Rozdział 70 : Głód przyjemności

6.2K 939 607
                                    

LUHAN

Przyznaję, pierwsza część randki z Sehunem nie była jednak wcale taka idealna, jaką zdawała się na początku i to głównie przeze mnie. Gdybym nie wywalił się wtedy do stawu, prawdopodobnie byłbym już po swoim pierwszym pocałunku z Oh i nie ociekałbym teraz wodą, trzęsąc się z zimna po przebytej jeździe na motocyklu do mieszkania mojego ukochanego.

Aczkolwiek nie można naszej pierwszej, oficjalnej randki skazać na straty, gdyż za chwilę miałem się znaleźć w domu mojego ukochanego, w którym zamierzałem się wysuszyć, napić kawy i obejrzeć film, co wydawało się bardzo miłym scenariuszem, gdyż należałem do grupy osób, które wolą siedzenie na kanapie i przytulanie się do swojego partnera niż jedzenie drogiego żarcia w drogiej restauracji.

Patrzyłem, stojąc przed drzwiami mieszkania Sehuna, jak jego właściciel stara się wcelować klucz w dziurkę zamka, co bardzo utrudniało mu drżenie rąk z chłodu. W końcu jednak mu się to udało, dzięki czemu po chwili znaleźliśmy się w ciepłym holu.

W błyskawicznym tempie zdjęliśmy z siebie przemoczone, lodowate kurtki oraz buty, które rzuciliśmy niedbale w kąt pomieszczenia. Potarłem dłońmi zziębnięte ramiona, rozglądając się wokoło. Dawno nie było mnie w mieszkaniu Sehuna, a dokładniej od czasu oglądania z personelem Vivienne meczu.

- Poczekaj chwilę, zaraz przyniosę ci jakieś ubrania na zmianę - poinformował, ruszając do swojego pokoju.

Westchnąłem cicho, opierając się plecami o ścianę holu, do którego gospodarz wrócił chwilę później, trzymając w rękach złożoną w kostkę odzież.

- Pamiętasz, gdzie jest łazienka? - zapytał, podając mi wyselekcjonowane ubrania.
- Pamiętam - oznajmiłem, odbierając od wyższego ciuchy, po czym szybko ruszyłem do toalety, mając już dość uczucia chłodu bijącego od mokrych rzeczy, które miałem na sobie.

Po zakluczeniu się w małym pomieszczeniu z ulgą zdjąłem z siebie przemoczone ciuchy, które ułożyłem na pralce, a na ich miejsce nałożyłem ciepły, szary sweter oraz czarne szorty należące do studenta.

Spojrzałem z zadowoleniem na swoje odbicie w lustrze, uśmiechając się lekko. Uwielbiałem ubrania Huna. Były takie miękkie, duże i pachnące ich posiadaczem. Mógłbym je nosić codzienne!

Oczywiście nie mogłem do końca naszej randki siedzieć w kiblu i zachwycać się ciuchami Koreańczyka, dlatego zaraz wyszedłem z łazienki. Postanowiłem poszukać Sehuna, w czym pomogły mi odgłosy obijającego się szkła i przelewającej wody, które doprowadziły mnie do kuchni.

Widok wciąż mokrego Sehuna, przygotowującego w skupieniu dla naszej dwójki kawę był bezcenny. Wysnułem nawet teorię, iż fajnie byłoby patrzeć na takie sceny codziennie, jednakże nie miałem serca, by pozwolić mu chodzić cały czas w przemoczonych ciuchach.

Odchrząknąłem cicho, tym samym zwracając na siebie uwagę gospodarza.

- Łazienka jest już wolna, teraz ty idź się przebrać, a ja dokończę robienie kawy - oznajmiłem, pochodząc do bruneta i zajmując jego miejsce przy blacie kuchennym.
- Tylko się nie poparz - ostrzegł, odchodząc nieco w tył.
- Nie jestem sierotą - prychnąłem.
- Po dzisiejszej kąpieli w stawie śmiem w to wątpić - parsknął, wychodząc z kuchni.

Wywróciłem oczami na słowa Sehuna, łapiąc za czajnik z zagotowaną wodą. Okej, może dziś nie popisałem się swoją zaradnością, ale zalać kawę wrzątkiem chyba umiem, nie?

Po przygotowaniu napojów obróciłem się tyłem do blatu i oparłem o niego, zakładając ręce na torsie. Nie musiałem długo czekać na młodszego mężczyznę, który wrócił do pomieszczenia ubrany w zwykłą, granatową koszulkę oraz czarne dżinsy.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz