Rozdział 17 : Docinki i zmartwienia

5.8K 920 481
                                    

SEHUN

Śledziłem uważnie akcję filmu zapychając co chwilę swoje usta jedną z czekolad, które kupiłem na wieczór. Oglądanie horroru z Luhanem okazało się być bardzo przyjemną czynnością, a sam Chińczyk zdawał się być świetnym kompanem do seansów.

Szczerze powiedziawszy polubiłem Xiao. Był miły, zabawny i na swój sposób specyficznie inny od wszystkich osób, jakie do tej pory poznałem. Był delikatny niczym porcelanowa laleczka, którą w sumie przypominał z wyglądu. Do tego tak niewinny, że czasem miało się ochotę zamknąć go w swoich ramionach i chronić przed całym złem tego świata...

Moją uwagę od ekranizacji nagle odwróciło dość głośne naciśnięcie się klamki od drzwi do pokoju. Spojrzałem szeroko otwartymi oczami na otwierające się wrota, w których zaraz pojawiła się postać o białej twarzy, długich, czarnych włosach, ubrana w jasną tunikę. SAMARA MORGAN!!!

Wrzasnąłem przerażony na raz z Luhanem, który od razu rzucił się na mnie wtulając kurczowo w mój tors. Odruchowo objąłem jednym ramieniem mniejszego, a w drugą rękę chwyciłem różową poduszkę z podobizną jednego gościa z One Direction, którą z całej siły cisnąłem prosto w twarz zmory.

Samara krzyknęła zaskoczona, po czym padła jak kłoda na ziemię. Instynktownie objąłem również drugim ramieniem drżące ze strachu ciało Chińczyka, który wdrapał się mi na kolana. Jeśli będzie trzeba, mam zamiar go bronić własną piersią!

- Czy wyście do reszty powariowali?! Co wy odwalacie?! - wrzasnęła mniemana Samara, której głos wydawał mi się dziwnie znajomy.

Z lekkim zawahaniem zerknąłem jednym okiem na postrach z seansu. Kobieta wstała z podłogi i zaświecił w pokoju światło.

Na kolekcję pornoli, jakie Kai przetrzymuje w mojej szufladzie na skarpetki...
To nie Samara, to moja narzeczona!

- Chryste Panie i wszystkie narody tego świata... - złapałem się za serce. - Jimin, co ty odpierdalasz? Bawisz się w cosplay? - sapnąłem biorąc szybkie, głębokie wdechy.
- Co? - zmarszczyła nos Azjatka.
- Co ty masz na twarzy? - zapytałem czując wziąż walące o moje żebra serce.
- Maseczkę. - odpowiedziała brunetka.

Oj kochanie, coś ta maseczka niezbyt skutecznie poprawia twoją urodę...

- A ten strój, włosy? - wymieniłem.
- To twoja koszulka Sehun, a włosy niedawno myłam. - wyjaśniła. - Pytanie brzmi : co wy odpierdalacie?! - wskazała palcem na mnie i na Lu, który wciąż siedział mi na kolanach przyklejony do klatki piersiowej.

Zakasłałem dość głośno dając znak starszemu, aby ze mnie zszedł. Nasza pozycja była dość dwóznaczna, ale to nie nasza wina, że Minnie postanowiła się przebrać za potwora z horroru.

- Mówiłam, żebyś na niego uważał. Już się do ciebie klei. - przypomniała mi narzeczona patrząc na brata, który w końcu się ode mnie odsunął na bezpieczną odległość.
- Klei, to ci się ta gładź szpachlowa do twarzy, ale to nic złego siostrzyczko, wyglądasz z nią lepiej niż bez niej. - zapyskował Luhan, na co, nie powiem, mocno się zdziwiłem.
To Xiao jednak potrafi się postawić Jimin?
- Zamknij ryj, pedale, tobie nawet maseczka nie pomoże. Poza tym, myślisz, że się nie domyśliłam? - zapytała moja ukochana krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Czego, siostrzyczko? Opowiedz nam o swoim objawieniu. - powiedział starszy rozsiadając się wygodniej na łóżku.
- Przystawiasz się do Sehuna. Zagadujesz go. Chwalisz, prawisz komplementy, zwracasz na siebie uwagę i stroisz, jakbyś miał brać udział w wyborach miss. Myślisz, że nie widzę, że starasz się mi go odbić? - parsknęła.

Zamrugałem kilkakrotnie patrząc to na studentkę, to na blondyna. Zdziwiło mnie powiadomienie Jimin, która zaczęła zarzucać Luhanowi, że próbuje mnie jej odbić. Do tej pory nic takiego nie zauważyłem. Okej, może Chińczyk jest gejem, ale czy to znaczy, że od razu musiał obrać sobie moją osobę za swój ,,cel"? Nie. To niemożliwe. Przecież dobrze wie, że jestem hetero, a w dodatku za trzy miesiące biorę ślub z jego siostrą.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz