Rozdział 16 : Samara Morgan

6.5K 971 583
                                    

LUHAN

- Głupia menda. Dlaczego nie widzisz, że brat Chonga jest o wiele lepszy? - wychlipiałem przytulając się do różowej poduszki, która służyła za gąbkę do łez.

Tak, mój wieczór z koreańskimi dramami właśnie osiągał swój punkt kulminacyjny, jednak wciąż nie miałem herbaty, żelków i Sehuna, których tak nieubłagalnie potrzebowałem.
- Dlaczego nikt nigdy nie zauważa tych fajnych... - jęknąłem załamany.

Rozpaczałbym zapewne do rana nad moim ulubionym, tragicznym bohaterem serialu, gdyby nie nagły dźwięk trzaśnięcia drzwiami frontowymi, który rozniósł się hukiem po mieszkaniu. Wrócili...

Szybko wytarłem mokre od łez policzki rękawem bluzy, na wypadek, gdyby Jimin lub Oh postanowili mnie odwiedzić, w co i tak szczerze wątpiłem.

Nie minęło wiele czasu, gdy do moich uszu dobiegł drugi trzask. Co jest? Wrócili do domu osobno? Dlaczego? Pokłócili się? Jak tak, to zajebiście! Tym szybciej zrobię z mojego modela z gazetki geja!

Drgnąłem w pewnym momencie wystraszony przez wszczęcie przez kogoś prób dobicia się do mojej sypialni.
Zdezorientowany odłożyłem na pościel laptop, po czym wstałem z łóżka, aby wpuścić do środka przybysza.

Trudno sobie wyobrazić, jak bardzo byłem zszokowany otwierając drzwi wysokiemu brunetowi, trzymającemu w jednej ręce reklamówkę, a w drugiej tacę z herbatą.

- Sehun? - zapytałem szybko mrugając, jakbym nie wierzył własnym oczom.
- Cześć... - uśmiechnął się lekko Koreańczyk. - Można wejść? - zapytał.
- T...Tak! Jasne. - odpowiedziałem i natychmiast wziąłem od studenta tacę, by jakoś go odciążyć.
- Dzięki. - westchnął z ulgą młodszy, jednak zaraz jego wyraz twarzy się zmienił z wesołego na zaniepokojony. - Coś się stało? Płakałeś. - zauważył pochylając się lekko, by móc przyjrzeć się zapewne mojej czerwonej od wcześniej wylewanych przy dramie łez twarzy.
- Nie, nic. - odpowiedziałem kręcąc głową.
Tak bardzo spostrzegawczy...
- Potrzebujesz czegoś? - zapytałem patrząc na narzeczonego mojej siostry.

Przesunąłem się nieco w bok, by młodszy mógł wejść do pokoju, w którym z resztą mógłby i zamieszkać. I w moim łóżku też mógłby zamieszkać. W ogóle, to nawet powinien.

- Yyy... Nie. Właściwie... przyszedłem do ciebie po prostu pogadać... i co nieco przekąsić. - odparł potrząsając reklamówką wypełnioną ,,czymś". - Z ostatniego oglądania meczu zauważyłem, że lubisz słodycze, więc poszedłem do sklepu, aby kupić mały zapas na wieczór. - powiedział.

Na Świętej pamięci Jana Matejkę. Mój nowy patron zajebiście się spisuje! Vinci, mój artystyczny mistrzu, trzymaj tak dalej, a wybuduję ci ołtarzyk.

Sehun był taki kochany! Chciał ze mną rozmawiać i jeszcze kupił dla mnie słodycze. Całą reklamówkę słodyczy! Tylko dla mnie! Nie dla Jimin, dla mnie! Ha! 2:0, szmato!

- Usiądź. - wskazałem z uśmiechem ruchem ręki na łóżko.

Azjata kiwnął głową, po czym podszedł do mebla i usiadł na miękkim materacu kładąc obok siebie reklamówkę z łakociami. Sam niebawem zająłem swoje miejsce na pościeli, jednak w odpowiedniej odległości od Oh, żeby nic sobie nie pomyślał. Teraz mimo wszystko muszę trochę bardziej uważać przez ostatni wyskok Jimin.

Podkuliłem nogi i w ciszy obserwowałem, jak młodszy zaczyna grzebać w słodyczach, po czym wyjmuje... żelki! Kumacie?! Żelki! Tak bardzo, jak prosiłem o herbatę, żelki i Sehuna, tak też to dostałem! Vinci! Dostaniesz jeszcze do tego ołtarzyku ofiarę w postaci mojej wkurzającej siostry!

- To jak minęła rozmowa z ojcem? - zapytał w końcu otwierając paczkę słodyczy tym samym wyrywając mnie z zamyślenia.
Westchnąłem cicho opuszczając wzrok. Czas na tą mniej przyjemną część wieczoru.
- Cóż, dowiedziałem się, że moja siostra od zawsze była lepszym dzieckiem, któremu spokojnie rodzice mogą ufać, a ja znów ich wkrótce zawiodę. - zaśmiałem się smutno. - I chyba mają rację...
- Nie możesz wszystkiego brać tak do serca. Musisz znać swoją wartość. - powiedział ciemnooki patrząc na mnie uważnie.
- Skąd ja mam ją znać? - spojrzałem na młodszego. - Nie mogę znaleźć pracy. Na uczelni ludzie robią ze mną co chcą. Rodzice mnie nie szanują, siostra też. Skąd mam znać swoją wartość? - spytałem obejmując rękoma kolana.
- Hej, jesteś na architekturze, to kierunek dla ludzi z talentem. Na pewno umiesz rysować. Jesteś artystą, a z tego co wiem, artyści mają najpiękniejsze dusze. Nawet nie wiesz jak wiele jesteś wart. - oznajmił pukając mnie palcem wskazującym w policzek.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz