Rozdział 34 : Baek nigdy nie strzela buraka

5.8K 928 447
                                    

LUHAN

Następny ranek z reguły nie różnił się zbytnio od poprzedniego. Znów planowałem zamknąć się w łazience i w niej zabarykadować, z tą różnicą, że tym razem nie dałem rady, ponieważ moje jakże ambitne plany zamieszkania w tamtym pomieszczeniu przerwał, jak można było się spodziewać, Baekhyun, który już od siódmej czatował przy drzwiach toalety.

Myślałem, że młodszy na mój widok zacznie się drzeć, że nie zamieszkam do końca życia w pierdzielonym kiblu, a nie od razu ruszy w moją stronę, wciągnie mnie do łazienki, usadzi przed lustrem, wyciągnie z szuflady wsuwki i zacznie upinać moje włosy, przygotowując mnie do aplikowania makijażu.

- Baek, co ty wyprawiasz? - zapytałem zmęczony. - Przeszkadzasz mi w przeprowadzce - mruknąłem.
- Pamiętasz, co wczoraj mówiłem? - sapnął, zaczynając przeszukiwać zawartość swojej kosmetyczki. - Zrobię cię na bóstwo, tak, że Oh będzie się ślinić na twój, kurwa, widok - zapowiedział. - Ale to nie koniec. Dziś nie będziesz z nim rozmawiać tak jak zawsze - oznajmił, zaczynając wsmarowywać w moją twarz jakiś krem.
- Hmmm... Masz na myśli sytuację, w której ja ciągnę rozmowę, błagając w myślach Boga, by Sehun nie uciekł? - zaśmiałem się żałośnie.
- Dokładnie! - krzyknął, wskazując palcem na mój nos. - Dziś już tak nie będzie. Oh sądzi, że byłbyś dla niego w stanie rzucić się w ogień - ale taka jest prawda... - dlatego musisz go oduczyć takiego mniemania - nakazał. - Nie uważasz, że Xiumin jest miły? - zapytał.

Xiumin? Tak, jest miły. Nawet bardzo miły. Pomagał mi wczoraj w pracy, dwa razy nawet wyręczył w zbieraniu zamówień, ciągle się do mnie uśmiechał, próbował zagadywać, a nawet zaproponował kawę po pracy, jednak ja mu odmówiłem pod pretekstem zmęczenia.

- No... Tak. - Pokiwałem niepewnie głową. - Ale...
- Daj mu szansę, Lu. Mówię ci, z tej znajomości wyjdą same plusy - zapewnił, otwierając tubkę z fluidem.
- Huh? Co masz na myśli? - Zmarszczyłem brwi.
- Zobaczysz, Luluś, zobaczysz - zaśmiał się karmelowłosy.

Wywróciłem oczami na odpowiedź krewnego. Cały Baek - tajemniczy, z predyspozycjami na złego doktora niczym z kreskówki wziętego.

Podniosłem wzrok, dotychczas utkwiony w podłodze, na postać kuzyna. Byun wyglądał... inaczej. Jego koszula była starannie wyprasowana, rurki w sumie też. Coś mu się stało? Dlaczego się tak odpicował?

- Ej, Baek... - zacząłem. - Wyglądasz dzisiaj jakoś inaczej... Jakoś ładniej - zauważyłem.

Przyglądałem się dokładnie twarzy młodszego, który nagle odsunął się ode mnie. Na jego policzkach niemal od razy pojawiły się krwawe rumieńce. Chwila moment... Baekhyun się rumieni?!

- Kto?! - wyskoczyłem natychmiast.

Baek nigdy nie strzela buraka, ale jeśli już to robi, to z naprawdę poważnego powodu, którym oczywiście musi być jakiś zajebisty facet. Czy to możliwe, że mój kochany kuzyn upatrzył sobie jakiegoś klienta z baru?

- Mój ukochany koszykarz! - pisnął niezbyt męsko, pokazując rzędy śnieżnobiałych zębów.

- Jaki koszykarz?! - dopytywałem zaciekawiony.

Koszykarz? Przecież to ulubiony typ faceta Byuna. Chłopcze, który wpadłeś temu szalonemu Azjacie w oko, uważaj na mojego kuzyna, bo znając życie, to szybko się go teraz nie pozbędziesz!

Po kilkunastu minutach Baek skończył mój makijaż i ułożył włosy, dzięki czemu mogliśmy w końcu opuścić dom. Jechaliśmy do pracy nieco zatłoczonym autobusem, jednak pomimo dużej ilości ludzi, w pojeździe zdecydowanie dominował głos mojego krewnego nawijającego praktycznie o wszystkim.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz