty wyrównały się.
Ziewnąłem głośno, po czym dźwignąłem się leniwie do góry, rozglądając wokoło.

Pierwsze, co rzuciło mi sie w oczy, to puste miejsce obok. Ji już nie było w łóżku, co wskazywało na to, że albo poszła wziąć prysznic, albo zjeść śniadanie.

Nie myśląc wiele zwlokłem się z posłania, ubrałem na siebie jasne dżinsy oraz szary podkoszulek i opuściłem pokój kierując się chwiejnym krokiem do kuchni.

Nawet nie zdążyłem wejść do docelowego pomieszczenia, a już zamarłem, widząc stojącą przy blacie kuchennym narzeczoną, a nieopodal niej siedzącego przy stole blondyna, który modlił się nad kubkiem z jakimś napojem.

Luhan nie wyglądał najlepiej. Był odziany w dużą bluzę i dresowe spodnie. Jego jasne włosy były roztrzepane we wszystkie strony świata, a pod ciemnymi oczami widniały szare wory świadczące o tym, że student nie spał dobrze.

Momentalnie wróciły do mnie wszystkie wspomnienia z zeszłej nocy. Lu, jego słowa, jego dłonie, jego biodra, jego zapach... I to, że prawie go pocałowałem praktycznie zdradzając tym samym Jimin.

Zacząłem robić kroki w tył uważając na to, bym przypadkiem się o coś nie potknął. Chciałem się wycofać, wrócić do pokoju, jednak w porę zauważyła mnie Minnie, która aktualnie parzyła sobie herbatę.

- Hunnie, co się tak czaisz? Chodź, zrobię ci kawę. - uśmiechnęła się do mnie brunetka, zapraszając do kuchni.

Słysząc moje imię, Luhan od razu podniósł w górę głowę i skierował na mnie swój wzrok. Xiao uśmiechnął się do mnie ciepło nagle nabierając życia.
- Dzień dobry, Sehun. - przywitał się lekko ochrypniętym od kaszlu głosem.

Nie odwzajemniłem uśmiechu starszego, jedynie spojrzałem na niego niepewnie.
Bałem się. Co, jeśli Lu wszystko pamięta? Jeśli zaraz o wszystkim powie Jimin? Ale jakby pamiętał, już by to zrobił, miał okazję podczas mojej nieobecności. Poza tym, zachowywał się normalnie. To znaczy, że nie pamięta nic z poprzedniej nocy?

- Dobry... - rzuciłem, po czym w końcu wszedłem do kuchni.

Postanowiłem zachować pozory spokoju, choć przy Lu było to cholernie trudne. Wystarczyło, bym tylko na niego spojrzał, a moje ciało zaczynało szaleć automatycznie podnosząc swoją temperaturę.

Podszedłem do swojej narzeczonej i jak to miałem w zwyczaju, pocałowałem ją lekko na powitanie w policzek, dzięki czemu na ustach Jimin pojawił się szczery uśmiech.

- Z-Zrobiłem śniadanie. - usłyszałem lekkie zająknięcie w głosie brata Chinki, który po chwili wstał od stołu i podszedł do kuchenki, na której stała patelnia z gotową jajecznicą. - Na pewno jesteś głodny.

Nic nie odpowiedziałem blondynowi. Czułem się nieswojo przy w jego towarzystie. Przed oczami ciągle miałem sceny sprzed kilku godzin, kiedy to chłopak poprzez gorączkę robił rzeczy, których robić nie powinien.

- Wszystko w porządku Hunnie? - zapytała nagle Ji sięgając ręką do mojej głowy, by następnie przeczesać palcami zapewne rozczochrane włosy.
Drgnąłem lekko, wyrwany z zamyślenia, po czym spojrzałem na zatroskaną narzeczoną.
- Jasne. - przytaknąłem.

Luhan drżącymi dłońmi nałożył mi na talerz jajecznicy, po czym postawił ją na stole.
- Smacznego. - zażyczył ciemnooki, z nieco sztucznym, ale szerokim uśmiechem.

Kiwnąłem jedynie głową i usiadłem na krześle w ciszy zaczynając jeść śniadanie. Luhan usiadł naprzeciw mnie, patrząc dokładnie na moją twarz, jakby chciał wyczytać z niej, czy śniadanie mi smakuje. Jajecznica była dobra, idealnie przyprowiona. Normalnie pochwalił bym Chińczyka za dobrze przygotowane danie, niestety, tamten dzień był nieco inny.

Zjadłem ledwo połowę jajecznicy, po czym wstałem od stołu, rzuciłem szybkie ,,dziękuję" i opuściłem kuchnię, kierując się z powrotem do swojego pokoju.

Pierwsze, co zrobiłem po ponownym przekroczeniu progu przestrzennej, jasnej sypialni, to rzucenie się na duże łóżko i zatopienie twarzy w jednej z miękkich poduszek.

Byłem przytłoczony. Czułem się źle w towarzystwie brata mojej narzeczonej. W ogóle sama myśl o nim mnie przytłaczała, a widząc go w jednym pomieszczeniu z Jimin prawie dostałem zawału. Musiałem uciec z tego mieszkania i to jak najszybciej.

***

Leżałem na materacu nie wiem ile czasu, wracając co chwilę do wspomnień z minionej nocy. Moja umysłowa równowaga została zachwiana, a ten efekt nie powinien występować u przyszłego psychologa.

Drgnąłem nagle i podniosłem się błyskawicznie do góry, słysząc dźwięk otwierających się drzwi do pokoju. Bałem się, że Luhan postanowił zapytać czy wszystko ze mną w porządku, jednak odetchnąłem z ulgą widząc zamiast niego Jimin.

Brunetka uśmiechnęła się do mnie lekko, zamknęła cicho za sobą drzwi, po czym podeszła do łóżka i usiadła na jego brzegu. Patrzyłem na moją ukochaną, czując bolesne ukłucie w okolicach serca. Zaniedbałem ją przez te kilka dni skupiając się wyłącznie na jej bracie, a obiecałem Minnie, że cudownego pobytu w Chinach nie zapomni do końca życia.
Może jeszcze da się to wszystko naprawić?

- Jimin... - zacząłem niepewnie usadawiając się wygodniej na posłaniu.
- Coś się stało? - zapytała studentka.
- Nie. - zaprzeczyłem, szybko kręcąc głową. - Znaczy... Tak. - westchnąłem. - Wyjedźmy stąd.
- Co? - zmarszczyła się młodsza. - Chcesz już wracać do Korei? Tak szybko? Nie podoba ci się tu? - zaniepokoiła się ciemnowłosa.
- Nie. Nie chcę wyjeżdżać z Chin. Jeszcze nie. - wytłumaczyłem. - Chciałbym wyjechać stąd. Z tego domu. Wynajmijmy jakiś apartament w hotelu. - poprosiłem.
- Dlaczego? - zamrugała szybko zastanawiając się nad moimi słowami.
- Obiecałem ci cudowną wycieczkę do rodzinnego kraju, gdzie poznałbym twoją rodzinę, ale jak na razie cudownie nie jest. - westchnąłem. - Pomyślałem, że gdybyśmy wynajęli jakiś apartament w hotelu, pobyli sami, mógłbym to wszystko naprawić. - wyjaśniłem.

Jimin patrzyła na mnie przez chwilę z szokiem w mądrych oczach, jednak po chwili uśmiechnęła się ciepło i przysunęła bliżej opierając się lekko o moje ramię.

- Skoro tego sobie życzysz... Znam pewien niedrogi hotel nieopodal centrum Pekinu. - oznajmiła.
- Świetnie. - odwzajemniłem uśmiech dziewczyny.

Jeszcze nie wszystko stracone.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz