Rozdział 50 : Zazdrośnik

5.6K 994 978
                                    

SEHUN

Przycisnąłem swoje plecy do oparcia krzesła, na którym wisiała moja kurtka, po czym założyłem ręce na torsie. Patrzyłem się z niezidentyfikowanym zainteresowaniem, jak Luhan powoli pije swoje latte, uważając na to, by się przypadkiem nie poparzyć.

Uśmiechnąłem się szeroko, kiedy starszy, odsuwając od swoich ust naczynie, ukazał widniejącą nad nimi białą piankę, pod postacią prostej linii. Pokręciłem z rozbawieniem głową. Niby starszy ode mnie, ale problemów z nim, jak z dzieckiem.

- Coś się stało? - Zmarszczył nos blondyn, patrząc na mnie z dezorientacją w dużych oczach.
- Oj Luhannie... - Westchnąłem. - Nie dość, że chodzisz rozczochrany, to jeszcze pobrudzony pianką po kawie.

Miałem ochotę parsknąć śmiechem na widok zarumienionego kelnera Vivienne, który uniósł dłoń do swojej twarzy, zaczynając nerwowo wycierać usta z mlecznej pianki. Cóż, nie za bardzo mu to wychodziło.

- Już? - zapytał dla pewności.
- Jeszcze trochę w kąciku - powiedziałem, wskazując palcem na własne wargi.

Xiao tarł palcami swoje usta, starając się iść za moimi instrukcjami, ale to nic nie dało. Wciąż był brudny, a ja nie mogłem go zostawić w takim stanie, dlatego po chwili namysłu mruknąłem cicho: „czekaj", pochyliłem się nad Chińczykiem i bez większego zastanowienia, sięgając dłonią do jego ust, zacząłem wycierać ich kącik, powstrzymując tym samym Lu od jakiegokolwiek protestu.

W przeciwieństwie do kelnera z Vivienne, mi wystarczyło zaledwie kilka sekund, by pozbyć się z jego warg mlecznej pianki. Wiem, że to wszystko z boku mogło wyglądać jak popularna scena z filmu romantycznego, ale daję słowo, iż z mojej strony nie było w tym geście ani grana flirtu.

Nie miałem na razie zamiaru z nikim się wiązać, ponieważ dopiero co zerwałem zaręczyny z Jimin. Chciałem dać odpocząć swojemu sercu od związków. Może i kiedyś znów obdarzę kogoś szczególnym uczuciem, ale to późnej...

Już miałem odsunąć swoją dłoń od twarzy brata mojej byłej, gdy w pewnym momencie tamten rozchylił delikatnie usta, biorąc głęboki wdech, tym samym sprawiając, że znieruchomiałem.

Patrzyłem zaskoczony to na skrzące się oczy blondyna, to na jego wściekle czerwone policzki, to na różowe usta. Nagle po moim kręgosłupie przeszedł niekontrolowany dreszcz.

Nie byłem do końca świadomy tego, co się dzieje, aczkolwiek wiedziałem, że nic dobrego, sądząc po tym, iż pomimo chęci nie mogłem odsunąć się od Hana, jakby własne ciało przestało mnie słuchać.

Przełknąłem głośno ślinę, przypominając sobie nagle pewien sen, w którym pojawił się Luhan. Daję słowo, że w tamtej chwili czułem się właśnie, jak w tamtym śnie, mając idealną okazję do posmakowania znajdujących się zastraszająco blisko ust starszego.

- Luhan? - zapytałem w pewnym momencie, nadal nie zabierając od twarzy starszego swojej dłoni.
- Tak? - prawie szepnął.

Czy mogę cię...? Co?! Chwila! Nie! Stop! Nie mogę tego powiedzieć! To nienormalne! Lu to przecież mój przyjaciel, a przynajmniej sam mi tak powiedział, kiedy do niego przyszedłem w piątek.

„Jesteś... Przyjacielem w potrzebie, którego zraniła moja siostra i który kiedyś potrafił ze mną siedzieć całą noc, pocieszając mnie".

Trzeba się wycofać, Sehun. Tylko jak? Jeśli powiem: „Nieważne", Lu będzie naciskał, bym dokończył swoją wypowiedź, a z tego nie wyjdzie nic dobrego. Nie mogę również dokończyć tego, o co chciałem zapytać, bo wyszedłbym na zbyt impulsywnego debila o orientacyjnych rozstrojach! Co robić, co robić? Wymyśl coś, Sehun!

Kochanie, poznaj mojego brata!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz