Rozdział 56 : Hanka, mów, kto jest ojcem!

5.2K 930 399
                                    

SEHUN

Baekhyun stał jak wryty, patrząc w miejsce, gdzie chwilę temu znajdował się Park. Jego oczy zrobiły się całe szkliste, a policzki czerwone. Po chwili Byun odsunął się od Kaia, który nadal trzymał go w objęciach, po czym wybiegł z salonu do innego pomieszczenia.

Westchnąłem, załamany całą sytuacją, tak, jak chyba cała reszta gości, która była świadkiem nieprzyjemnego zdarzenia. Rzadko kiedy ma się okazję widzieć wściekłego homofoba, mającego uderzyć geja.

W telewizji został ogłoszony koniec meczu, dwa jeden dla FC Barcelony, co oznaczało również koniec naszego niezbyt udanego, towarzyskiego spotkania.

- To... ja się chyba będę zbierać - powiedział niepewnie Do, zaczynając kierować się w stronę wyjścia z mieszkania.
- Ja chyba też - wtrącił Suho
- I ja... - Mruknął Minseok.

Nie mogłem zrobić nic innego, jak tylko odprowadzić gości do drzwi, po drodze mijając ubikację, z której dochodziły dźwięki rzygania. Aish, Chanyeol, dlaczego musisz być taki nietolerancyjny?

Kiedy trójka pracowników baru opuściła moje lokum, poszedłem poszukać reszty chłopaków. Kai siedział w salonie, wpieprzając resztę popcornu, natomiast Lu spotkałem stojącego pod drzwiami do mojej sypialni. Czyżby tam postanowił schować się przed całym światem Baek?

- Co z nim? - zapytałem ostrożnie.
- Aktualnie płacze w twoim pokoju ze złamanym sercem - parsknął starszy, krzyżując ręce na torsie. - Twój kuzyn już wyszedł z łazienki? - zapytał zły.
- Nie. - Pokręciłem głową. - Nadal zwraca chrupki - mruknąłem, opierając się plecami o ścianę obok drzwi sypialni. - Wybacz za niego. Zachował się strasznie, ale na pewno się nie spodziewał, że Baek go pocałuje.
- Mam to gdzieś. Zachował się jak palant. Nie daruje mu tego, nie Baekhyuna, nie to, że podniósł na niego rękę - zawarczał.
- Kiedyś rozmawiałem z twoim kuzynem na temat mojego krewnego. Uprzedzałem go, że w stosunku do osób homoseksualnych Chan może być agresywny. Wiedział, na co się pisze.
- Czy ty właśnie bronisz Chanyeola? - Spojrzał na mnie podejrzanie.
- To mój kuzyn. - Spuściłem wzrok. - Nie wypada pogrążać własnej rodziny - wytłumaczyłem cicho.

Luhan patrzył na mnie jeszcze przez chwilę, aby następnie parsknąć pod nosem, pokręcić lekko głową i zacząć pukać w drzwi, za którymi znajdował się Baekhyun.

- Baekkie, otwórz, proszę. To tylko ja, Luhan. Wpuść mnie, słyszysz? - mówił łagodnie Chińczyk.

Już miałem mówić mu, że jego próby dostania się do kuzyna są bez sensu, jednak nagle drzwi do mojej sypialni otworzyły się z cichym skrzypnięciem, a w nich stanął cały czerwony od łez, roztrzęsiony chłopak, który pociągnął głośno nosem.

- Lulu - załkał załamany Baekhyun.

Xiao niemal natychmiast przytulił do siebie kuzyna, obejmując go ramionami i zaczynając gładzić jego włosy dłonią, natomiast ja uśmiechnąłem się lekko na ten widok. Nie ma to jak rodzinne wsparcie.

- Nie płacz, Baekkie. Nie płacz. Wszystko będzie dobrze - szeptał.

Podczas gdy Lu przytulał do siebie swojego kuzyna, postanowiłem pójść do toalety, by sprawdzić, co z moim krewnym. Zastałem go modlącego się nad kiblem w łazience, ze stojącym nad nim Jonginem. Zatkałem nos, wyczuwając w powietrzu nieprzyjemny odór wymiocin. Ohyda. Znając życie, jeszcze sam będę musiał po nim sprzątać...

- Mówiłem, żebyś się zabezpieczała! Jasna cholera, Hanka, mów, kto jest ojcem! - krzyczał Kai, klepiąc dłonią barki Chanyeola.
- Spierdalaj, Kai! - zawarczał koszykarz.
- Dobra, nie krzycz tak. - Speszył się Kim, cofając od razu w tył.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz