Rozdział 67 : Biblia, sława i kłopoty w raju

5.3K 913 497
                                    

BAEKHYUN

Naprawdę lubiłem pracę w Vivienne. W sumie nigdy dotychczas nie byłem tak zadowolony ze swojej pracy, jak z tej, którą miałem teraz. Lokal, w którym pełniłem funkcję kelnera, emanował ciepłem, był zadbany, przybywało do nas wielu klientów, personel był miły, a szef dobrze płacił.

Normalnie picuś glancuś... Gdyby nie pewien częsty gość.

- Kai. - Spojrzałem z niepokojem na pochylającego się nad stosem kartek Jongina, który był kompletnie pochłonięty czymś, czego nie potrafiłem rozgryźć.

Kim był naprawdę interesującym człowiekiem. Codziennie zadziwiał mnie swoim nietypowym charakterem, pomysłami, oraz filozofią życia. Raz zachowywał się jak idiota, a raz jak doktor House - niby pojeb, ale wciąż mądry.

Tak samo zadziwił mnie tamtego dnia, kiedy to przybył do Vivienne z samego rana. Nie miałem nic przeciwko robieniu przez niego notatek, ale zacząłem się niepokoić, gdy koleś wykonywał ową czynność przez godziny bez chwili przerwy. To zmusiło mnie, by w czasie lunchu przysiąść się do bruneta i sprawdzić, co też takiego ważnego pisze.

- Co ty właściwie odpierdzielasz? - zmarszczyłem brwi, krzyżując ręce na ziemnym blacie stolika.
- Piszę - odpowiedział w końcu, nadal nie przestając mazać długopisem w notatniku.
- To akurat widzę - fuknąłem. - Bardziej mnie interesuje to, co piszesz - oznajmiłem.

Już miałem sięgnąć po jedną z wielu leżących na blacie kartek, jednakże uniemożliwił mi to Kai, który nagle objął wszystkie zapiski rękoma i przyciągnął je do siebie. Ten psychol zdecydowanie potrzebował przerwy.

- Łapy z dala od moich dzieci - warknął.
- Ja nie mam łap, ja mam ręce! - upomniałem Koreańczyka. - A ty masz przegrzany mózg. Powinieneś odpocząć.
- Nie mogę. - Pokręcił szybko głową, wracając do pisania.
- Dlaczego? Co to wszystko ma niby być? Jakiś projekt, od którego zależą twoje studia? - starałem się domyślić.
- Od tego zależą losy wielu zbłąkanych ludzi - oznajmił.
- Co proszę? - zdziwiłem się.

W pewnym momencie Jongin zaprzestał pisania, podniósł na mnie wzrok, rozejrzał się niepewnie po lokalu, a następnie polecił gestem, abym pochylił się bardziej w jego stronę. Posłusznie wykonałem rozkaz starszego.

- Piszę książkę - szepnął.

Otworzyłem szerzej oczy. Kai pisze książę? No okej, ale sądząc po tym, iż od tego dzieła „Zależą losy wielu zbłąkanych ludzi", to już nie jest za bardzo okej.

- To ma być jakiś poradnik? - dopytywałem.
- Coś w tym stylu.
- Kai... - Westchnąłem. - Nie obraź się, ale twój... oryginalny pogląd na świat może niektórym ludziom bardziej zaszkodzić, niż pomóc - powiedziałem niezwykle delikatnie, nie chcąc urazić chłopaka.
- Baekkie, Baekkie. - Pokręcił głową. - To nie będzie jakiś tam sobie poradnik. To będzie biblia! - poinformował dumnie.

Niemalże zakrztusiłem się własną śliną na to powiadomienie. Kai i pisanie Biblii? Czy on właśnie tworzy swoją własną religię? Matko Boska, miej w opiece to zbłąkane dziecko!

- Kai, to chyba nie jest najlepszy pomysł. Religia to nie taki prosty temat. - Starałem się powstrzymać przyjaciela od ścigania przez księży i staruszek z blokowisk.
- Baekhyun. - Zaśmiał się wyższy. - B.I.B.L.I.A - przeliterował powoli.

Zmarszczyłem z dezorientacją brwi, patrząc jak niedouczony człowiek na geniusza. Albo to Kai jest idiotą, albo to ja nie nadążam za tokiem jego myślenia. Ale jakby się tak bardziej zastanowić, to czy ktokolwiek nadąża?

- B - Bardzo. I - intrygująca. B - biografia. L - lekko I - irracjonalnego. A - anonima - wyjaśnił spokojnie. - Piszę swoją biografię, która będzie zawierać moje przemyślenia na temat życia dojrzewającego człowieka o homoseksualnej orientacji. Może pomogę choćby kilku zagubionym osobom moim optymistycznym myśleniem - stwierdził, wzruszając ramionami.
- Kai. - Na moich ustach pojawił się łagodny uśmiech. - To... Bardzo ambitne - powiedziałem szczerze, będąc pod wrażeniem intencji Kima.
- Tak sądzisz? - ucieszył się ciemnoskóry. - To super. Na pierwszej stronie książki będą dedykacje, a wśród nich twoje imię. No bo to by było okropne, gdybym nie dedykował książki osobie, o której w sumie sporo napisałem.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz