Rozdział 25 : Tylko nie płacz

5.2K 939 173
                                    

LUHAN

Patrzyłem oniemiały, jak Sehun opuszcza kuchnię. Byłem zdezorientowany, nie wiedziałem co się stało brunetowi, co spowodowało u niego takie, a nie inne zachowanie. Był nieobecny, zmieszany, oziębły.

Do tej pory Oh często się do mnie uśmiechał, rozmawiał ze mną, odnosił się do mnie z wyczuwalną na kilometr troską, a teraz? Teraz miałem wrażenie, jakbym wyrządził mu jakąś niewyobrażalną krzywdę, za którą ma do mnie żal.

Spojrzałem na praktycznie pełny talerz jajecznicy, który zostawił po sobie narzeczony mojej siostry. Dlaczego tak mało zjadł? Nie smakowało mu? Pewnie tak, skoro nawet nie pochwalił moich zdolności kulinarnych...

Niebawem kuchnię opuściła również Jimin, która akurat tamtego ranka postanowiła, w przeciwieństwie do swojego chłopaka, być dla mnie miła. Westchnąłem ciężko, wstałem od stołu i sprzątnąłem po Sehunie.

Wziąłem porcję leków, po czym ruszyłem do swojego pokoju. Tam podszedłem do szafy by przebrać się w ciepły sweter oraz rurki. Miałem zamiar iść na wykłady. Nie obchodziło mnie to, że nadal jestem chory.

Około ósmej trzydzieści wyszedłem z domu, ubrany jak na dziesięcio-stopniowy mróz. Zajęcia nie były ciekawe, szczególnie dlatego, iż Baekhyun postanowił sobie zrobić dzień wolny od studiów idąc w zamian do kosmetyczki.

Na zajęciach co chwilę kaszlałem w rękaw swetra, bądź smarkałem w chusteczki higieniczne, którymi wypełniona była praktycznie cała moja torba. Oczywiście nie obyło się bez uwag od wykładowców narzekających na przeszkadzanie im. Nie, żeby mnie to obchodziło. I tak niedługo już mnie tu nie będzie...

Dzień na studiach skończyłem około piętnastej, dzięki czemu po pół godziny jazdy miejskim autobusem dotarłem pod mój blok.
Wpisałem kod i wszedłem na klatkę schodową. Kilkadziesiąt stopni i znalazłem się przed drzwiami do mojego mieszkania.

Z cichym westchnieniem chwyciłem za srebrną klamkę naciskając ją i otwierając wrota do mojego domu. Zdążyłem tylko przekroczyć próg, a zaniemówiłem widząc w holu walizkę należącą do Jimin.

O co chodzi? Moja siostra wyjeżdża? Dlaczego? Pokłóciła się z Sehunem? Zostawia mi go? Mogę go sobie wziąć? Mogę zostać jego mężem? Mogę wyjechać z nim do Las Vegas i mieć hodowlę czekoladowych labradorów? Jimin, jak ja cię kocham!

Z uśmiechem nadziei na ustach i iskierkami w oczach zrzuciłem z ramienia torbę i zdjąłem z siebie płaszcz, po czym praktycznie wbiegłem w głąb mieszkania w poszukiwaniu bruneta. W kuchni go nie zastałem, w salonie też, a skoro tak, to musi być w swoim pokoju!

Ruszyłem w stronę odpowiedniej sypialni, w której drzwi ostrożnie zapukałem. Nie musiałem długo czekać, by usłyszeć wyraźne ,,proszę" należące co Koreańczyka.

Przygryzłem lekko dolną wargę i wszedłem do pomieszczenia, jednak to, co tam ujrzałem, kompletnie zrównało moje fantazje z ziemią.

Przy dębowej szafie znajdował się Sehun, który klęczał nad swoją walizką i w kompletnym skupieniu pakował do niej parę czarnych, dżinsowych spodni.
- Sehun...? - odezwałem się cicho.

Młodszy zamarł na chwilę słysząc mój wyraźnie drżący głos, jednak po chwili obrócił się w moją stronę i spojrzał na mnie z obojętnością w ciemnych oczach.
- Co się dzieje? Dlaczego się pakujesz? - zapytałem.
Chłopak Jimin zasunął zamek bagażu, po czym wstał z ziemi i sięgając ręką do swojej szyi, podrapał się po karku.
- Wyjeżdżamy. - oznajmił.

Rozchyliłem wargi, zszokowany wiadomością młodszego, nie mogąc z siebie nic wydusić. Jak to wyjeżdżają? Czyli nie pokłócili się z Jimin? Po prostu postanowili się wyprowadzić z mojego mieszkania?

- C...Co? Ale jak to? Mieliście zostać jeszcze kilka dni. - mówiłem, nie mogąc się otrząsnąć.
- Zostajemy w Chinach, ale nie zostajemy u ciebie. - powiadomił.

Wpatrywałem się w miedzianowłosego, próbując przyswoić sobie wszystkie informacje.
Dlaczego wyjeżdżają? Dlaczego Sehun wyjeżdża? Zrobiłem coś nie tak? Czy to sprawka Jimin? Może ona go namówiła do wyjazdu?

- Czemu? Coś jest nie tak? - pytałem.

Może nie podoba im się moje mieszkanie, albo nie odpowiadają posiłki, które przygotowywałem? A może chodzi o zachowanie moje i siostry? Dość często się kłóciliśmy.

- Nie. - pokręcił głową wyższy. - Wszystko w porządku. Po prostu postanowiliśmy z Minnie, że przeniesiemy się do hotelu. Nie chcemy korzystać z twojego domu za darmo. - wyjaśnił.
- Ale ja nie mam żadnego problemu żebyście tu byli. Naprawdę. Chodzi o te kłótnie z Jimin? Jeśli ci to tak bardzo przeszkadza, mogę przestać, będę dla niej nawet miły... - mówiłem, przyłapując się na tym, że mój ton stał się tak paniczny, jakbym zaczynał błagać studenta psychologii o pozostanie w moim domu.
- To nie chodzi o wasze kłótnie. - skrzywił się Oh. - Nie chcemy zawracać ci głowy.

Ale ja chcę, abyś zawracał mi głowę. Chcę, żebyś ciągle chodził po moim domu, żebyś nucił, śpiewał, hałasował uwalniając mnie od okrutnej, bolesnej ciszy. Chcę, byś codziennie rozmawiał ze mną, sprawiając, że nie jestem już samotny. Chcę, abyś czochrał w przyjemny sposób moje włosy, żebyś mnie pocieszał, przytulał. Chcę, byś zawracał mi głowę cały czas, bez przerwy.

Wziąłem głęboki wdech i odchyliłem na chwilę w tył głowę zamykając oczy. Starałem się uspokoić drżenia warg oraz napływające pod powieki łzy. Nie chciałem się rozklejać przy chłopaku będąc praktycznie pewnym, że tym razem nie pocieszyłby mnie.

Tylko nie płacz, Luhan...

- To naprawdę żaden problem... Zastanówcie się jeszcze. - poprosiłem ponownie zwracając wzrok na Azjatę.

Tylko nie płacz...

- Nie. - zaprzeczył młodszy. - Już postanowione. Zarezerwowałem pokój w hotelu, zaraz przyjedzie po mnie i Ji taksówka. - oznajmił biorąc do ręki walizkę.

Nie płacz...

Wpatrywałem się jeszcze przez chwilę w postać ciemnookiego, po czym bez słowa obróciłem się na pięcie i wybiegłem z pokoju narzeczeństwa.
Natychmiast skierowałem się do swojej sypialni, a gdy tylko zamknąłem za sobą z głośnych trzaskiem drzwi, nie dałem rady opanować swoich emocji zaczynając płakać niczym małe dziecko.

Zostawia mnie. Wyjeżdża z tak błahego powodu. Nie będę go już widzieć o poranku, nie będzie mnie witać lekkim "dzień dobry", nie będzie już rozmów, nie będzie jego czułych ramion, które będą mnie zamykać w ciepłym uścisku starając się pocieszyć.

Miałeś nie płakać...

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz