Bracia skłóceni i pogodzeni

885 139 2
                                    

Z ponurego odrętwienia wyrwało go skrzypienie zawiasów drzwi. Między skrzydłem a futryną pojawiła się twarz Ludwiga.

Zerknął na śpiącego Austriaka i skinął na Gilberta.

Prusak wyszedł z pokoju. Z pewną ironią zauważył, że ostatnie dni przeminęły mu właśnie na tym - na wielokrotnym przestępowaniu sfatygowanego progu.

- Pojechałem do domu Rodericha - zaczął Ludwig. Po jego zachowaniu było widać, że leży mu na sumieniu ich poprzednia rozmowa i próbuje ją jakoś odpokutować. - Spakowałem kilka rzeczy, które mogą mu się przydać. - Postawił na ziemi niewielką sportową torbę, którą Gilbert zidentyfikował jako jego ulubioną i nieodłączną przy każdym treningu. - Głównie ubranie na wyjście, ale też parę drobiazgów, które mogą umilić mu czas.

- Dzięki - mruknął Gilbert bez większych emocji.

Ludwig podrapał się po głowie w dość niezręcznym geście.

- Jest jeszcze jedna sprawa - powiedział z niepewnością, która aż za bardzo kontrastowała z jego zwyczajnym zachowaniem. - Myślę, że powinieneś zajrzeć do rezydencji Rodericha. Nie wiem, jakie ma on plany wobec swojego dalszego życia, ale widzę, że nadal ci na nim zależy. W końcu kiedyś byliście bliskimi przyjaciółmi.

Gilbert powstrzymał się od prychnięcia. Kiedyś byli przyjaciółmi, owszem. Wszystko było pięknie i kolorowo, aż do momentu, gdy Roderich zaczął się od niego odsuwać. Coraz rzadziej zjawiał się na spotkaniach, aż w końcu przestał wyściubiać nos ze swojej rezydencji, jeśli groziło mu zetknięcie się z Prusakiem. Ich jedynymi widzeniami były naloty Gilberta na dom Rodericha - próby nagrywania go przez okno, wrzucanie śmierdzących bomb przez komin i tym podobne rzeczy.

Prusak nadal nie wiedział, dlaczego Roderich tak go potraktował. Gdzieś w głębi duszy czuł do niego żal, ale znał przyjaciela na tyle dobrze, by wiedzieć, iż nie zrobił tego bez przyczyny.

Tylko że dotąd Gilbert nie miał okazji, by zapytać o ów powód.

- Znajdziesz tam odpowiedzi na wiele pytań - mówił dalej Ludwig. - Nawet ja pojąłem ukryty przekaz, chociaż nie jestem szczególnie uzdolnionym psychologiem.

Gilbert niewiele zrozumiał z przemowy brata, ale domyślał się, że zmieni się to, gdy zobaczy dom, z którego właśnie wracał Ludwig. Skinął głową.

- Zostaniesz z nim w tym czasie? - zapytał.

Ludwig uśmiechnął się i przytaknął. Tak naprawdę Roderich nie potrzebował ludzkiego monitoringu, wystarczyłaby mu kamera zawieszona pod sufitem. Prośba Gilberta była czymś w rodzaju propozycji zgody. Mówiła: "Już nie mam ci za złe tego, co powiedziałeś na temat samobójstwa Rodericha".


*PruAus* Do nieba bocznymi drzwiamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz