Rozdział 54 : Raz na jakiś czas

5.7K 964 1K
                                    

SEHUN

- Weź te giry ze stołu - warknąłem na Kaia trzymającego nogi na blacie stolika, na którym stały przekąski oraz alkohole przygotowane na wieczór. 
- Zluzuj rurki, Sehun, bo nie dasz rady dzieci spłodzić - ostrzegł Kai, podkulając nogi, dzięki czemu mogłem przejść z Luhanem na wolne miejsce na sofie.
- Już nie musi, bo Jimin Srimin spierdoliła i Huna wolnego zostawiła! - zaśpiewał Park, po czym przybił zgodną piątkę wraz z mulatem, tuż nad głową siedzącego między nimi Baekhyuna.

Zmierzyłem przyjaciół mroźnym spojrzeniem, ponieważ to nie była ich pierwsza rymowanka, od kiedy zerwałem z siostrą Luhana, by po chwili w końcu dojść z blondynem do wolnego miejsca.

Mebel był ogólnie duży, dlatego spokojnie zmieścili się na nim, licząc od lewej strony, Chanyeol, Baekhyun, Kai, Xiumin oraz Luhan. Ostatnie, nieco już za ciasne miejsce zostało dla mnie, ponieważ fotel oraz pufa zostały zajęte przez szefa baru i Kyungsoo, a specjalnie nie miałem ochoty siedzieć na podłodze. E tam, wcisnę się!

Siadając na kanapie, musiałem unieść na chwilę ręce w górę, by się zmieścić. Co jak co, ale w ramionach miałem z pół metra... Żachnąłem pod nosem, nie mogąc opuścić rąk w dół, bo gdybym to zrobił, jedna z nich wylądowałaby na podłokietniku, a druga na Luhanie, a to mogłoby wyglądać dwuznacznie. W końcu jednak ułożyłem rękę na oparciu kanapy za Xiao. Ujdzie.

- Zaczyna się! - krzyknął z ekscytacją Suho, potrząsając miską z popcornem, którą trzymał w rękach, tym samym wysypując trochę jej zawartości na podłogę.

Całe towarzystwo nagle ucichło, patrząc na zawodników ustawiających się w odpowiednich pozycjach na zielonej murawie. Znów grała moja i Luhana ulubiona drużyna - FC Barcelona. Ach, aż wracają wspomnienia z wizyty w Chinach.

Czas na oglądaniu meczu leciał nam niezwykle szybko. Ogólnie mało kto się odzywał, nie licząc komentowania strategii gry zawodników, przez niektórych gości wraz z komentatorem.

- Po kilku akcjach Barcelony szybki atak Atletico. Podanie do Torresa... Gol! Hiszpan bezlitośnie wykorzystuje podanie od Koke i trafia między nogami Ter Stegena! W dwudziestej czwartej minucie Atletico prowadzi z Barceloną! - krzyczał głos w telewizorze.

Westchnęliśmy wszyscy naraz z rozczarowaniem. Cóż, nie zawsze Barca jest najlepsza, ma lepsze, ale i gorsze chwile. Mimo to postanowiłem wciąż kibicować Messiemu. Jeszcze się poprawią!

- Barcelona dotychczas stworzyła sobie wiele sytuacji, jednak żadnej nie mogła wykorzystać, ale przerwijmy, bo Duma Katalonii w natarciu... Neymar, świetna klepka w obrębie pola karnego, przerzut do Messiego! Broni Oblak! - nawijał komentator.
- Dawaj, skarbie, jeszcze trochę, tak! TAK! - darł się do plazmy Jongin, niemalże podskakując do sufitu salonu.
- I Suarez! Bramka dla Barcelony! W sześćdziesiątej trzeciej minucie mamy wyrównanie!

Chłopaki zaczęli krzyczeć, wstając i wskakując na siebie nawzajem oraz ściskając ze szczęścia. Ja też poczułem taką potrzebę, by rozładować nadmiar pozytywnych emocji i pokazać moją radość, a jedyną osobą, którą akurat miałem pod ręką, był Luhan.

Obróciłem się przodem do blondyna, otwierając swoje ramiona, na co Lu uśmiechnął się szeroko. Kelner już miał się do mnie przytulić, wyciągając w moją stronę swoje chude ręce... gdy nagle ni stąd, ni zowąd wyrósł między nami Kim Minseok, który objął w pasie Lu, przytulając go do siebie ciasno.

Patrzyłem na całą tę scenę z totalnym mindfuckiem. Xiumin się właśnie wpieprzył pomiędzy mnie i Luhana, a to nie był pierwszy raz z tego, co zauważyłem! Nie dość, że w barze, to jeszcze w moim domu?! Przystopuj, Xiu!

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz