Rozdział 26 : Trzymaj się

5.1K 935 139
                                    

LUHAN

Płakałem dość długo, siedząc pod zimną ścianą obok drewnianych drzwi. Starałem się tłumić histeryczny szloch w poduszce z Harry'm Stylesem, który służył za zaporę dźwiękową i gąbkę do łez w jednym.

Słuchałem, jak po mieszkaniu roznosił się głos mojej młodszej siostry, która poganiała Sehuna uprzedzając go, że zaraz pod blok przyjedzie taksówka mająca zawieźć parę do hotelu.

- Wyjeżdżamy! - krzyknęła Jimin, zapewne myśląc, że się z nimi pożegnam, jednak ja ani myślałem o wyjściu z pokoju i spojrzeniu jej, jak i Sehunowi w oczy.

Zacisnąłem mocniej palce na różowej poduszce, kuląc się na ziemi. Ciężko było mi przyjąć fakt, że zaraz brunet na dobre opuści moje mieszkanie i prawdopodobnie nigdy więcej go w nim nie zobaczę, chyba, że Jimin postanowi znów mnie z nim odwiedzić, zapraszając na... chrzciny?

Tak bardzo chciałem mieć Sehuna przy sobie, tylko dla mnie, choć wiedziałem, że byłoby to niezwykle samolubne. Chciałem, żeby znów przyszedł tu z reklamówką słodyczy, usiadł koło mnie i po prostu przytulił mówiąc, że będzie dobrze...
Ta, fajne marzenia. Aktualnie coraz bardziej się od nich oddalam.

W pewnym momencie usłyszałem czyjeś dość ciężkie kroki zbliżające się do mojego pokoju. Zadrżałem lekko, kiedy niezidentyfikowana osoba nagle zatrzymała się, jakby zaraz miała wejść do sypialni.

- Luhan...? - zapytał głos, który zdecydowanie nie należał do mojej siostry.

Sehun...

Podniosłem w górę głowę, zwracając swój wzrok na wejście. Mój Sehunnie przyszedł się pożegnać?

Odłożyłem powoli na bok poduszkę, która była już mokra od łez, po czym powoli wstałem i podszedłem do drzwi, o które ostrożnie się oparłem. Miałem dziwne wrażenie, że młodszy robił w tamtym momencie to samo.

- Hunnie! Taksówka już czeka, pośpiesz się! - krzyknęła Jimin, czemu zawtórowało ciężkie westchnienie ze strony Koreańczyka.

Pociągnąłem bezgłośnie nosem przygryzając wargę. Chciałem otworzyć drzwi, wpaść w ramiona Huna i nigdy go nie puszczać. Potrzebowałem go. Jego głosu, rad, uśmiechów, gestów, ciepła, wszystkiego.

- Muszę iść. - szepnął w końcu miedzianowłosy, a ja wiedziałem, że jego słowa skierowane były w stronę mojej osoby, jakby wiedział o tym, że go słucham. - Trzymaj się, Lu...

Sięgnąłem ręką do srebrnej klamki, chcąc ją nacisnąć, przedrzeć się przez dzielącą mnie z wyższym zaporę i błagać studenta, by mnie nie opuszczał, jednak nie zrealizowałem tego słysząc, iż Oh odsunął się od drzwi i bez słowa odszedł w stronę wyjścia z mieszkania.

Nasłuchiwałem w milczeniu, jak ktoś trzasnął głośno drzwiami frontowymi, co oznaczało, że narzeczeństwo wyszło z mojego domu.

- Pa, Sehun... - szepnąłem, mimo faktu, że byłem sam i nikt mnie nie słuchał.

Kolejną wykonaną przeze mnie czynnością, było zatelefonowanie z płaczem do Baekhyuna. Mój kochany kuzyn przyjechał po zaledwie piętnastu minutach, od razu wpadając do mojego pokoju i zamykając mnie w szczelnym uścisku swoich wątłych rąk. Albo naprawdę mocno mnie kocha, albo po prostu nie ma życia, tak, jak ja.

- Wyprowadzili się, rozumiesz? Do hotelu. - skomlałem, wtulając się w ramię chłopaka i płacząc. - A niedługo i tak wrócą do Korei.
- Aish... - syknął Byun prowadząc mnie na łóżko, na którym usiadł wraz ze mną, wciąż mnie przytulając. - To sprawka tej żmii, mogę sobie dać rękę uciąć. Niech ja ją tylko dorwę... - warknął młodszy.

Słowa kuzyna jednak wcale nie poprawiły mojego humoru. Zamiast tego wyobraziłem sobie Sehuna wraz z Jimin, szczęśliwych, spacerujących po Pekinie i planujących szczegóły ślubu, który miał się odbyć za trzy miesiące. Przez to zacząłem jeszcze bardziej ryczeć.

- Nie płacz, Lu... - westchnął Baekhyun, zaczynając gładzić palcami moje włosy. - Nie warto.
- A... a co, jeśli ona powiedziała mu o mnie jakieś okropne rzeczy? Co jak on mnie już nie lubi? - płakałem.

Co ja mówię? Jeśli Ji mówiła Sehunowi o mnie, to na pewno tylko najgorsze informacje. Pogrążanie mnie było jednym z jej ulubionych czynności życiowych.

- Sehun jest mądry, wie swoje. - zapewnił młodszy - Będzie dobrze, zobaczysz. Pamietaj, że niedługo czeka nas niezapomniana przygoda w Korei. Może poznasz tam jakiegoś fajnego kolesia, który jest gejem i nie jest zajęty...
- Ale ja nie chcę żadnego kolesia! - zaszlochałem, dławiąc się łzami. - Ja chcę Sehuna!
- No dobrze, dobrze. - westchnął student. - W takim razie będą nam potrzebne do mojej ojczyzny dwa worki po ziemniakach, porządny sznur, taśma, środki odurzające, mieszkanie z grubymi ścianami i torba słodyczy. - wyliczył.

Roześmiałem się głośno, słysząc poważny ton, w który młodszy kuzyn zdołał wplątać żartobliwą treść słów. Co jak co, ale Baekhyun potrafił pocieszać nawet w najtrudniejszych chwilach, wyskakując ze swoim optymizmem. Zawsze mogłem na niego liczyć.

- Jak ja cię kocham, Baek... - zaśmiałem się przez łzy.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz