Rozdział 51 : Szczękościsk otwarty

5.9K 935 402
                                    

BAEKHYUN

- Ty niedorozwinięta amebo, chora na szczękościsk otwarty! - krzyknąłem na całe gardło, rzucając popcornem w płaski ekran telewizora, w którym właśnie leciała trzecia część, popularnej na cały świat Sagi Zmierzch.

Czy tylko ja nie lubiłem Isabelli Swan? Jak ona mnie wkurwiała! Nie dość, że każda jej emocja wyglądała tak samo, to na dodatek ciągle miała otwartą mordę! Tylko jej przywalić w te wiecznie wystające siekacze.

Nie mam zielonego pojęcia, jak ona mogła wybrać Edwarda zamiast Jake'a. Przecież tamten wilczek to taki dobry, kochany facet. Można by się do niego przytulić, nie narażając się na hipotermię. Pusty babsztyl. Nie wie, co dobre!

- A niech cię ten twój Edward połamie w noc poślubną! - zawarczałem, tym razem ciskając prażoną kukurydzą we własne usta.

Tak wygląda moje życie – wstawanie, praca, wracanie z pracy i oglądanie filmów, podczas gdy mój starszy kuzyn był na swojej pierwszej randce z pewnym przystojnym, ale głupim barmanem.

A propos tamtego barmana, wciąż uważam, że Oh Sehun do końca nie jest dobry dla Lulu. To niezdecydowany, roztargniony koleś, który czasem wydaje się mało kumaty, jak na studenta psychologii, a do tego preferuje płeć przeciwną. Ja wiem, już mówiłem, że żaden facet nie jest w stu procentach hetero, ale nie z każdego hetero da się zrobić geja.

Jednakże prawda jest taka, iż Luhanowi naprawdę dobrze idzie zmienianie orientacji swojego modela z gazetki, sądząc po tym, iż Hun jest dla niego niezwykle miły, a dziś sam go zaprosił na kawę po pracy. To było nawet urocze...

Szkoda tylko, że jego kuzyn to już twardszy orzech do zgryzienia. Tak, jest wysoki, wysportowany, przystojny, posiada najseksowniejszy głos, jaki kiedykolwiek słyszałem oraz śnieżnobiały uśmiech, ale, cholera, dlaczego musi być homofobem?

Boże, co ja Ci takiego zrobiłem, że tak mnie nienawidzisz? Czy to dlatego, że przysnąłem sobie na kilku mszach? Jeśli tak, to bardzo przepraszam, więcej nie będę!

W pewnym momencie moją uwagę, od trwającej w filmie akcji, odwrócił głośny dźwięk otwarcia się i zamknięcia drzwi wejściowych do mieszkania. Czyżby Luhan wrócił już ze swojej randki? Tak wcześnie?

Odłożyłem miskę z popcornem na bok, po czym wstałem z kanapy i otrzepując dłonie z soli, udałem się do holu, gdzie zastałem opierającego się plecami o drzwi kuzyna, który miał tak wściekle czerwone policzki, jakby ktoś pomalował mu je plakatową farbą.

- Jesteś już. - Uśmiechnąłem się, podchodząc do krewnego. - I jak było na randce? - zapytałem z zaciekawieniem, mając nadzieję na poznanie gorących szczegółów ze spotkania na kawie.

Luhan spojrzał na mnie nieco zmieszany, po czym spuścił wzrok, zagryzając dyskretnie wargę. Ouuu! Czyli było grubo! Ciekawe, czy jest taki zarumieniony, ponieważ się całowali!

- Emmm... No cóż, było... - Jąkał się niepotrzebnie, za co miałem go ochotę zamordować.
- Dobra, zrobię naszą ulubioną kawę i wszystko mi opowiesz! - postanowiłem, łapiąc za rękaw koszuli starszego.

Pociągnąłem Xiao w stronę salonu, gdzie usadziłem go na miękkiej kanapie, natomiast sam pognałem w tempie geparda do kuchni, by przygotować dla nas dwie kawy.

Kiedy napoje były już gotowe, wróciłem do pomieszczenia, gdzie znajdował się mój kuzyn i podając mu jeden z białych kubków, w kolorowe kropki, zająłem miejsce obok niego.

- No, to opowiadaj wszystko od początku - poleciłem podekscytowany.

Lu popatrzył na mnie przez chwilę, nie wiedząc, co ma mówić. Odłożył kawę na stolik znajdujący się przed kanapą, chwycił jedną z leżących na sofie poduszek... po czym przycisnął ją do swojej twarzy, zaczynając w nią piszczeć.

W czasie, gdy starszy rozładowywał nadmiar emocji, postanowiłem spokojnie napić się kawy, a kiedy kuzyn skończył, kładąc jaśka na kolanach, poprawiłem się na obszyciu kanapy, spoglądając ze zniecierpliwieniem na blondyna.

- Boże, Baekhyun! - westchnął wciąż czerwony Chińczyk. - Na początku jechaliśmy jego motorem. Strasznie się bałem, ponieważ Sehun bardzo szybko jechał, ale przynajmniej mogłem się do niego przytulać, a on tak pięknie pachnie - mówił, bez przerwy się uśmiechając. - Potem byliśmy w kawiarence. Pobrudziłem się pianką po kawie, a on postanowił wytrzeć moje usta własnymi palcami.
- Awww... - Rozczuliłem się, wysłuchując opowieści kuzyna.
- Urocze, nie? Ale wtedy Sehun wszystko zjebał, pytając się mnie, czy nie uważam, że kelnerka pracująca w tamtej kawiarni jest ładna - jęknął.

Wyłupiłem oczy, słysząc słowa jasnowłosego. Sehun, niech ja cię tylko spotkam. O takie rzeczy się homoseksualistów nie pyta, a już szczególnie zakochanych w tobie homoseksualistów. Niech no ja cię tylko...

- Myślałem, że dam mu w twarz! Powiedziałem, że chcę wracać, no i mnie odwiózł, a gdy już odchodziłem, krzyknął, że tak naprawdę jestem ładniejszy od tej kelnerki. Rozumiesz to, Byun Baekhyun?! - zaczął piszczeć, skacząc po kanapie.
- Miał szczęście z tym tekstem na końcu, uratował nim swój tyłek - skwitowałem, znów popijając ostrożnie kawę. - I z tego, co widzę, jest na dobrej drodze do gejostwa - dodałem.
- Myślisz? - zainteresował się Xiao. - Dziś było kilka takich uroczych momentów, jakby ze mną flirtował, ale wątpię... On nie jest taki, dopiero co zerwał z Jimin.
- Nawet nie wiesz, jak faceci potrafią szybko się podnieść po zerwaniu - westchnąłem. - Już na drugi dzień mogą szukać nowej duszy do towarzystwa - zauważyłem na podstawie własnych obserwacji.
- Sehun taki nie jest. - Lu bronił swojego księcia z bajki. - On kochał Jimin, nie jest taki jak inni... Myślisz, że kiedyś pokocha mnie tak, jak ją?
- Kto by cię nie pokochał, Luhaś? - zaśmiałem się dźwięcznie, po czym jedną ręką sięgnąłem do i tak już rozczochranej, czupryny kuzyna, by zmierzwić ją energicznie palcami.

Blondyn zaśmiał się na mój drobny gest, jak i słowa, a następnie wziął w dłonie swoją kawę, którą zaczął siorbać.

- A jak tam Chanyeol? - zapytał po jakimś czasie.
- Nijak - burknąłem, a mój dobry humor od razu poległ pogorszeniu. - Raz go tylko widziałem i tyle. Od tamtej pory nie pojawił się w Vivienne ani razu...

Żebym ja miał do niego jakiś kontakt, adres, cokolwiek, ale nic. Naprawę mało go znam... Ale za to znam kogoś, kto przyjaźni się z kimś, kto zna Chanyeola jak własną kieszeń!

- Ej! - krzyknąłem nagle. - A może twój Sehun mógłby go ściągnąć do baru? Namów go! Proszę! - zacząłem błagać zaskoczonego krewnego, odkładając na stolik kubek z kawą i składając dłonie jak do modlitwy.

Luhan popatrzył na mnie niepewnie, zastanawiając się nad moją prośbą, podczas gdy ja starałem się zrobić najsłodsze oczka w całym moim życiu. Xiao Luhan! Jesteś moją ostatnią deską ratunku!

- Spróbuję. - Pokiwał w końcu głową, a ja uśmiechnąłem się od razu, rzucając się na starszego, by mocno go wyściskać.
- Dziękuję!
- Jestem pewien, że wkrótce cię dostrzeże - zapewnił, zaczynając klepać mnie po plecach.
- Jeśli najpierw zacznie tolerować gejów - jęknąłem z niezadowoleniem w koszulę kuzyna.
- Pozna cię bliżej i zacznie.
- Tak myślisz? - zapytałem, spoglądając z dołu na twarz przyjaciela.
- Jasne - potwierdził. - Kto nie kocha słodkiej, radosnej klusi, walącej tekstami, które potrafią zabić? - zażartował, chwytając palcami za moje policzki, po czym zaczął się nimi lekko bawić.

Uśmiechnąłem się promiennie do kelnera, patrząc w jego czekoladowe oczy. Westchnąłem w duchu z ulgą. Co ja bym bez ciebie zrobił, Lulu?

__________________________

Zaraz zaczną się Chanbaeki, więc mamy nadzieję, że się cieszycie 😆

Chciałybyśmy z Jelonkiem podziękować wam za komentarze, które czasami potrafiły nas rozwalić,
wytrwałość w czytaniu opowiadania, ponieważ to już 51 rozdział, a Lu i Sehun nadal się nie pocałowali ( sen Oh się nie liczy 😂 ) oraz niewiarygodną dla nas liczbę wyświetleń. Niebawem KPMB dobije 100k. To dla nas niesamowite 😊❤

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz