Rozdział 35 : Plany matrymonialne

5.4K 955 369
                                    

SEHUN

Kiedy już wyszedłem z zaplecza, nie zastałem za barem obściskujących się przy ekspresie do kawy Luhana i Xiumina, dzięki czemu odetchnąłem z ulgą, mogąc się zabrać w spokoju za swoją robotę.

No dobra, może nie tak całkiem w spokoju. Byłem trochę zdezorientowany przez zaistniałą chwilę wcześniej sytuację. Dlaczego Minseok i Xiao stali tak blisko siebie, a Kim nawet objął od tyłu Chińczyka i dlaczego Han mu na to pozwolił?

Nie chodzi o to, że jestem zazdrosny!!! Po prostu jestem zaskoczony tym, że chłopcy zdążyli się tak zaprzyjaźnić w ciągu zaledwie dwóch dni. Czyżby Luhan naprawdę tak bardzo polubił Xiumina? A może jest między nimi coś więcej? To możliwe...

- Sehun, szklanki do wytarcia. - Usłyszałem nagle głos Kyungsoo.

Momentalnie drgnąłem lekko przestraszony pojawieniem się ni stąd, ni zowąd Do przed barem, który zaraz postawił na blacie tacę ze szkłem. Soo zawsze przypominał mi taką zjawę, jak nie szatana.

- Jasne. Dzięki - westchnąłem, na co brunet lekko skinął głową, a po chwili odszedł do kuchni, która była jego miejscem pracy.

Wziąłem do ręki pierwsze naczynie i zacząłem je wycierać z resztek wody, po czym postawiłem je na szklaną półkę. Co chwilę jednak mój wzrok uciekał do zbierającego brudne talerze blondyna, który zdawał się nie emanować radością.

,,Dzień dobry, Sehunnie. Dobrze spałeś?"

Uśmiechnąłem się lekko na wspomnienia z minionej nocy. Szczerze? Jeszcze nigdy nie miałem tak realnego i tak miłego snu, który prawdopodobnie zmienił moje nastawienie co do Xiao. Nie miałem już ochoty od niego uciekać. Stwierdziłem, że to bez sensu, bo im bardziej będę chciał od niego zwiać, tym los postanowi mnie do niego bardziej przybliżyć. Dlatego nie zamierzam walczyć z czymś, z czym muszę żyć. Będę normalnie zachowywał się względem Luhana, wtedy wszystko się ustabilizuje.

Ale skoro mam zamiar mieć normalne relacje z Hanem, to muszę je wpierw odnowić, a jeśli chcę je odnowić, to muszę zacząć spędzać więcej czasu z blondynem i z nim rozmawiać.

- Luhan? - powiedziałem na tyle głośno, by starszy mnie usłyszał.

Xiao momentalnie odwrócił się w stronę lady, za którą stałem. Spojrzał na mnie niepewnie, jakby zdawało mu się, że się tylko przejęzyczyłem.

- Ja? - Wskazał na siebie palcem, na co pokiwałem głową.
- Tak, ty - potwierdziłem. - Mógłbyś mi pomóc powycierać szklanki? - Uśmiechnąłem się lekko.

Chińczyk patrzył się na mnie z lekko rozchylonymi ustami przez dobre parę sekund, czekając, aż powiem, że żartuję czy coś w tym stylu. W końcu jednak dotarło do niego, że nie robię go w balona, dlatego pokiwałem z entuzjazmem głową.

- Tak, jasne, pomogę! - odpowiedział, kładąc szybko tacę z brudnymi naczyniami na jakiś stolik, po czym przybiegł do mnie z uśmiechem, stając za barem.

Zaśmiałem się bezgłośnie na nagły przypływ energii kelnera. Wiem, że często to powtarzam, ale był uroczy, chyba jak zawsze. Można się na niego było patrzeć bez końca.

Blondyn wziął w swoje małe dłonie jedną z kryształowych szklanek, którą zaraz zaczął dokładnie wycierać z kropelek wody. Nie mogłem przestać patrzeć na jego smukłe palce. Wyglądały tak samo jak te należące do anioła ze snu, które gładziły mój policzek, a nawet były jeszcze bardziej doskonałe - realne.

- Tak w ogóle to dzień dobry - przywitałem się, kiedy przypomniałem sobie, że zapomniałem o tych ważnych słowach.

Jasnowłosy przerwał na chwilę polerowanie naczynia, po czym odwrócił głowę w moją stronę i uśmiechnął się szeroko. Serio, skąd ten nagły entuzjazm?

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz