Rozdział 59 : Naleśniki z nutellą i wyznaniem

6.5K 983 658
                                    

SEHUN

Obudziłem się nad ranem, kiedy ciepłe promienie słońca wpadały do salonu, rozświetlając pozyskane po długiej burzy krople deszczu na oknach.

Ziewnąłem głośno, chcąc się przeciągnąć na kanapie, po twardym śnie, gdy w pewnym momencie poczułem, jak coś dość dużych rozmiarów przywiera do mojego boku i torsu.

Spojrzałem spod jeszcze przymkniętych powiek nieco w dół i praktycznie od razu wyłupiłem oczy na widok śpiącego przy mnie Luhana, którego głowa i jedna ręka spoczywały na mojej klatce piersiowej.

Westchnąłem cicho, a na moich ustach pojawił się delikatny uśmiech. Przez chwilę miałem nawet déjà vu. Było zupełnie, jak w moim śnie, który miał miejsce jakiś czas temu. Aish, tylko żeby to rzeczywiście nie okazał się znów sen.

Wziąłem głęboki wdech, po czym odważyłem się powoli sięgnąć ręką do głowy starszego, aby odgarnąć z jego oczu kilka niesfornych, złotych kosmyków. Zaśmiałem się cicho. Jakim cudem Luhan nawet z samego rana wyglądał tak cudownie?

Drgnąłem lekko, kiedy blondyn nagle zmarszczył nos, od razu cofając rękę. Przyglądałem się z zainteresowaniem, jak Xiao wybudza się ze snu, zaczynając szybko mrugać, aż kompletnie nie otworzył oczu, a jego spojrzenie nie zatrzymało się na mojej osobie.

- Dzień dobry - przywitał się cicho Chińczyk, powoli podnosząc z mojego torsu.
- Dobry - powtórzyłem. - Dobrze spałeś? - zapytałem, podpierając głowę o rękę, by mieć lepszy widok na Hana.
- Tak. - Pokiwał twierdząco głową, podnosząc się do siadu. - A ty? Wybacz za wczoraj, sprawiłem trochę kłopotów...
- Nie sprawiałeś żadnych kłopotów - zaprzeczyłem, aczkolwiek na słowo „wczoraj" nagle zaczęły do mnie wracać wspomnienia z minionego wieczoru.

Burza, przybycie Luhana, rozmowa, prawie pocałunek, zaśnięcie razem. Poczułem, jak zaczynają mnie piec policzki, przez co odwróciłem na chwilę głowę w bok, przygryzając przy tym dolną wargę. Cholera, ostatnio dzieją się ze mną naprawdę dziwne rzeczy...

- Baekhyun jeszcze śpi? - zapytał Luhan, tym samym wyrywając mnie z zamyślenia. - Może zrobię śniadanie - postanowił, wstając z kanapy i tym samym eksponując przede mną swoje idealne ciało, okryte moimi ubraniami, które wypadały na ciemnookim na o wiele za duże.
- Nie wiem, czy śpi, a jeśli chodzi o śniadanie, to ja się tym zajmę - zdecydowałem, również schodząc z mebla w celu udania się prosto do kuchni.
- Nie, czekaj! Przenocowałeś nas i dzięki tobie jakoś przeżyłem tę noc. Ja zrobię - zawiadomił, szybko mnie doganiając.
- Ale to ty robiłeś z Baekiem śniadanie, kiedy do was przyszedłem po zerwaniu z Jimin, więc teraz moja kolej. - Zaśmiałem się, starając wyprzedzić Xiao i prawie mi się to udało, gdyby mniejszy nagle nie zrobił skoku w przód i stanął w wejściu do kuchni, zagradzając mi drogę, z chytrym uśmiechem na ustach.

Uniosłem w górę jedną brew, stając naprzeciw chłopaka, po czym założyłem dłonie na biodra. Czyżby Luhannie chciał się ze mną pobawić?

- You shall not pass! - krzyknął, starając się imitować głos Gandalfa.

Spojrzałem na Luhana, będąc zaskoczonym jego znajomością Władcy Pierścieni, którego osobiście ubóstwiałem, a następnie, za sprawą pewnego pomysłu oraz przypływu odwagi, podszedłem jeszcze bliżej mojego gościa i chwytając go za biodra, podniosłem w górę. Luhan wydał z siebie zaskoczony pisk, kiedy przewiesiwszy go przez ramię, wszedłem do kuchni.

- I'm taking the hobbit to Isengard! - zawiadomiłem.

Blondyn wybuchł perlistym śmiechem na cały obrót sprawy i zaczął klepać dłońmi moje plecy. Cała ta scena zapewne wyglądała dość zabawnie.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz