Rozdział 64 : Notice me, Senpai!

8.4K 1K 776
                                    

BAEKHYUN

- Kai, zaraz wywalisz mi całą szafę na podłogę - jęknąłem, siedząc na łóżku i patrząc, jak Jongin po kolei wyrzuca z mojego mebla różnorakie ubrania. - Wiesz, ile zajęło mi... no dobra, Luhanowi, prasowanie tych wszystkich rzeczy? - zapytałem.
- Nie - odpowiedział bez emocji.
- Ja w sumie też nie wiem. - Zmarszczyłem się. - Ale jestem pewien, że bardzo długo! - dodałem.

Tak właśnie wyglądały moje przygotowania do kibicowania na meczu koszykówki Seul kontra Incheon - wszechmogący Kai doprowadzał mój pokój do kompletnego rozpierdzielu w poszukiwaniu odpowiednio pedalskich ciuchów, które mogłyby urzec pewnego homofoba.

Nie chodzi o to, że byłem okropnym niewdzięcznikiem i nie chciałem pomocy Koreańczyka. Ja po prostu bałem się, że Kim ma zbyt odważny gust, a praca Luhana idzie na marne...

- Dobra dobra, już niedługo Made in China będzie prasował ciuszki dla Szynszyla. - Zaśmiał się Kai, praktycznie wchodząc do szafy. - Hunnie skończy studia, pójdzie na tego marnego psychologa, chajtnie się z Xiao i będą szczęśliwą rodzinką, w czasie, gdy ty będziesz z gromadą kotów, bo zamiast myśleć o Park Wpierdolu, myślisz o tym ile zajmuje prasowanie ubrań Luhanowi - oznajmił.
- A ja chciałem być dobrym kuzynem - sapnąłem, zakładając ręce na torsie - A tak właściwie, dlaczego nazywasz Sehuna Szynszyl? - zaciekawiłem się.
- Byliśmy kiedyś na wycieczce szkolnej w Chinach. Każdy musiał nosić plakietkę ze swoim imieniem i nazwiskiem. Uczniowie byli nazywani przez Chińczyków w miarę normalnie, prócz Oh. Jego imię czytali „Szyszyn" czy jakoś tak, a to brzmi, jak „Szynszyl".
- Racja. Całkiem urocze. - Uśmiechnąłem się.
- Tak, ale wracając do twojej garderoby - powiedział, wychodząc z szafy z wyselekcjonowanym dla mnie strojem na zawody. - Wdziewaj rureczki! - rozkazał, rzucając mi na kolana parę błękitnych spodni, a zaraz po nich sweter w odcieniu pudrowego różu.

Spojrzałem najpierw z zawahaniem na ubrania, a następnie na mojego od niedawna nowego kumpla. Przy nim z każdą godziną odkrywałem coraz to wyższe stopnie pedalstwa...

- Nie za bardzo gejowskie? - skrzywiłem się. - Wiesz, to tylko zwykły mecz - zauważyłem.
- Zwykły mecz? Na tym meczu gra koleś, który niebawem będzie doprowadzał cię do orgazmu! - poprawił. - A poza tym, kotku, ty jeszcze nie wiesz, co znaczy słowo „gejowskie". - Przybrał cwany uśmiech, co wywołało we mnie falę dreszczy.

Z kim ja się zadaję?

***

- Kai! Ja się boję! - krzyknąłem, łapiąc się kurczowo ramienia bruneta, który stał tuż przede mną w kolejce po bilety na mecz.

Taaak, witam, nazywam się Byun Baekhyun, godzinę temu przeszedłem totalną, gejowską metamorfozę przeprowadzoną przez sławnego pedalskiego stylistę Kim Jongina, dzięki której odkryłem zupełnie nowe możliwości mojego ukochanego eyelinera, a obecnie drę spanikowaną mordę, stojąc w sznurze gapiących się na mnie w dziwny sposób kibiców. Można? Można.

- Spokojnie, Baekkie. - Usłyszałem za sobą głos kuzyna, w którego stronę na chwilę się obróciłem. - Jeśli dobrze pójdzie, Chanyeol nawet nie zobaczy cię w tym tłumie i nic ci nie zrobi.
- Made in China! - warknął Kai, również obracając się w stronę Luhana. - Ty mnie nawet nie wkurwiaj! Nie po to ubierałem i malowałem psiapsi przez prawie dwie godziny, słuchając jego narzekań, jakie to ma zjebane życie, żeby teraz Park Wpierdol, go nie zauważył! Wiesz, jak nazwałem moje dzieło? - zapytał, wskazując na mnie palcem - „Notice me, Senpai!" - oznajmił, bucząc na Chińczyka, za co został spiorunowany wzrokiem przez stojącego za Luhanem Sehuna, który przybrał rolę jego osobistego ochroniarza.

Jęknąłem załamany, będąc zmuszonym w pewnym momencie do pójścia w przód przez poruszającą się kolejkę, tym samym nieubłaganie szybko zbliżając do sali, na której miał odbyć się mecz.

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz