Rozdział 57 : Będę czekał

5K 935 453
                                    

LUHAN

Stałem przed lustrem w łazience, uśmiechając się do swojego odbicia w zaparowanym zwierciadle jak głupi do sera, poprawiając o wiele za dużą, jak na mnie, koszulkę należącą do Sehuna.

Dlaczego się tak cieszyłem? Bo właśnie wygrałem życie! Znajdowałem się w domu Oh Sehuna, pachniałem jak Oh Sehun ze względu na użycie jego żelu pod prysznic, miałem na sobie ciuchy Oh Sehuna, a niedługo miałem spać w jego łóżku! Czy to nie jest cudowne?

Tak, wiem, nie wypadało mi cieszyć się jak idiota, kiedy mój kuzyn cierpiał ze złamanym sercem, ale co poradzić, że noszenie na sobie bordowej koszulki i granatowych szortów studenta psychologii sprawiało mi tyle radości?

Wziąłem głęboki wdech na uspokojenie, po raz ostatni obejrzałem się w lustrze i gasząc za sobą światło, opuściłem łazienkę, kierując się korytarzem z powrotem do sypialni Sehuna, po drodze zawiadamiając gospodarza, iż toaleta jest już wolna.

***

Siedziałem na łóżku Koreańczyka, owinięty szczelnie kocem, dygocząc niczym torebkowy piesek i co chwilę piszcząc niezbyt męsko, przez grzmoty i pioruny, które zdawały się w ogóle nie ustawać.

Tak. Bałem się burzy, nie mogłem przez nią spać, a gdyby tego było mało, mój kuzyn wykończony ciężkim dniem zostawił mnie samego, samemu odpływając do bezpiecznej krainy snów.

Sapnąłem pod nosem, patrząc na śpiącego obok Byuna. Westchnąłem ciężko. Może jak się do niego przytulę, jakoś uda mi się zasnąć?

- Baekkie? - podjąłem się, szturchając lekko śpiącego na plecach chłopaka, jednakże ten ani drgnął. - Baekhyun - kontynuowałem, na co młodszy tym razem zamruczał coś niezrozumiale pod nosem. - Bekon? - i w tamtym momencie Baek, tak, jakby usłyszał znienawidzone przez niego przezwisko, obrócił się na bok, twarzą do mnie, by z całej siły pchnąć mnie nogami, spychając przy tym z łóżka.

Jęknąłem żałośnie, kiedy moje ciało zetknęło się z zimnymi panelami. Musiałem chwilę poleżeć na podłodze, zanim podniosłem się w górę niczym poparzony, słysząc kolejny przeraźliwy grzmot.

Przyłożyłem dłonie do uszu, zamykając oczy. Byłem przerażony. Nienawidziłem być w taką pogodę sam, a tym razem Baek nie mógł mnie do siebie przygarnąć i opieprzyć, że zachowuję się jak baba, głaszcząc po plecach.

Ale... jest w tym domu jeszcze jedna osoba, na którą zawsze mogę liczyć, która nigdy mnie nie odrzuci, która swoim głosem potrafi mnie uspokoić, nawet gdy siedzę zapłakany na swoim łóżku, pogrążony słowami siostry – Sehun.

Otworzyłem na chwilę oczy, niestety szybko tego pożałowałem, widząc kolejny błysk w oknie. Zadrżałem, po czym bez zastanawiania się, czy Oh śpi, pobiegłem do salonu, zatrzymując się w progu pomieszczenia.

Wziąłem głęboki wdech, patrząc na zaciemniony pokój, aż w końcu odnalazłem wzrokiem leżącą na kanapie postać. Znów błysnęło, a salon przez chwilę został oświetlony przez piorun, tak, jak ja, sądząc po tym, iż Oh skierował na mnie swoje spojrzenie. Teraz już nie było odwrotu.

- Sehun - powiedziałem cicho, spuszczając głowę w dół.
- Lu? - zapytał dla pewności brunet.
- Ymm... Przepraszam, jeśli cię obudziłem - wydukałem speszony. - Ale... - Zacinałem się ciągle.

Jęknąłem w myślach, czując, jak moje policzki stają się różowe. Boże, Luhan, jak ty się pogrążasz. Co ty chcesz mu niby powiedzieć? Że się boisz i potrzebujesz jego towarzystwa?

- Chodzi o to, że ja - zacząłem, lecz chwilę później zobaczyłem kolejny błysk, przez który po raz drugi zamknąłem oczy, kuląc się lekko.
- Chodzi o to, że boisz się burzy? - dokończył za mnie młodszy.

Otworzyłem zaskoczony oczy, patrząc na podnoszącego się do pozycji siedzącej Koreańczyka, po czym powoli pokiwałem głową, przeklinając w duchu swoją fobię.

- Przepraszam - westchnąłem. - Baekhyun śpi jak zabity, nie mogłem go obudzić ani nic, nie mogę też zasnąć, boję się - wytłumaczyłem.
- W porządku. Mogę ci potowarzyszyć, jeśli w ten sposób poczujesz się lepiej - oznajmił Sehun, wskazując na wolne obok siebie miejsce. - Wskakuj. - Uniósł do góry koc, którym był przykryty.

Uśmiechnąłem się z ulgą, podchodząc do kanapy i wdrapałem się na mebel, siadając obok studenta. Otarłem się nieznacznie jednym ramieniem o to jego. Ciepło...

- Na pewno ci nie przeszkadzam? Pewnie jesteś śpiący. Przepraszam - mówiłem.
- Nie - zaprzeczył spokojnie. - Lubię twoje towarzystwo - odparł, przykrywając moje nogi kocem.

Lubi moje towarzystwo...

Westchnąłem, ucieszony tą informacją. Siedziałem chwilę spokojnie, wsłuchując się w krople deszczu pomieszane z naszymi oddechami, gdy nagle znów usłyszałem grzmot.

Wydałem z siebie stłumiony krzyk, odruchowo przytulając się do ramienia Oh i chowając w nim twarz. Niech ta burza już minie, błagam...

- Hej, nie bój się... - Usłyszałem nad sobą ciepły głos młodszego. - To tylko burza, wyładowania atmosferyczne.
- Ale i tak są straszne - odpowiedziałem, nie cofając się od wyższego ze względu na strach.

Sehun zaśmiał się cicho, widocznie nie mogąc się powstrzymać. Już miałem się cofać, speszony jego chichotem, jednak powstrzymało mnie od tego ramię chłopaka, które objęło ostrożnie moją osobę.

Moje usta w mgnieniu oka rozciągnęły się w uśmiechu. Boże, jakie to było przyjemne. Nie dość, że barman tak czule mnie traktował, to w dodatku był ciepły i ładnie pachniał.

Za sprawą małego przypływu odwagi, bardzo niepewnie i powoli przytuliłem się do klatki piersiowej bruneta, modląc się jednocześnie w myślach, by Oh mnie nie odepchnął. Na szczęście nic takiego nie miało miejsca.

- Dziękuję - szepnąłem w pewnym momencie.
- To nic takiego - odpowiedział, lekko pocierając palcami moje ramię.
- Sehun. - Zadarłem do góry głowę, patrząc na Oh. - Czego ty się boisz? Na razie, tylko ja pokazuje swoje słabości. A ty? - zapytałem.
- Czego się boję? - zastanowił się przez chwilę, biorąc głęboki wdech. - Samotności - odpowiedział, wciąż patrząc w moje oczy.

Zacisnąłem palce na materiale bluzki Huna. Ja bym cię nigdy nie zostawił, Sehun. Zawsze byłbym przy tobie, mógłbyś na mnie liczyć dzień i noc. Zawsze. Nie pozwoliłbym, żebyś był samotny...

- Musi być ci ciężko po zerwaniu z Jimin.
- Nie jest tak ciężko, jak tuż po zerwaniu, ale wciąż boli mnie to, że nie była ze mną szczera, że mnie zdradziła - wyznał. - Na szczęście mam przy sobie ludzi, którzy nie pozwolili mi upaść. Dzięki nim nie odczuwam samotności... Ty jesteś jedną z takich osób, Lu - dodał o wiele ciszej.
- Sehun... Nie pozwolę, byś był sam - powiedziałem.

Nie, nie wiedziałem, czy mogę mu mówić coś takiego, ale było już za późno, by cofać swoje słowa. Ponadto, wcale nie chciałem ich cofać. Chciałem, aby Sehun wiedział, że ma mnie...

- Dziękuję - szepnął z uśmiechem.

Wpatrywałem się chwilę w błyszczące tęczówki młodszego, nie mogąc oderwać od nich wzroku. Kocham cię, Sehun. Chciałbym, żebyś o tym wiedział i chciałbym słyszeć to samo od ciebie. Wiem, że w tym momencie jest to niemożliwe, ale nie martw się. Ja zaczekam. Będę czekał tyle, ile trzeba...

W pewnym momencie moje oczy powiększyły się gwałtownie, gdy zorientowałem się, że twarz Sehuna jest coraz bliżej mojej, a jego powieki powoli opadają w dół.

Zamarłem, nie wiedząc, co się dzieje. Czy on właśnie...? O Boże, on zaraz mnie pocałuje.
Tak! Błagam! Zrób to!

Wstrzymałem oddech, zamknąłem oczy i uformowałem usta w delikatny dzióbek, gdy dzieliły nas jedynie milimetry, przygotowując się na to, co za chwilę miało nastąpić...

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz