Rozdział 7 : Barcelona

6.7K 932 664
                                    

LUHAN

Gdy tylko wszedłem do swojej sypialni, od razu rzuciłem się na miękkie łóżko, zatapiając twarz w różowej poduszce z podobizną Harry'ego Stylesa z One Direction.
Nie wnikajcie, dostałem ją rok temu na urodziny od Baeka...

Jakim idiotą trzeba być, aby nie zakluczyć drzwi do łazienki, gdy bierze się prysznic? Ale mój idiotyzm to i tak było nic w porównaniu do tego, że Sehun widział mnie nago. Kompletna kompromitacja. Jeszcze to moje kościste ciało. Zero mięśni. Co za wstyd. Nie wyjdę z mojego schronu Anty-Sehunowego do końca jego wizyty w moim domu.

Obróciłem się z cichym westchnieniem na plecy i wbiłem wzrok w sufit. Leżałem tak jakieś piętnaście minut, dopóki nie usłyszałem dobiegającego zza ściany nagłego jęku mojej młodszej siostry.

W mgnieniu oka dźwignąłem się do pozycji siedzącej i zmarszczyłem brwi, zastanawiając się czy brak seksu od kilku miesięcy działa mi na psychikę, czy oni naprawdę...

- Ach! Sehun! - Po pokoju rozbrzmiał podniecony głos Chinki.
- Jasna cholera! - przekląłem głośno, odchylając do tyłu głowę.

Nie! Nie zamierzałem słuchać całą noc odgłosów godowych studentki.
Wstałem z łóżka, powtarzając pod nosem wiązankę pod adresem brunetki. Chwyciłem za Harry'ego oraz biały koc, po czym z wściekłością opuściłem swój pokój.

Poczłapałem do salonu, najbardziej oddalonego miejsca od pomieszczenia, które zajmowali zakochani. W sumie się dobrze dobrali. Nazwisko mężczyzny nawet pasowało do mojej siostry, a szczególnie do dźwięków jakie w tamtej chwili wydawała.

Zrezygnowany położyłem się na szarej kanapie, przykryłem kocykiem i przytuliłem do różowej poduszki. Najdroższy Harry, tylko ty mi pozostałeś. Oprócz słodyczy...

Po krótkiej chwili, zasnąłem na niewygodnej, zimnej kanapie rozżalając się nad życiem singla, które prowadziłem.

***

Rano obudziłem się bardzo wcześnie, przywitany wpadającymi przez okno rażącymi promieniami złocistego słońca. Ziewnąłem cicho przecierając wierzchem dłoni zlepione resztką snu powieki, wstałem z mebla, po czym poszedłem do kuchni.
Chcę herbaty... i żelków.

Wyjąłem z szafki opakowanie z żółtą Lipton w zamiarze zaparzenia sobie gorącego napoju, gdy nagle poczułem na swoim karku czyjś wzrok. Instynktownie odwróciłem się do tyłu.

W drzwiach kuchni stanął Sehun. Nie taki sobie zwykły, elegancki Sehun z wczoraj. Nie. Ten Sehun wyglądał, jakby właśnie przebiegł olimpijski maraton, przepłynął kajakiem Bałtyk, zdobył Everest, a na koniec spieprzył zgrai Syryjskich uchodźców. Innymi słowy, Sehun wyglądał jak siedem nieszczęść.

- Dzień dobry - mruknął młodszy, powłuczając nogami do stołu, przy którym zaraz usiadł.
- Hej - odpowiedziałem patrząc niepewnie na bruneta.

Głowa Koreańczyka zwisała w dole, jego włosy były ułożone w kompletnym nieładzie, a duży dekolt bluzki odsłaniał barki mężczyzny, na których zauważyłem... ślady po paznokciach!

No ja chyba zapierdolę moją siostrę! Jak można zbeszczeszczać tak piękne dzieło matki natury pod postacią owego mężczyzny?! Niech tylko ja ją spotkam, a nie zawaham sie użyć cążek!

- Marnie wyglądasz - skomentowałem wygląd narzeczonego Jimin, opierając się plecami o kuchenny blat.
- I tak się czuję. - Zaśmiał się cicho miedzianowłosy.
- Moja siostra? - zapytałem, choć dobrze znałem odpowiedź.
- Yhym - mruknął.

Westchnąłem cicho wyjmując z szafki pierwsza lepszą szklankę i nalałem do niej wody z kranu. Jakimś cudem w tamtej chwili kompletnie nie myślałem o skomponowaniu się przed Sehunem, które zaszło dzień wcześniej.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz