Rozdział 36 : Uśmiechnij się

5.8K 936 491
                                    

LUHAN

Tak, jak chyba w każdej pracy, w końcu nadszedł czas na przerwę, którą postanowiłem spędzić na zewnątrz. Udałem się na drewnianą, małą ławkę, która stała przed lokalem. Pogoda była piękna, a popołudniowe słońce w przyjemny sposób łaskotało moją skórę.

Rozglądałem się po okolicy, patrząc na wysokie budynki i ulicę, po której pędziły samochody oraz przechodniów niemających czasu, by choć na chwilę się zatrzymać i dostrzec piękno mijającego dnia.

W pewnym momencie przez moje myśli przemknęła osoba zwykle stojąca za barem w Vivienne. Albo mi się wydawało, albo Sehun przestał mnie tak strasznie unikać, co szczerze mnie cieszyło. Ciekawe tylko co spowodowało tę nagłą zmianę. Jakieś oświecenie we śnie czy co?

- Można się dosiąść? - Usłyszałem nagle głos, który dobrze znałem.

Nie, żeby coś, ale tak jakby w tamtej chwili poczułem, jak moim ciałem szarpie dreszcz, kiedy Sehun, który pojawił się za mną nie wiadomo skąd, chuchnął na moje ucho. Nic nie poradzę na to, że przy nim moje ciało przestawało normalnie funkcjonować...

Nie można też zapomnieć o niezbyt męskim krzyku, cudownym uniknięciu spadnięcia z drewnianej ławeczki oraz, jak się można było spodziewać, pojawieniu się na moich policzkach piekących rumieńców.

- Sehun! - pisnąłem, obracając się w stronę bruneta. - Ale mnie przestraszyłeś... - sapnąłem, starając się uspokoić oddech. - Jasne, siadaj.

Oh obszedł zwinnie ławkę i usiadł obok mnie z towarzyszącym temu westchnieniem ulgi. Młodszy przyniósł ze sobą batona oraz kanapkę, którą po chwili wyjął z woreczka i bez słowa zaczął konsumować.

- Smacznego - zażyczyłem, na co wyższy pokiwał w podzięce głową.

Patrzyłem przez chwilę w milczeniu, jak narzeczony mojej siostry je kanapkę, jednak szybko odwróciłem wzrok, orientując się, że nie wypada się tak na kogoś gapić.

- Jak się podoba w nowej pracy? - postanowił zagadać miedzianowłosy, gdy przełknął pierwszego gryza kanapki.

- Jest cudownie. Cieszę się, że tu trafiłem. - Uśmiechnąłem się, znów spoglądając na Koreańczyka. - Ludzie są tutaj świetni - dodałem, zaczynając bawić się swoimi palcami.
- Najlepsi - poprawił. - Mamy najlepszego kucharza w całej Korei, najporządniejszego szefa i od dwóch dni nowych kelnerów.
- Racja - przytaknąłem - Kyungsoo jest bardzo miły, Suho tak samo. Xiumin też, ciągle mi pomaga i jest naprawdę miły - oznajmiłem, a po chwili uniosłem brwi, widząc, jak mimika twarzy barmana nagle się zmieniła.

Miałem dziwne wrażenie, że kiedy wspomniałem o Minseoku, Sehun lekko zmarszczył brwi, jakby się nad czymś zaczął intensywnie zastanawiać, jednak postanowiłem to zignorować. Pewnie mi się tylko wydawało...

- Jedyne, na co można narzekać to niektórzy klienci - powiedział młodszy, po czym wziął w usta kolejnego kęsa kanapki i zamruczał niczym rasowy kot.

Zaśmiałem się cicho, przysłaniając usta dłonią na widok błogiego wyrazu twarzy mojego towarzysza, zupełnie, jakby natrafił w kanapce na swój ulubiony składnik. Słodki...

- Klienci... - Zastanowiłem się przez chwilę. - Czasem mnie zaczepiają. Nie bardzo się z tym dobrze czuję i nie do końca sobie z tym radzę - westchnąłem.
- Hmmm... - mruknął Oh, przełykając jedzenie. - Albo możesz ich ignorować, albo postraszyć ich Kyungsoo. Jego każdy zna i każdy się boi - stwierdził. - Oprócz jednej osoby.
- Nie trzeba, Xiumin mi z nimi pomaga - powiadomiłem. - Jaka to osoba? - zaciekawiłem się.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz