Śmiech, poufałości i niedomówienia

729 97 28
                                    

(Dwa następne rozdziały to masakra, przepraszam.)


Biegł odrapanym korytarzem. Uciekał przed zgarbionym cieniem o wykręconej stopie. Wiedział, że jeśli się nie pospieszy, sztywna ręka złapie go w pasie i wciągnie do łazienki...

Pędził przed siebie i potykał się o własne nogi. Cudze zresztą też. Na podłodze leżały ciała. Wszystkie miały blond włosy i duże piersi... wszystkie były zakrwawione...

Roderich krzyknął, gdy zimna dłoń złapała go za ramię.

Obudził się, dysząc ciężko. Leżał na plecach przy skraju łóżka, z daleka od kołdry i Gilberta.

Spojrzał na pokój. W każdym cieniu widział mroczną postać, która już robiła pierwszy krok ku niemu...

Czym prędzej przyczołgał się do Gilberta. Wtulił się mocno w jego pierś.

- Mmm...? – mruknął Prusak, budząc się.

- Boję się – wymamrotał Roderich w jego ramię.

- Nie ma czego – zapewnił go Gilbert, ziewając szeroko.

- Miałem sen...

- Koszmar?

- Tak.

- Blondyna?

Roderich wzdrygnął się mocno.

- Nie przypominaj...

- Dasz radę zasnąć?

- Nie wiem...

Gilbert westchnął.

- Połóż się wygodnie – powiedział. – Albo czekaj... - Przekręcił się na bok. – Chodź tutaj...

Roderich przytulił się do Gilberta, przywarł do niego całym ciałem. Wcisnął twarz w zagłębienie jego szyi. Mocno ścisnął go w pasie. Prusak uczynił podobnie, obejmując przyjaciela. Zaczął gładzić jego plecy.

- Chcesz opowiedzieć, co ci się śniło? – rzucił pytanie w ciemne włosy.

- Nie...

- Chcesz o czymś porozmawiać?

- Nie wiem, o czym...

- Opowiedzieć ci bajkę?

- Nie...

- Ech... No to nie wiem. Mogę cię co najwyżej połaskotać.

- Nie... Gilbert?

- Tak?

- Boisz się czegoś?

Dłoń Prusaka zamarła na krótki moment, ale to wystarczyło za odpowiedź.

- Co to jest? – dociekał Roderich.

- To jest... lęk, że stracę kogoś bliskiego. Ostatnio często mi towarzyszył. Po tym, jak próbowałeś się zabić. Bałem się, że już nigdy cię nie zobaczę. Podobnie czuję w stosunku do Ludwiga.

- A Francis i Antonio? Mówiłeś kiedyś, że masz tylko mnie i Ludwiga... a czy z nimi się nie przyjaźnisz?

Gilbert westchnął cicho. Przesunął dłoń na kark przyjaciela, który zadrżał widocznie, gdy ciepłe palce zaczęły delikatnie pieścić jego wrażliwą skórę.

*PruAus* Do nieba bocznymi drzwiamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz